„Malarstwo to doświadczenie” – Jarosław Modzelewski

Laureatem XIII edycji Nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego za 2013 rok został warszawski malarz Jarosław Modzelewski. W Oddziale  Sztuki Nowoczesnej,  Muzeum Narodowego w Gdańsku, wręczono laureatowi statuetkę Marsjasza oraz nagrodę finansową.

 

Tegoroczne wyróżnienie trafiło do rąk malarza, który rozpoczynał od malarstwa abstrakcyjnego, by poprzez kompozycje figuralne dojść do konwencji realistycznej, opartej jednak na pewnej surrealistycznej niezwykłości. Jarosław Modzelewski studia ukończył w Warszawskiej ASP, w pracowni prof. Stefana Gierowskiego. Jego pierwszym nauczycielem był Janusz Petrykowski, warszawski malarz, wychowanek znanego z Sopotu Juliusza Studnickiego, przed wojną związanego z kapistami. Prawdę mówiąc w pracach Jarosława Modzelewskiego, gdzieś daleko pobrzmiewa groteskowa twórczość Studnickiego. To zapewne zasługa Petrykowskiego, który swoją osobowością wywarł dość duże wrażenie na młodym adepcie sztuki. Późniejsze fascynacje malarstwem lat 50-tych, Andrzejem Wróblewskim, a także Kazimierzem Malewiczem, miały już raczej wpływ na sferę intelektualną malarza.  

 

Jarosław Modzelewski, Janusz Janowski - prezes ZG ZPAP w Warszawie

 

 

Jarosław Modzelewski, dyr. Krzysztof Bielak - przedstawiciel głównego sponsora, sopockiej firmy NDI

 


Po studiach artysta związał się ze swoją macierzystą uczelnią. Był współzałożycielem słynnego w latach 80-tych ugrupowania tzw. „Nowej Ekspresji”-  „Gruppa”, którą tworzył ze swoimi przyjaciółmi malarzami. Przez pewien czas artyści wydawali pismo „Oj dobrze już”, pismo literacko-krytyczne, wyrażające ich poglądy na sztukę.


Wystawa jest zbiorem prac namalowanych w różnych latach i daje prawie pełen pogląd na jego sztukę (choć brakuje „papierów” z lat 80-tych). Sztukę twórcy, wnikliwego obserwatora rzeczywistości. Uroczystość wręczenia nagrody w oliwskim Pałacu Opatów uświetnił kwartet smyczkowy ”Capelli Gedanensis”. Jak zwykle wydarzenie miało dość intensywny i szybki przebieg. Była jednak chwila na krótką rozmowę z artystą.

 

 

 

Jarosław Modzelewski, Chłopiec na tarasie, 2010, tempera

 

- W momencie ukończenia studiów, kiedy rozpoczynał pan dorosłe życie artystyczne, został wprowadzony stan wojenny. Jakie znaczenie miało to dla pana malarstwa?
Jarosław Modzelewski: Na historię nie mamy żadnego wpływu, ona jest jaka jest i robi z nami to co chce. Oczywiście mieliśmy przeczucie zmiany. Ta sytuacja wpłynęła na mnie bardzo silnie. Tym bardziej, że wcześniej byłem chwilę w wojsku i wiedziałem czym to pachnie. Takie wydarzenia zawsze mają wpływ na artystę, był to rodzaj zassania, wszystko stawało się ważne. To co działo się wewnątrz mnie i to co działo się na zewnątrz . Stworzył się  „kocioł” pewien tygiel, z którego sztuka wyrastała. Los, może to dziwnie zabrzmi, ale dla artysty raczej przychylny. To nie był martwy czas. Sytuacja miała wielki wpływ na myślenie i na to co się tworzyło.


- W 1984 roku  z Markiem Sobczykiem, kolegą z „Gruppy”, wyjechaliście na stypendium do Niemiec.
Jarosław Modzelewski: To był bardzo ważny moment, dużo oglądaliśmy. Zetknęliśmy się na żywo z tym co się działo na zachodzie, przecież nas to dotyczyło. Ta wizyta poszerzyła mocno nasze horyzonty. Pokazała , że nasze myślenie jest dobre, że tak też się myśli gdzie indziej. Złapaliśmy ducha czasu w tym samym momencie. Okazało się, że to co robiliśmy, pomimo izolacji  naszej sztuki, nie odbiegało i miało sens.

 

Jarosław Modzelewski, Wg rysunku Van Gogha, 2013, tempera

 

 

Jarosław Modzelewski, Prawa strona, lewa strona, 2007, tempera

 

 

- Później przyszedł Kraków.
Jarosław Modzelewski: W tej całej ówczesnej undergroudowej przestrzeni sztuki, Kraków pozwolił nam wybrzmieć, również w sensie teoretycznym. Jan Michalski ze „Zderzaka”, dużo pisał o „Gruppie”, sporo czasu poświęcił na sztukę tamtych lat.


- Gdańsk, również odegrał pewną rolę.
Jarosław Modzelewski: Mnie zawsze ciągnie do morza. Wspominam sopocka wystawę z 1986 roku- „Ekspresja  lat 80”. Dla mnie była to kluczowa wystawa. Dzięki niej poznałem spore grono gdańskich kolegów, malarzy. Często później zapraszali mnie do współpracy na Wybrzeżu. Złapaliśmy artystyczną bliskość. Wspominam również bardzo ciepło moja przygodę z prawdziwym morzem. Pływałem, co prawda jako majtek, ale zawsze. Duże przeżycie, a dziś ta nagroda. Zawsze takie sytuacje stanowią, spore wsparcie duchowe oraz poczucie docenienia, to działa. Moje malarstwo, okazuje się, że mieści się w pewnym kanonie naszej kultury. Może ma jakiś wpływ na ludzi ? To daje zadowolenie i satysfakcję. Objawienie się publiczne w takiej sytuacji, rekompensuje wszystkie wcześniejsze niedogodności.

 

Jarosław Modzelewski



- Na zakończenie zapytam o inspiracje, czy one istnieją?
Jarosław Modzelewski: Muzyka jest pewna bazą, miejscem które mnie konstruuje. Jednak największą inspiracją jest oczywiście świat. To co mnie otacza i to co widzę. Obserwacja to podstawa. Skąd pojawia się obraz ? Nigdy do końca nie wiadomo. Czasami zupełnie niespodziewanie może pojawi się i z zupełnie nieoczekiwanego kierunku. Dlatego trzeba być cały czas czujnym, ale nic nie jest przewidywalne i nie ma żadnej powtarzalnej sytuacji. Zazwyczaj czekam na to co otoczenie mi przyniesie i co uda mi się wypatrzeć.

Stanisław Seyfried  

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam