List do himalaisty, malarza Ryszarda Kowalewskiego

Drogi Ryśku!


Jubileusz 45-lecia działalności malarskiej, który obchodzisz w tym roku skłonił mnie do napisania tych paru słów. Wspinałeś się w najtrudniejszych górach świata, wchodziłeś na najwyższe szczyty. Czym wyżej, czym gorsze warunki, czym ciężej, tym większe emocje i większa satysfakcja. To zastanawiające, skąd w Twoim ciele, w tej drobinie człowieczej, o której kiedyś sam mówiłeś taki wielki duch. Góry były, są i zapewne zostaną do końca Twoim powołaniem. Tak jak malarstwo, którym zajmujesz się już od liceum sztuk plastycznych. Ukończyłeś je w Zamościu, potem ASP w Warszawie. Pierwszą pracę podjąłeś w gdańskiej PWSSP. Wybrałeś jednak góry. Twoja 40-letnia wspinaczka przeplatana była malowaniem. To drugie powołanie, tak samo ważne, a dziś może ważniejsze. Trudne ściany norweskich fiordów czy szczyty Karakorum i Himalajów nie wchodzą już w rachubę. Nie wypominając jesteś po siedemdziesiątce, to nieprawdopodobne jak się prezentujesz, jaką masz kondycję, to niemożliwe. Myślę, że zakończyłeś już ekstremalną wspinaczkę, ale kto wie? Pomysły masz jak wiem nieodgadnione.

 

Ryszard Kowalewski, Lhotse, Himalaje, płótno, olej

 

 

Ryszard Kowalewski, Disthagil Sar East, Karakorum, płótno, olej

 

 

Nadszedł drugi etap życia, może ciekawszy. Malujesz góry, zawsze góry i czasami ludzi gór, 45 lat malowania, emocjonalnego i bardzo osobistego. Czym bardziej zmagałeś się z nimi, tym lepsze obrazy powstawały. Decydował jeden moment. Moment zapisania chwili, który w malarstwie gór jest najważniejszy. Zmieniająca się pogoda, plan, barwa i ta chwila, która decyduje o wszystkim. Nie jesteś malarzem czystych impresyjnych pierwiastków malarskich, takich chociażby jak widoki: Gersona, Eljasza, Witkiewicza czy Wyczółkowskiego. Wręcz odwrotnie, zawsze kiedy oglądam Twoją sztukę nieodparcie nasuwają mi się syntetyczne bretońskie obrazy rozszalałego oceanu Władysława Ślewińskiego. Malarza morza, malarza jakże innej tematyki, ale o jak podobnej wrażliwości połączonej ekstremalnym ogromem żywiołu.

 

Ryszard Kowalewski (z prawej) i Stanisław Seyfried

 

 

Ewa Adamska - Kierownik Referatu d/s Mecenatu Kultury wręcza jubilatowi nagrodę przyznaną przez Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza

 

Ryszard Kowalewski, Alpamayo, Andy - płótno , olej

 

Twój wysiłek himalaisty, malarza po raz pierwszy jakiś czas temu w osobistej rozmowie docenił nasz papież Jan Paweł II. Ten moment zapisałeś w pamięci na zawsze, być może to on dodawał siły w najtrudniejszych chwilach. Teraz po tylu latach przyszedł czas na pewną stabilizację i przyjemny wypoczynek przy sztalugach. Myślę  również, że ta nagroda jaką przyznały władze Gdańska i list Prezydenta  Pawła Adamowicza otworzą nowy etap w Twojej pracy na rzecz  ZPAP. Mam wrażenie jednak, że największym uhonorowaniem dla Ciebie była wielka wystawa w rodzinnym mieście – Lublinie, na którą zjechali towarzysze wypraw wysokogórskich oraz przyjaciele artyści i twórcy sztuki polskiej. Daruj, nie mogłem tam być, ale pamiętasz, że inny temat zajął mi ten czas, równie ważny dla mnie jak góry i malarstwo dla Ciebie. Mam nadzieję, że już niebawem będziemy mogli wypić naszą przedpołudniową kawę z mleczkiem i omówimy wydarzenia ostatnich dni.


Z pozdrowieniami  Staszek

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam