Hugon Lasecki - „Lubię poziome kompozycje”

Od 3 do 28 kwietnia, gdańszczanie mają okazję zobaczenia dawno nieoglądanej sztuki prof. Hugona Laseckiego (ur. 1932), swego czasu (1963-2003) wykładowcy ASP w Gdańsku. Jego wystawa rysunków prezentowana jest w Galerii Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.

 


„Teatr Obrazów”, to tytuł prezentacji, zorganizowanej z okazji 60. rocznicy pracy twórczej. Profesor nigdy nie zabiegał o popularność, ani stanowiska i nigdy jak mówi nie pchał się do „koryta”. („Koryta” - cykl obrazów namalowanych na drewnie w latach 2006-08). Bez zdziwienia zatem przyjąłem, nieco owianą tajemnicą przesłaną „pocztą pantoflową” wiadomość o wernisażu wystawy profesora. Spodziewałem się jednocześnie, że galeria będzie pełna. I tak też się stało, sala wypełniona po brzegi, a przemówienia dostojne i bogate w intelektualne metafory przybliżające twórczość artysty. Może nie łatwą, ale jak przypomniano w jednej z mów XVIII-wieczną maksymę księdza Benedykta Chmielowskiego, autora pierwszej polskiej encyklopedii, „koń jaki jest, każdy widzi”. I właśnie koń w rysunkach profesora zajmuje poczesne miejsce. „Pamiętam jak zacząłem rysować konie. Henryk Cześnik zaprosił mnie do stajni i pokazał konia, którego uratował przed wysłaniem na rzeź. To wystarczyło. Uwielbiam  naturę i zwierzęta, wywołują u mnie pokłady inspiracji i ochotę na tworzenie”.

 

 

 

 


Artystyczna konwencja Hugona Laseckiego, głęboko zakorzeniona, w nim samym, tkwi gdzieś w zakamarkach jego intelektu. W rozmowie często stosuje skróty, które same tworzą sentencje opowieści. Ale nie w sztuce, tu nie da się nic oszukać. „Praca – jak mówi artysta - wyjaśnia różne problemy i jest najlepszym pedagogiem”. Ducha pracy artystycznej przejął po swoim mistrzu Stanisławie Borysowskim, ale i po swoich pierwszych pedagogach jeszcze z orłowskiego liceum, zawsze ciepło wspominanych: Maksymilianie Kasprowiczu, Kazimierzu Śramkiewiczu i Zdzisławie Kałędkiewiczu. Wtedy właśnie zaczęła kształtować się jego osobowość malarska, zachowanie wobec natury i świata. Najbliżsi koledzy jeszcze z Orłowa - Janek Góra, Mietek Czychowski oraz Staszek Michałowski pomogli zorganizować już nieco później pierwszą wystawę. „Intelektualnie, przewyższali oni znacznie grupę pracowników uczelni, dla których ważne były tytuły, posady itd. Dla nas liczyła się też twórczość pozaprogramowa, którą bardzo kochaliśmy, czyli nasze teatrzyki: „Bim – Bom”, „Co To” Romka Frejera i „Galeria” Jerzego Krechowicza – teatrzyki o wydźwięku nie tylko estetycznym, ale również politycznym. Muzykę do tych wszystkich spektakli tworzył niezapomniany Janusz Hajdun. Oprócz malarstwa żyliśmy także tymi przedstawieniami, to był taki dodatek do duszy. Kłóciliśmy się przy tym pioruńsko, ale wymyślaliśmy niestworzone rzeczy na bardzo wysokim poziomie - tak to teraz oceniam. W mojej sztuce malarstwo spotkało się z poezją i teatrem, to czasami wychodzi w moich obrazach”.

 

Hugon Lasecki - Z Cyklu "Koń", 1993, tusz na papierze

 

 

Hugon Lasecki - Z Cyklu "Koń", 1997, tusz na papierze

 

 

 

 
Mam wrażenie, że opowieść, którą usłyszałem przed laty od profesora, a przede wszystkim zawarte w niej wątki i historie przeżyte w dzieciństwie  jeszcze w Opaleniu wsi położonej niedaleko Gniewu odcisnęły się na całej twórczości artysty. Wojna, śmierć, gwałty, zbrodnie. Te wszystkie wydarzenia odłożyły się głęboko w pamięci. „Wielki wpływ na moje malowanie miały te wszystkie traumy, które przeżywałem. Począwszy od żołnierzy sowieckich gwałcących małe dziewczynki i kobiety w mojej rodzinnej wsi, po żołnierzy NKWD, którzy na wieść o tym, od razu na miejscu wykonywali na nich wyroki śmierci. Wszystko odbywało się na moich oczach, a miałem wtedy zaledwie dwanaście lat. Te przeżycia powodowały później moje wzmożone malowanie, a przede wszystkim rysowanie”. Zapewne napięcia jakie towarzyszą sztuce profesora swój początek mają w tamtych historiach i wypełniają jego przestrzeń wyobraźni.

 

Od lewej: prof. Hugon Lasecki i prof. Tomasz Bogusławski

 

 

Wystawa którą możemy zobaczyć w Teatrze Szekspirowskim to jedynie fragment twórczości artysty, ale jakże oddający refleksyjną nutę jego wspomnień, łączących abstrakcyjną koncepcję malarskich poszukiwań z poezją i „Teatrem Obrazu”. Artysta przemawia swoim językiem malarskim, który rodził się w obecności takich osobowości polskiej sztuki jak: Jan Cybis, Juliusz Studnicki, Stanisław Borysowski czy Stanisław Teisseyre, a Piotr Potworowski przed jego wczesnymi obrazami, już pod koniec swojego życia, mógł jedynie tylko cmokać, o czym donieśli mu życzliwi koledzy.
Wernisaż wystawy uświetniła projekcja filmu Macieja Jarczyńskiego „Chór”. Poetycki film, do którego muzykę napisał reżyser, jest w pewnym sensie eksplikacją obrazów prof. Hugona Laseckiego. Wystawę trzeba koniecznie zobaczyć.

- Cytowane fragmenty wypowiedzi prof. Hugona Laseckiego pochodzą z niepublikowanego wywiadu, który przeprowadziłem 21.04.2010 r.  

Zdjęcia i tekst Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam