Ignacy Klukowski - Zapomniany gdański marynista

Ignacy Klukowski (1908-1978) był jednym z najciekawszych, a zarazem najmniej znanych malarzy, którzy objawili się w powojennej polskiej marynistyce. Jego nazwisko nadal jest mało znane.

 


Staraniem dzieci malarza w ostatnich latach, odbyły się w Gdańsku jego dwie wystawy. Pierwsza w roku 2009 miała miejsce w Domu Uphagena, a druga w Centralnym Muzeum Morskim w roku 2011. Obie prezentacje odniosły olbrzymi sukces.   


Malarstwo Klukowskiego odkryło mało znane fragmenty zniszczonego Gdańska i ujawniło talent zapomnianego, zdolnego marynisty. W końcu jego dokonania twórcze zostały po tylu latach przedstawione szerszej publiczności. Jednak nadal bardzo trudno trafić w wolnej sprzedaży na jego obrazy.   

 

Ignacy Klukowski, Autoportret, 1948, olej, płótno, wł. prywatna

 

Był znakomitym malarzem, ale trudna powojenna sytuacja sprawiła, że stałe zatrudnienie dostał dopiero w roku 1949 jako konserwator zabytków w Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki. Obok swojego głównego zajęcia, konserwacji obrazów, odbudowy Gdańska i konserwacji jego zniszczonych obiektów, zajmował się malowaniem ruin gdańskiego starego miasta. Utrwalał również rodzące się życie w porcie, stoczniach, pracę rybaków, malował portrety bliskich i znajomych. Robił to w sposób charakterystyczny, bowiem w rzeczywistości nie dokumentował, choć również, lecz oddawał klimat zniszczonego miasta, resztki jego świetności. Nastrój obrazu budował za pomocą indywidualnej stylistyki.

 

Ignacy Klukowski, Bretania - Port Saint Malo, 1936, olej. płótno, wł. prywatna

 

 

Konwencję, którą nadawał swojej twórczości, wykształcił  poprzez wieloletnie studia w kilku znakomitych europejskich ośrodkach. Zaczynał w bardzo dobrej szkole malarstwa wileńskiego. Jego nauczycielami byli: Ludomir Ślendziński, który wydaje się wywarł na nim największe wrażenie, oraz Tymon Niesiołowski, Ferdynand Ruszczyc i Bronisław Jamontt. Swoją edukację malarską w latach trzydziestych Ignacy Klukowski kontynuował w paryskiej szkole malarstwa u znakomitych profesorów: Paula Alberta Laurensa, wybitnego portrecisty i Louisa Rogera. Wszystkie te działania dały bardzo dobre rezultaty w postaci doskonałych recenzji w paryskiej prasie. Odniósł również w  roku 1936 wielki sukces  podczas wystawy w Wersalu, gdzie za portret  „Mnicha” otrzymał „Medal Złocisty” oraz zebrał doskonałe recenzje.

 

Ignacy Klukowski, Prowansja, Pejzaż morski (Port w Antibes), 1933, olej, płótno, wł. prywatna

 

 

Powojenna twórczość artysty między innymi ze względu na pochodzenie była marginalizowana. Dopiero ta ostatnia pośmiertna wystawa zorganizowana przez Centralne Muzeum Morskie w roku 2011, może w końcu stać się przepustką do zajęcia szacownego miejsca pośród wielkich polskich marynistów. Wystawa ta zapewne była pewną nobilitacją jego twórczości, ale również samej osoby. Klukowski pochodził z rodziny o wielkich tradycjach patriotycznych. Obu wystawom towarzyszyły przygotowane z wielką pieczołowitością katalogi, które zostały złożone i zredagowane przy współpracy rodziny przez Wojciecha Zmorzyńskiego.

 

Ignacy Klukowski, Portret Władysława Wzorka, 1973, olej, płótno, wł. Urząd Miejski we Władysławowie

 

 

Można sobie jednak zadać pytanie, dlaczego do tej pory Ignacy Klukowski nie był szerzej znanym malarzem. Wydaje się, że na to złożyło się wiele przyczyn, poza tymi oczywistymi jak wielka skromność i oddanie się sprawom konserwacji gdańskich zabytków, duży wpływ na taką sytuację miała atmosfera, która towarzyszyła rodzącemu się po wojnie w Gdańsku życiu artystycznemu. Sytuacja środowiska twórców była mocno skomplikowana, wynikało to ze spotkania się bardzo wielu różnych grup, o bardzo wielu różnych korzeniach artystycznych i planach na zorganizowanie sobie powojennego życia. Główną i najsilniejszą grupę tworzyli skupieni wokół sopockiej uczelni koloryści: Artur Nacht-Samborski, Juliusz Studnicki, Janusz Strzałecki, Krystyna Łada Studnicka, Hanna i Jacek Żuławscy, a także przedstawiciele środowiska lwowskiego: Stanisław Teisseyre, Władysław Lam, Kazimierz Śramkiewicz, Aleksander Kobzdej, Beata Słuszkiewicz, Władysław Floriański. Środowisko wileńskie reprezentowali przede wszystkim graficy: Stanisław Rolicz, Zbigniew Kaliszczak, Wincenty Lewandowski, Stanisław Żukowski, Władysława i Bolesław Rogińscy i Olga Żukowska. Grupę przedwojennych gdynian reprezentowali malarze wywodzący się ze środowiska Szkoły Sztuk Pięknych Wacława Szczeblewskiego: Rajmund Pietkiewicz, Alojzy Trendel, Józef Łakomiak, Maksymilian Kasprowicz, Bolesław Just. Inną jeszcze grupę stanowili maryniści: Marian Mokwa, Franciszek Szwoch, Antoni Suchanek, Jan Gasiński, Eugeniusz Dzierzencki. Było jeszcze wiele innych środowisk np. malarze przedwojennego Gdańska: Stanisław Chlebowski, Albert Lipczinski, Marian Bogusz-Szyszko, Stanisław Brzęczkowski czy w końcu grupa realistów, którą reprezentowali: Ignacy Klukowski, Jan Szopiński, Maria Wlazłowska i Józef Marcinkowski. Różnorodność nadziei tych wszystkich twórców doprowadziła do wielkiego rozdźwięku w środowisku artystycznym Wybrzeża. Malarze reprezentujący te grupy mieli czasami bardzo różne oczekiwania i spojrzenie na malarstwo. Kształcili się w różnych szkołach, reprezentowali często całkowicie odmienny pogląd na sztukę. Najbardziej znacząca część artystów skupiona wokół szkoły sopockiej narzucała poziom, wyznaczała kierunki obowiązującej twórczości. Dodatkowo jeszcze był to czas dyskusji nad kształtem polskiej twórczości malarskiej. Prym wiedli koloryści do czasu wielkiej zmiany i nastania socrealizmu. Jedno jednak jest pewne, wszyscy zachwycili się morzem i Gdańskiem, dając temu wyraz w swoich obrazach, tylko że pochodzenie i twórczość niejednego z nich, nie pasowała do ówczesnych standardów, byli zatem odsuwani na drugi plan. Miało to wielki wpływ na ich dalsze losy i kariery artystyczne. Wielu znakomitych malarzy nie umiało sobie z tym poradzić. Kilku jednak podjęło wyzwanie np. Marian Mokwa, ale on już przed wojną był wielkim malarzem zaprawionym  w walce o należne miejsce dla swojej sztuki.  

 

Ignacy Klukowski, Gdańsk, Panorama z kościołem św. Jana, 1946, olej, płótno, wł. prywatna

 


Myślę, że zostało jeszcze wielu gdańskich artystów, którzy czekają na odkrycie i właściwą ocenę swojej twórczości tak jak ostatnio stało się to z Albertem Lipczinskim, Felixem Meseckiem czy właśnie Ignacym Klukowskim, gdańskimi malarzami wywodzącymi się z różnych środowisk, władającymi różnymi językami i reprezentującymi różne narodowości.

Stanisław Seyfried
Fot. S. Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam