„Landszaft – pejzaż odrzucony”c

„O gustach nie należy dyskutować” (De gustibus non est disputandum), niekoniecznie bowiem pierwszy rzut oka, pierwsze wrażenie może być mylne. W słabym świetle zobaczyłem obraz, który w pierwszym momencie wywołał ujemne wrażenie, jego proweniencja wydała się słaba. Jednak, już spokojne jego czytanie w domu i tworzenie popartej historią atrybucji, skłoniło mnie - ku przestrodze do przedstawienia tego wydarzenia.

 

Warto czasami przeczekać i po rozpoznaniu zabrać głos, tym bardziej, że inna sekwencja mówi „Dobry gust jest lepszy niż zły gust, niemniej zły gust jest lepszy niż brak gustu”. Oczywiście mowa o sztuce. Wielu jej znawców, szczególnie na rynku antykwarycznym, poza olbrzymią wiedzą radzi sobie za pomocą tak zwanego „nosa”. Rozpoznanie nawet z daleka obrazu określanego mianem „landszaftu” nie sprawia trudności. Dziś w języku polskim, to pejoratywne określenie wyraża pogardliwie opinię o obrazie mającym małą wartość artystyczną. Przypomnę, że w języku niemieckim, to obraz przedstawiający pejzaż. Osobom nieco mniej wprawionym w odczytywanie tego rodzaju niuansów, a mających takie chęci, życzliwie poradziłbym wielką ostrożność. Rozpoznanie wartości artystycznych dzieła w wielu wypadkach może być bardzo trudne i należy je zostawić specjalistom. Jednak dla swojej hobbystycznej oceny, przed wyrobieniem poglądu i wydaniem oceny radzę chwilę zastanowienia, wyrównanie oddechu, znalezienie wewnętrznego spokoju, wyciszenie oraz sięgnięcie pamięcią do naszej wiedzy, zawsze coś sensownego się przypomni. Jeżeli i to zawiedzie, pozostaje wrażliwość i to co zawsze może uchronić przed popełnieniem kardynalnego błędu, sięgnięcie do osobistego, indywidualnego poczucia „smaku”. Ostatnio przydarzyła mi się właśnie tego rodzaju historia. Czujnie jednak odczekałem. W słabym świetle zobaczyłem obraz, który w pierwszym momencie wywołał ujemne wrażenie, jego proweniencja wydała się słaba. Jednak, już spokojne jego czytanie w domu i tworzenie popartej historią atrybucji, skłoniło mnie - ku przestrodze do przedstawienia tego wydarzenia.

Pfalzgrafenstein - Zamek na wodzie
Krajobraz z zamkiem Pfalzgrafenstein położonym na malutkiej wysepce Falkenau, otoczonej wodami Renu, przedstawia wdzięczny widok namalowany pewna ręką i ciekawym światłem. Zamek położony jest na szlaku łączącym południe Europy z północą, zbudowany w XIV wieku, służył jako stacja celna. Szlak prowadził kupców, podróżników, żołnierzy od Alp po Morze Północne.  Okolicą zachwycili się malarze, poeci i muzycy opiewający w swych dziełach ”Romantyczny Ren”. Scena jak ze słynnej opery Ryszarda Wagnera, gdzie w legendach o Parsifalu i Lohengrine pojawia się zamek świętego Grala -  Monsalvat. Widok namalowany jest ze wzniesienia położonego na drugim brzegu rzeki. Odkrywa malowniczy, sentymentalny krajobraz z nastrojowym sztafażem, który tworzą spławiacze drewna, prawdopodobnie dostarczający je na zamek oraz łodzie pod żaglami, a także  mężczyźni w łodziach wiosłowych. To typowa scena dla początku XIX wiecznej reprezentacji malarstwa okresu romantyzmu i biedermeieru, lecz na nowo odkryta w stosunku do przeszłości i przyrody. Obraz prawdopodobnie pochodzi z kręgu malarzy wywodzących się z Akademii Sztuk Pięknych w Düsseldorfie i jest typowym przykładem malarstwa szkoły düsseldorfskiej. Reforma uczelni, którą przeprowadził w roku 1826 znakomity Wilhelm Schadow wyznaczyła nowe kierunki w malarstwie pejzażowym. Jej przedstawiciele zaczęli malować nastrojowe, idealizowane widoki z charakterystycznymi motywami zamków, kapliczek, młynów i wiatraków. Najznakomitszymi przedstawicielami tego malarstwa byli: Wilhelm Schirmer, Carl Lessing i Andreas Achenbach. Często sięgali do indywidualnych przemyśleń, wzruszeń i uczuć. To moment w którym malarze próbowali przekazać przyszłym pokoleniom piękno współczesnych im widoków, mając na względzie mimo wszystko jeszcze wtedy małe możliwości podróżowania. Zasadniczą sprawą dla tego rodzaju sztuki jest realizm prezentowany w różnych aspektach.

 

 

W tym wypadku artysta nadając swój charakter obrazowi, położył duży nacisk na kolor i światło, szczególnie widać to w perspektywie drugiego planu (jaśniejący przeciwległy brzeg rzeki, przepięknie wyłaniająca się w świetle słońca góra z zamkiem Gutenfels oraz z wielkim kunsztem zaznaczone chmury). Należy przypuszczać, że obraz wyszedł spod ręki twórcy mającego przygotowanie artystyczne, wrażliwego i pomysłowego. Malarz skupił się bardziej na walorach estetycznych niż dokumentacyjnych, co może bardziej potwierdzać słuszność powyższego wywodu. Nie udało się odczytać sygnatury, należy przypuszczać, że artysta nie jest twórcą powszechnie znanym, ale też nie można wykluczyć jego dobrej pozycji na rynku antykwarycznym europejskiej sztuki. Przypuszczam, że był Niemcem, choć równie dobrze mógł pochodzić z innego kraju, bowiem w tamtym okresie w niemieckich uczelniach artystycznych studiowało wielu obcokrajowców np. Norwegów, Austriaków, Węgrów czy Polaków. Najsłynniejszymi twórcami widoków tego zamku byli znani malarze niemieccy: Karl Buchholz, Carl Köhler, Rudolf Becker, Ludwig von Andok i wielu innych.


Historię tę dedykuje wszystkim miłośnikom sztuki. Zbyt szybkie poddanie się wrażeniom chwili, mogło doprowadzić do przeoczenia obrazu może nie najwyższych notowań, nie mniej ciekawego, zaspokajającego sympatyków tradycyjnych gustów, dla których malarstwo poza pięknem krajobrazu, daje przyjemne chwile wytchnienia.

- obraz należy do prywatnego zbioru gdańskiego kolekcjonera
Stanisław Seyfried
Fot. S. Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam