Artystyczna podróż Pielgrzymów Światowych Dni Młodzieży przez Oliwę

Przybywający na ŚDM  z całego świata do Polski pielgrzymi, będą mieli również okazję  do przeżyć pozareligijnych. Jedną z  atrakcji będzie zwiedzenie miejsc znanych im do tej pory z historii i zdjęć. Niewątpliwie takim miejscem będzie również Gdańsk i jego zabytki.  

 


Do parafii Archidiecezji Gdańskiej przybędzie około 4 tys.  pielgrzymów, na których czeka  około 30 miejsc przyjęć w parafiach województwa Pomorskiego. Piątek 22 lipca przeznaczony jest na zwiedzanie. Zapewne spora  rzesza pielgrzymów zechce odwiedzić opactwo cystersów w Oliwie, którego dewizą była maksyma „ora et labor - módl się i pracuj”. Cystersi położyli głębokie podwaliny pod polskie chrześcijaństwo i polską kulturę agrarną. Urok tego miejsca dostrzegli już książęta pomorscy. Jak mówią podania, założycielem miejscowego klasztoru dla sprowadzonych z Danii, Cystersów był książę Subisław. Jednak to jego syn Sambor, pozostawił najstarszy dokument dotyczący Oliwy, akt donacyjny sporządzony w 1178 roku.

 

Johann Carl Schultz, Katedra w Oliwie od południowego- zachodu, Oliva 1, akwaforta, 1870, karta 10 albumu "Tutti Frutti", wł. Andrzej Walas

 

Opactwo i sam klasztor uznawane były przez książęta, za najcenniejsze ich dobro, zapewne dlatego życzyli sobie, aby ich ciała po śmierci chowano w kryptach kościoła cysterskiego. Po wielu wiekach do tegoż klasztoru w 1660 roku na rokowania pokojowe kończące wojny polsko-szwedzkie zjechali dyplomaci niemal z całej Europy. Większość z nich zamieszkała w oliwskich dworach pobudowanych przez gdańskich patrycjuszy, na tak zwanych „Polankach”. Patrycjusze uważali, że Oliwa posiada znacznie zdrowszy klimat od wielkomiejskiego Gdańska. Od XVI wieku zaczęły powstawać tu wygodne rezydencje w przepięknym otoczeniu lasów posadowionych na zboczach morenowych i to zaledwie oddalonych o 8 kilometrów od dużego portowego miasta. Oliwa leży między wodami Zatoki Gdańskiej, a wspomnianymi wzgórzami morenowymi, z których dolinami ku morzu spływają potoki, nad którymi posadowione były licznie młyny. Potoki, kiedyś rwące omijają klasztor i pałac opatów. Przepływają przez wypielęgnowany od wieków park, w którym rosną daglezje, modrzewie, tulipanowce amerykańskie, jarzębiny szwedzkie i olbrzymie kasztanowce. Miejsce to odwiedzali wielcy tego świata: królowie, cesarze, prezydenci, dyplomaci, artyści. W wieku XIX, zachwyceniu miejscową przyrodą, która już sama w sobie stanowiła o wyjątkowości miejsca, ulegli Aleksander von Humboldt i Rainer Maria Rilke. Pięć lat swojego życia w Dworze III należącym do rodziny Schopenhauerów spędził ich syn Artur. Dziś między dworami III a IV, mieszka wraz z rodziną prezydent Lech Wałęsa.

 

Katedra w Oliwie

 

 

Perłą oliwskiego pejzażu jest bazylika, mierząca 107 metrów długości, słynna ze swych wyjątkowych organów, które w roku 1763 rozpoczął budować cysters Jan Wulf. Rokokowy wystrój, ich wielkość, wiek, wspaniałe brzmienie ściągają do Oliwy melomanów oraz turystów z całego świata. W bazylice znajdują się dzieła gdańskich mistrzów takich znakomitości średniowiecznego malarstwa jak: Herman Han, Andrzej Stech czy Andreas Schlüter.
Urok Oliwy zawsze przyciągał wybitnych ludzi, przede wszystkim malarzy. Z końcem XIX wieku, gdańscy artyści malujący do tej pory przeważnie weduty, powoli zaczęli odkrywać nowe formy wypowiedzi malarskiej odzwierciedlające bardziej osobiste spojrzenie na sztukę. Szukając klimatu i nastroju dla swoich pejzaży coraz częściej zaczęli przyjeżdżać do Oliwy i odkrywać jej wspaniałe wzgórza morenowe oraz szerokie piaszczyste plaże z widokiem na całą Zatokę Gdańską. Pojawili się wspaniali twórcy miedzy innymi: Johann Carl Schultz, jego uczeń Wilhelm Juchanowitz, Fridrich Eduard Meyerheim, Adolf Männchen, Hans Breuner i później Alfred Scherres, Bruno Paetsch, Arthur Bendrat, Theodor Urtnowski, Urlich Leman, Bertold Hellingrath, Stanisław Chlebowski, Fritz Wildhagen, czy Fritz August Pfuhle. A na początku wieku XX mieszkali tu wybitni niemieccy malarze: Rainhold Bahl, Günter Voellner, Lothard Manhold, Willibald Werner, a po wojnie: Władysław Lam, Kazimierz Śramkiewicz, Aleksander Kobzdej, Zdzisław Kałędkiewicz, Anna Fiszer, Mieczysław Czychowski, Andrzej Dyakowski, Witold Pyzik, Wojciech Górecki. Powstawało wiele doskonałych prac, a liczba motywów zdawała się być niekończąca. Wiele z tych obrazów zaginęło, wiele znanych jest tylko z literatury, a wiele reprezentuje nieco słabszy poziom artystyczny, choć ich walory ikonograficzne są dość znaczące. Oliwa posiada wiele kościołów, ale jeszcze jeden z nich poza wspomnianą bazyliką zasługuje na odwiedzenie.  

 

 


W 1912 roku rozpoczęto budowę nowego kościoła dla gminy ewangelickiej. Kościół zaprojektował architekt, profesor Karl Weber z Królewskiej Szkoły Technicznej w Gdańsku. Był to moment, w którym Oliwa zaczęła się rozbudowywać. W prasie gdańskiej przetaczała się batalia nad zachowaniem dotychczasowego charakteru miejsca, dziś mam wrażenie, że niestety przegrana. Powracając do kościoła budowanego przy ulicy Leśnej. Zupełnie nieoczekiwanie połączył on Oliwę z najwybitniejszym malarzem Wolnego Miasta Gdańska, którym był niewątpliwie Fritz August Pfuhle (1878-1969). Wybitny malarz, grafik, projektant witraży. Właśnie witraże stanowiące okna za głównym ołtarzem są jego dziełem. Pfuhle pojawił się w Gdańsku w 1910 roku obejmując stanowisko po Auguście von Brandisie w Królewskiej Szkole Technicznej (Politechnika Gdańska). Pracował na Wydziale Architektury i wykładał: rysunek odręczny, perspektywę i malarstwo akwarelowe. Był ojcem wielu karier malarskich, wychował znakomitych artystów, których sława sięga daleko poza Gdańsk, by wymienić: Fritza Heidingsfelda, Heinricha Grafa von Lucknera, Susanne Eisendieck czy Stanisława Chlebowskiego. Sam był bardzo dobrze wykształcony. Jego wyjątkowe umiejętności malarskie potwierdzają doskonałe portrety. Rzadziej malował pejzaże, ale właśnie w nich widać wielki kunszt łączenia koloru i kompozycji. Specjalizował się w studiach koni, akwarele przedstawiające ich ruch stanowią kwintesencję jego malarstwa.

 

Kościół Cystersów p.w. Matki Bożej Królowej korony Polskiej w Oliwie

 

 

Parę lat później, w 1925 roku w Jelitkowie stanowiącym wówczas razem z Oliwą jeden organizm, rozpoczęła się budowa kaplicy dla miejscowych rybaków i coraz częściej odwiedzających to miejsce letników. Jak się okazało również i ta budowa przyciągnęła znanego gdańskiego malarza. Bruno Paetsch (1891-1976) dla kaplicy pod wezwaniem św. Piotra, namalował obraz zatytułowany „Jezus chodzi po Jeziorze Genezaret”. Dziś w nowym kościele w Jelitkowie wybudowanym w latach 1976-81 nie zauważyłem obrazu, podobno przechowywany jest na plebanii. Znana jest również inna scena sakralna tego artysty „św. Rodzina” namalowana dla kościoła w Piekle nad Wisłą. Wydaje się jednak, że malarstwo religijne było pewnym uzupełnieniem głównego nurtu jego dokonań artystycznych. Na początku kariery zafascynowany był zależnością koloru i światła, malował martwe natury i pejzaże. Wiadomo, że jego obraz przedstawiający pobrzeże Motławy brał udział w dużej wiedeńskiej wystawie gdańskiego malarstwa, a jeden z najnowocześniejszych w ówczesnym Gdańsku hoteli „Danziger Hof”, posiadał  na własność jego prace. Bruno Paetsch był gdańszczaninem, bardzo zdolnym artystą. Malarstwa uczył się sam, później w miejscowej szkole artystycznej oraz trzy lata w Berlinie. Bardzo szybko przechodził szczeble wtajemniczenia artystycznego. Po powrocie do Gdańska już od  1918 roku sam udzielał lekcji malowania.

 

 

Katolicka społeczność Oliwy, niedawno obchodziła 70-tą rocznicę powrotu Ojców Cystersów.  Oliwska Parafia Matki Bożej Królowej Korony Polskiej specjalnie na tę okazję wydała bardzo ciekawą broszurkę, której autorem jest jej proboszcz Ojciec Albin Jarosław Chorąży. Długoletnim proboszczem parafii był Ojciec Bogumił Władysław Nycz odprawiający msze do dzisiaj, będący kontynuatorem pamiętanego i wspominanego do dziś w Oliwie o. Placyda oraz br. Franciszka. Historia oliwskiej parafii nie jest aż tak stara bowiem sięga zaledwie 1912 roku, cóż to za wiek wobec pobliskiej bazyliki z tradycją sięgającą XII stulecia. Kościół przy ulicy Leśnej wybudowany w stylu niemieckiego gotyku jest budowlą neogotycką. Tu jednak mogą pojawić się pewne kontrowersje, bo to może angielski gotyk? Myślę jednak, że to chyba osoba projektanta kościoła wyznaczyła jego charakter i pochodzenie. Tak jak organy, malarstwo i historia w bazylice wyznaczają jej znaczenie, tak w oliwskim kościele cystersów przy ulicy Leśnej są to witraże Fritza Augusta Pfuhle (1878-1969) przedstawiające cztery sceny: Narodzenie, Ukrzyżowanie, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie stanowiące okna w prezbiterium. Na uwagę zasługuje jeszcze zaprojektowany przez prof. Jerzego Hoppena z Torunia neogotycki ołtarz w którego centralnym punkcie znajduje się feretron Matki Bożej Królowej Korony Polskiej wykonany w Gdańsku w 1754 roku. Przypomnę jedynie, że Jerzy Hoppen był znakomitym polskim malarzem i grafikiem, twórcą wileńskiej szkoły graficznej, wykształconym w Petersburgu, Krakowie i Paryżu.  Natomiast w 1953 roku Zdzisław Kałędkiewicz nasz gdański artysta, mieszkający zresztą w Oliwie namalował dla kościoła obraz przedstawiający św. Bernarda.

 

Fritz August Pfuhle, "Ukrzyżowanie" witraż, Kościół p.w. Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w Oliwie

 

 

Pozostała jeszcze „Droga Krzyżowa”. Przypuszczałem, że autorem jej  może być jeden z miejscowych artystów szkoły sopockiej, bowiem kolorystyczne malarstwo powojennego okresu tworzone na Wybrzeżu do połowy lat 50-tych wyraźnie na to wskazywało. Okazało się jednak, że tym malarzem jest poznański kolorysta, dziś już wielka postać polskiej sztuki Wacław Taranczewski (1903-1987). Artysta, podobnie jak nasi sopoccy malarze wywodził się z tego samego środowiska, którym między innymi było warszawskie ugrupowanie artystyczne „Pryzmat”, skupiające również późniejszych profesorów szkoły sopockiej: Juliusza Studnickiego, Krystynę Ładę Studnicką, Jana Wodyńskiego. Stąd ta tożsamość kolorystyczna. Przez tyle lat, od 1949 roku kiedy to oliwska droga krzyżowa została namalowana nikt nigdy nie wspominał o jej twórcy. Już wtedy artyście znanym, choć przez władzę nieszczególnie lubianym, właśnie ze względu na jego rozliczne realizacje sztuki sakralnej. Oliwska praca jest jedną z dwóch dróg krzyżowych namalowanych przez artystę. Ta druga znajduje się w radomskim kościele farnym. Niedawno opowiadał mi syn Wacława Taranczewskiego, nie wiedząc jeszcze o oliwskich obrazach, dziś profesor Paweł Taranczewski, malarz, filozof, krytyk sztuki, pedagog o swoim krótkim pobycie na Wybrzeżu u ciotki mieszkającej na ulicy Fiszera w Gdańsku Wrzeszczu. Moment był szczególny i w życiu prywatnym Wacława Taranczewskiego i historii sztuki polskiej z uwagi na nadciągający realizm socjalistyczny. Był rok 1947-48. Wypłynęła wówczas propozycja objęcia przez Taranczewskiego nowego prestiżowego stanowiska w Krakowie, złożona przez rektora krakowskiej ASP Eugeniusza Eibischa. W tym samym czasie trwały ważne realizacje malarskie. Na to nałożyła się przeprowadzka z Poznania, gdzie Taranczewski był dyrektorem szkoły plastycznej i przyjazd do Gdańska z małym Pawełkiem. Może właśnie wtedy Ojcowie Cystersi dotarli do artysty. Paweł Taranczewski wówczas jeszcze dziecko, wychowywane przez niemiecką bonę, do dziś wspomina z dużym sentymentem ten chłopięcy okres pełen różnego rodzaju wrażeń wyniesionych z politechnicznej dzielnicy Gdańska. W końcu dzieło zawisło w 1949 roku w kościele Ojców Cystersów pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w neogotyckiej, po ewangelickiej świątyni, w 1945 roku przejętej przez Zakon Cystersów, którzy po 114 latach powrócili do Oliwy. Jak wspomina Paweł Taranczewski - „Ojciec, rozmawiając ze mną o sztuce zawsze mi powtarzał, że namalowanie takiego składającego się z wielu obrazów dzieła jest sprawą dość złożoną. Fundamentalna trudność - jak mówił, tkwi w zachowaniu między obrazami koherencji i tożsamej estetyki.” Wacław Taranczewski zapisał się w historii sztuki polskiej jako kolorysta. Jednak pierwsze fascynacje malarstwem kierowały go w stronę klimatów futurystycznych Leona Chwistka i Józefa Jaremy, do których jeszcze wielokrotnie później wracał w swojej sztuce.

 

Wacław Taranczewski, Droga Krzyżowa

 

 

Profesor Wacław Taranczewski znany był również jako artysta wielu znakomitych fresków, polichromii i obrazów sakralnych malowanych właśnie w tym posępnym okresie, okresie socrealizmu. Miało to olbrzymi wpływ na jego osobistą karierę artystyczną. Niechęć władz minionych lat niestety przeniosła się również na późniejsze czasy. Zasadne zdaje się zatem pytanie stawiane w tym kontekście. Czy nie miało to wpływu, na oliwska drogę krzyżową, która do dnia dzisiejszego pozostawała dziełem praktycznie bezimiennym? Przypuszczam, że były również i pewne inne uwarunkowania. Wydaje się zatem, że to mimo wszystko duża sprawa dla ojców cystersów, bowiem kościół nie posiada zbyt wielu zabytków. Odkrycie autorstwa zespołu Męki Pańskiej namalowanej przez prof. Wacława Taranczewskiego, wielkiego polskiego artystę, jest dobrą wiadomością dla cystersów obchodząc niedawno 70-tą rocznicę powrotu ich zakonu do Starej Oliwy, która mam wrażenie już na zawsze pozostanie w pamięci pielgrzymów Światowych Dni Młodzieży w  roku 2016.


tekst i zdj. Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam