Baranowscy, ojciec i syn

Henryk Baranowski (1932-2005) pochodził z Kociewia, urodził się w Starogardzie Gdańskim, niedaleko Skarszew, do których często przejeżdżał malować ten urokliwy zakątek Ziemi Pomorskiej.


Marynistyczne malarstwo Henryka Baranowskiego stawia jego twórczość w jednym rzędzie ze znanymi i wybitnymi polskimi malarzami morza. Był zdeklarowanym kolorystą, szczególnie cenił sobie motyw Orłowskiego Klifu oraz pejzaże Półwyspu Helskiego, malował również portrety, szczególnie kaszubskich rybaków. Młodzieńcze prace skierowały go do Jana Falkowskiego, znanego na Pomorzu malarza sakralnego. Po skończeniu szkoły średniej w 1948 roku trafił do Sopockiego Ogniska Kultury Plastycznej gdzie jego nauczycielami byli Witold Frydrych, Władysław Lam i Stanisław Wójcik. Kolejnym etapem edukacji była PWSSP w Sopocie gdzie uczył się u profesorów: Studnickiego, Wodyńskiego i Strzałeckiego, jednocześnie rozpoczęła się wielka przygoda z Marynarką Wojenną. Wraz ze Zbigniewem Litwinem założył pracownię plastyczną w klubie oficerskim w Gdyni. Odbywał liczne podróże na okrętach marynarki wojennej, z których przywoził niezliczone ilości bardzo urokliwych i ciekawych obrazów. Baranowski tworzył ponad 50 lat, w tym czasie miał wiele wystaw indywidualnych, uczestniczył w licznych wystawach zbiorowych. Jego prace znajdują się w wielu europejskich muzeach i admiralicjach morskich. Za twórczość artystyczną był wielokrotnie nagradzany i odznaczany.

Henryk Baranowski, Autoportret


Dziś po prawie 20 latach od śmierci przyszedł czas na porównanie z twórczością jego syna, kontynuatora jego marynistycznej drogi. Ojciec był dla Artura wielkim malarskim autorytetem, a przede wszystkim wielkim mistrzem. Dziś po wielu latach doświadczeń, gdańskich i berlińskich studiach Artur Baranowski nie odszedł od tradycji, nadal maluje tak jak jego rodzice, bowiem mama była też malarką, ale jego droga, śmiało można powiedzieć nie jest taka sama. Na pewno jest kontynuatorem najlepszych tradycji polskiego malarstwa marynistycznego. Jeżeli wymienię jego osobę w rzędzie z takimi tuzami polskiej marynistyki jak Nałęcz, Mokwa, Jaxa, Szwoch, Suchanek, Dzierzencki czy Klukowski, to się nie pomylę.

Artur Baranowski




Baranowski junior po wielu doświadczeniach dziś jawi się jako artysta zasługujący na uznanie. Jego bardzo szeroka wiedza malarska, architektoniczna i graficzna sytuuje go wśród twórców z jednej strony mających duży szacunek do klasyki, a z drugiej umiejących dostrzec naciskającą współczesność. Jest dumny, że może swobodnie realizować drogę swoich rodziców, którzy przez cały okres twórczości byli zwolennikami realizmu. Artur Baranowski należy do malarzy z innego, starego świata, wymierających pejzażystów. Zawsze borykał się z tym problemem, tak zresztą jak kilku innych polskich malarzy.

Henryk Baranowski


Dziś uważa, że pierwsze lekcje malowania u ojca były najlepszą szkołą. Żałuje, że nie dość pilnie i precyzyjnie je zapamiętał. Wykłady w których brał udział w berlińskich uczelniach na grafice i architekturze, może dały szeroką perspektywę, ale studia w Gdańsku i u ojca dały coś więcej, coś czego nie jest do zdobycia na żadnym wykładzie. Myślę, że to coś to pewnego rodzaju metafizyka łącząca ojca i syna. To prawda, że wielu krytyków może mieć problem z oceną i powrotem do tej jak mówią przebrzmiałej sztuki, ale to wystawy decydują o tym, czy znajduje ona jeszcze swoich zwolenników. Rodzinny dom, rozmowy z ojcem nadały właściwy kierunek malarski. Czasami nie trudno dopatrywać się pewnych analogii, ale to zrozumiałe, to talent ojca był tym drogowskazem i jego uwagi na temat techniki malowania i pracy.

Artur Baranowski, Na skrzydłach wiatru


Marynistyka Artura Baranowskiego często dorównuje pracom ojca, szczególnie te krajobrazy z Rewy i Osłonina, miejsc stworzonych do pejzażowego malowania. Kolor i światło decydują o klimacie poszczególnych ujęć, to podstawa, ale też miejsce. Różne rejony świata mają swoją indywidualną specyfikę, kolory morza nad Bałtykiem są zupełnie inne niż te nad Morzem Śródziemnym. Złapanie odpowiedniego światła oczywiście uzależnione jest od pory dnia, ale wody Zatoki Puckiej czy Gdańskiej są wyjątkowe i wiatr potrafi w jednej chwili zmienić kolorystykę i tonację całego ujęcia. W wypadku polskich wybrzeży decyduje jeszcze jedna rzecz, duch tradycji i historia, która buduje klimat, morze oczywiście jest głównym bohaterem, ale praca rybaków, ich kutry, łowienie ryb, żeglowanie to odwieczny temat.

Artur Baranowski


Zarówno Henryk Baranowski jak i jego syn Artur, kontynuator jego morskich opowieści, bez znaczenia czy są to śródziemnomorskie czy afrykańskie pejzaże, odnaleźli swoją poetykę marynistyki. Polskie Wybrzeże z mieszkającymi tu rodowitymi Kaszubami i ich pracą na morzu, połowami fok niedaleko Osłonina, budową rewskich szkut i całym ich życiem nadaje ich twórczości specyficzny klimat. Klimat polskiego morza stał się kanwą naszej sztuki malarskiej okresu międzywojennego, wielkich polskich marynistów, których kontynuatorem był Henryk Baranowski, a dziś jest jego syn Artur Baranowski.

Henryk Baranowski, Boja


Wystawa w Skarszewach na Kociewiu zapowiada się imponująco.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam