Czesław Tumielewicz - barwa ponad wszystko

Profesor Czesław Tumielewicz po przejściu na emeryturę stara się cały czas utrzymywać wyrobioną wcześniej pozycję na rynku dzieł sztuki. Rzeczywiście może już nie proponuje nowych rozwiązań, ale te które do jego malarstwa zostały wprowadzone przed laty nadal zachowują świeżość. Szczególnie pejzaże morskie mogą się podobać. Należą do tych, które w sposób godny reprezentują nazwisko autora na ścianie gościnnego pokoju.


Tegoroczne 76. urodziny profesora będące zarazem wernisażem wystawy ”Pejzaże morskie” można uznać za bardzo udane. Przede wszystkim dopisali wielbiciele talentu malarskiego artysty. Prezentacja wystawy ma miejsce w Nowym Warzywniaku – Oliwski Ratusz Kultury i potrwa do 23 grudnia. Oczywiście każdy ma prawo do promocji swojego nazwiska w sposób jaki uważa za stosowny, tym bardziej że tworzona przez artystę sztuka ma siłę przekonywania trzyma poziom i jest ciekawa. Wernisaż w rodzaju benefisu, przygotował gospodarz wieczoru Andrzej Stelmasiewicz.

Prof. Czesław Tumielewicz (z kalendarzem)


Estetyka zaproponowana przed laty nadal jest interesująca, gogenowska stylowość i intensywność barw pozwala na chwilę relaksu, a jednocześnie refleksji nad maestrią obrazowania. Barwa to osobny temat w sztuce Czesława Tumielewicza bowiem jej obecny charakter kształtował się dość długo. Uważam, że początek miał miejsce w czasach młodzieńczej fascynacji impresjonizmem, potem przyszedł wpływ prof. Adama Gerżabka na studiach i Fundacja Kościuszkowska w Nowym Jorku, utwierdzająca go w słuszności obranej drogi.


Idealnym przykładem może być obraz zatytułowany „Ujście Potoku Oliwskiego do zatoki”. Jak się okazało obraz namalowany przed dwoma laty nie znalazł miejsca w ekspozycji. Za stary, jednak większość z prezentowanych pejzaży swobodne może posłużyć za przykład, choć tamten akurat przypomina mi, młodzieńcze lata spędzone w tym urokliwy miejscu jelitkowskiego krajobrazu. Wywołuje jednocześnie refleksje, które może nie do końca pasują do koncepcji profesora, ale mam wrażenie, że wytrzymują chwile konfrontacji z historyczną rzeczywistością. Myślę o rodzeniu się syntetyzmu pod koniec XIX wieku. Jako żywo sytuacja przypomina mi tworzenie obecnego klimatu i wrażenia jakie uzyskuje artysta w swojej pracy.


W 1886 roku do Pont-Aven dotarł Paul Gauguin. Zauroczony miejscem i światłem, podczas malowania oraz długich dyskusji z Emilem Bernardem, malarzem ale jeszcze lepszym krytykiem sztuki, przyjacielem van Gogha, wykreował nowy styl w malarstwie, nazwany syntetyzmem. Przy maksymalnym uproszczeniu formy, wprowadził malowanie płaskimi barwnymi plamami, które często otoczone były konturem. Do grupy malarzy nowego nurtu, dołączył przybyły do Bretanii w 1889 roku Władysław Ślewiński. Od samego Gauguina odebrał wskazówki i lekcje nowego stylu. W swoich pejzażach artysta odnalazł indywidualny styl, nadał im większą harmonię. Wyciszył kolor, jeszcze bardziej uprościł formę. Dotyczyło to również wielu portretów mieszkańców Bretanii, w których starał się wniknąć w ich psychikę. Zbliżał się do coraz pełniejszej syntezy. Kompozycje stawały się coraz oszczędniejsze. Będąc zaprzyjaźniony z francuskim artystą sam stał się ojcem polskiego środowiska, najważniejszą postacią wśród wielu przebywających tam polskich malarzy. Fakt ten przypominam dla zobrazowania sytuacji, która mam wrażenie mogła mieć wpływ na dzisiejsze malarstwo prof. Czesława Tumielewicza.

Czesław Tumielewicz, Kuter w helskim porcie, 2018, akryl, płótno

Zapewne źródłem tworzonego nowego stylu malowania nad Oceanem Atlantyckim w Pont-Aven poza światłem były kolory co rusz zmieniającego się oceanu, wywołującego tak duże wrażenie na obserwatorach. Temperatura, wiatr oraz pora dnia i roku miały na to wpływ. Chimeryczny Bałtyk wywołuje podobne wrażenia, z którymi prof. Tumielewicz musiał sobie poradzić. W końcu problem przerodził się w atut. Profesor Adam Gerżabek wykładowca malarstwa na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej skierował młodego studenta w kierunku radykalnego rozszerzenia palety barw. W miejsce zielono-niebieskich pejzaży, pojawiły się kolorystyczne pejzaże Morza Bałtyckiego, stypendium odbyte za pośrednictwem Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku utwierdziło artystę w wyborze odpowiedniego kierunku swojej sztuki. Oryginalne kolory. Zmienna groźna toń Morza Bałtyckiego doskonale współgrająca z kłębiastymi burzowymi chmurami i połyskującym złocistym piaskiem plaży tworzyła niesamowitą feerię barw. Mimo wszystko tony raczej chłodne wywołują nieco poważniejsze wrażenie obarczone pewną zadumą, nostalgią i melancholią wywołującą oczekiwania na lepsze chwile.

Czesław Tumielewicz, Po połowie w Kątach Rybackich, 2018, akryl, płótno


…” Brakowało mi pełni - mówi prof. Czesław Tumielewicz - w związku z tym otworzyłem swój nowy okres studiów, tym razem nad kolorami tęczowymi, nad barwami spektralnymi. Zacząłem studiować teorie koloru Goethego i Rungego. Wtedy powstał mój barwny system 56 spektralnych kolorów, próbek złożonych z tylu temperowanych tęczowych odcieni. Malowanie przebiegało doktrynersko. Jeden akcent za drugim, stale musiał pojawiać się w ustalonych kolejnościach, jeden stopień różnicy walorowej i jeden temperaturowej. …”

Czesław Tumielewicz, Ujście Potoku Oliwskiego do zatoki, 2016, akryl, płótno


Na dzisiejszy obraz malarstwa prof. Czesława Tumielewicza niewątpliwie złożyło się kilka aspektów, poza tymi o których już napisałem, jak to mówił inny profesor - lata pracy i talent. Ekspozycja kolorów towarzyszy artyście cały czas. Poza kolorytem który wnosi w jego życie żona, ma jeszcze niesamowity ogród widziany z okien swojej pracowni. Wiosną wybucha wielokolorową barwą kwitnących kwiatów, a do plaży i wód Zatoki Gdańskiej ma dosłownie kilkanaście minut drogi i jak tu nie malować kolorystycznie.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam