Salon wystawowy „Gazety Gdańskiej”

Cykl wystaw gdańskiego malarstwa współczesnego, a więc takiego które powstawało po II wojnie światowej, z jednym wyjątkiem, przygotowała „Gazeta Gdańska”. W dziewięciu wystawach zaprezentowaliśmy wybitnych wybrzeżowych twórców. Partnerem organizacyjnym gazety w przeważającej większości była gdańska galeria „W Zaułku” z wyjątkiem wystaw, które zorganizowaliśmy w Sulęczynie, Skarszewach, Sopocie i we Władysławowie. Prezentacje w mniejszych ośrodkach okazały się również niezmiernie interesujące, wystawy gromadziły sporą ilość publiczności spragnionej obcowania z dobrą sztuką. Zobaczyliśmy zatem prace: Bogusława Góreckiego, Artura Baranowskiego, Ryszarda Kowalewskiego, Tadeusza Ramika, Mieczysława „Mieto” Olszewskiego oraz Mariusza Hoffmana, ale także obrazy gdańskich malarzy tworzących w okresie Wolnego Miasta Gdańska: Mariana Mokwy, Stanisława Chlebowskiego, Alberta Lipczynskiego i Stanisława Brzęczkowskiego. Spotkaliśmy się z wielkim zainteresowaniem i ciepłym przyjęciem.


Dziś „Gazeta Gdańska” ma kilka zaproszeń do organizacji takich wystaw w innych ośrodkach Północnej Polski. Przekrój prezentowanej sztuki był różnorodny i przestronny, od malarstwa marynistycznego, poprzez malarstwo rodzajowe, martwą naturę po pejzaż i akty, a nawet plakaty, udało się w tych kilku wystawach zaprezentować szeroki wachlarz wybrzeżowej twórczości ostatnich kilku dekad.

Artur Baranowski, Morze


Wielkie wrażenie wywołały pejzaże Bogusława Góreckiego, który w swobodnej interpretacji, zaprezentował cykl nadmorskich akwareli namalowanych na Półwyspie Helskim. Bardzo podobały się pejzaże Artura Baranowskiego, który jako przedstawiciel polskiej szkoły marynistycznej i syn Henryka Baranowskiego wybitnego marynisty kontynuuje kierunek malarstwa swojego ojca. Dziś obrazy Artura Baranowskiego należą do małej grupy polskiej twórczości marynistycznej i są jej wyjątkowymi przedstawicielami, nawiązującymi do doskonałej przedwojennej polskiej szkoły malarstwa morskiego.

Bogusław Górecki, Widok na Rozewie, akwarela


Innym osobnym bytem gdańskich wystaw, był jeden z najciekawszych malarzy gdańskiego środowiska artystycznego Mieczysław „Mieto” Olszewski, który zaprezentował serię aktów. Wystawa jego twórczości wywołała wielkie zainteresowanie i poruszenie, stała się wydarzeniem ostatnich pokazów malarstwa na Wybrzeżu, zgromadziła wielkie tłumy sympatyków nie tylko malarstwa.

Od lewej: Bogusław Górecki, Marzena Sandach - właścicielka galerii "W Zaułku", Stanisław Seyfried - kurator wystawy


Ciekawa prezentacja zatytułowana „Gdańskie Barwy, Gdańskie Tonacje” była okazją do przedstawienia bardzo ciekawego artysty Tadeusza Ramika. Malarz pochodzący z Zaolzia, który przeszedł tam ciężkie chwile artystycznej edukacji u profesorów pochodzących z Moraw, ale jego przeprowadzka w 1986 roku wraz z polską żoną na Wybrzeże nieco zmieniła charakter postrzegania przez niego sztuki. Teraz Ramik skierował się w stronę zawsze lubianej grafiki i tu przydały się graficzne studia skończone w Ostrawie. Dziś, już całkowicie wolny, spokojnie może realizować swoje artystyczne zamierzenia, tworzyć obrazy miejscowych krajobrazów i wedut Starego Gdańska. Tadeusz Ramik nadal pozostaje skromnym twórcą od czasu do czasu prezentującym swoje prace podczas publicznych wystawach.

Osobną kategorię gdańskiego malarstwa tworzy zapalony i doświadczony himalaista, malarz po warszawskiej ASP, Ryszard Kowalewski. Jednak jego szczyty nie mają nic wspólnego z klimatem tatrzańskich obrazów polskich artystów początku XX wieku. Poza walorem poznawczym tworzy współczesne, ale raczej realistyczne spojrzenie na wysokie góry.

Wystawa w Sopocie. Od lewej Stanisław Seyfried - kurator wystawy, Jarosław Sellin, Minister Kultury Sztuki i Dziedzictwa Narodowego, Marek Formela, red. nacz. Gazety Gdańskiej


Jedna z ciekawszych wystaw cyklu „Gazety Gdańskiej” odbyła się na sopockich kortach. Ekspozycja poświęcona była polskiej marynistyce, a na jej otwarcie przyjechał ówczesny Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin. Sopockie korty po wielu perturbacjach powróciły do prawowitych właścicieli. Aktywność prezesa klubu Bartłomieja Białaszczyka wykroczyła ponad sportowe uwarunkowania, bowiem marynistyczna wystawa malarstwa zatytułowana „Od Karwi po Piaski” znalazła miejsce prezentacji w domku przy kortach. Ciekawy pomysł wystawienniczy organizatora prezentacji, zyskał aprobatę prezesa klubu. Na uwagę zwrócił obraz Henryka Baranowskiego „Widok portu w Helu” oraz pejzaż jego syna - Artura Baranowskiego, „Pomeranki”, utrzymany w ciepłych, kolorystycznych barwach polskiego wybrzeża. Wyróżniły się jeszcze prace: Mariana Mokwy „Kościółek w Wielu”, akwarela Marii Zabłockiej – Mohl, „Statek przy nabrzeżu” z 1948 roku, oraz „Sopoccy rybacy”, Eugeniusza Dzierzenckiego. Specyficzne otoczenie w postaci kortów nadało intrygującej aury wystawie. W uroczym domku na sopockich kortach zaprezentowano 23 dzieła niemal całej marynistycznej polskiej czołówki, zabrakło może trzech, czterech nazwisk, ale reprezentacja 18 polskich twórców mogła dać satysfakcję oglądającym.

Mieczysław "Mieto" Olszewski


Ostatnią, dziewiątą wystawą cyklu była ekspozycja plakatów Mariusza Hoffmana. Dziś akademickiego wykładowcy w Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Hoffman prowadzi zajęcia z projektowania i tworzenia artystycznej i wydawniczej grafiki cyfrowej. Połączenie dwóch technik artystycznych wytyczyło przyszłą drogę zainteresowań twórczych gdańskiego artysty. Spojrzenie Hoffmana na sztukę poprzez poezję z góry definiuje jego twórczość. Mocno pogłębione z dużą dozą podtekstów, artysta łączy malarstwo z grafiką tworząc prace w trudnej pracochłonnej technice. Jego plakaty każą zastanowić się nad istotą granicy między ilustracją a rysunkiem. Ostatnia wystawa prac Mariusza Hoffmana raz jeszcze odsłoniła jego filozoficzne fascynacje i wizje intelektualnej twórczości. Rozmowy z widzem głęboko dotykają naszych wyobrażeń o kulturze i sztuce. Emanuje swoim intelektem w niezwykłych wyobrażeniach prezentowanych treści. Artysta przedstawił kilka nowych plakatów wykonanych do światowych dzieł literatury, do sztuk teatralnych, ale także przedstawił olejny obraz zatytułowany „Fortepian Szopena” niedawno nagrodzony na sopockiej wystawie „Obraz i wiersz”. Zobaczyliśmy również plakat do tekstu Jacka Kaczmarskiego.


Cykl wystaw „Gazety Gdańskiej” jeszcze raz potwierdził słuszność i potrzebę organizacji tego typu wystaw. Nieciężkich, ale i niełatwych, niosących ze sobą pewien bagaż dobrej sztuki. Licznie zgromadzona publiczność doświadczyła wielu emocjonujących wrażeń, koncepcja organizacyjna tego typu spotkań sprawdziła się i jeszcze raz dała dowód na potrzebę pokazywania dobrej sztuki nie tylko w dużym ośrodku akademickim, ale również w mniejszych miastach gdzie publiczność z utęsknieniem czeka na ekspozycje dobrej twórczości. Wystawy przyczyniły się również do popularyzacji gdańskiej galerii „W Zaułku”. Partnerem głównym pokazów był Orlen.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam