Na plaży w Jelitkowie

Szum morza w Jelitkowie jest specyficzny, wydaje się, że inny niż gdziekolwiek indziej, to krótkie fale załamujące się przy brzegu tworzą intensywną nieznaną muzykę. O ile jest większy wiatr z zachodu lub północy tworzy się dłuższa fala przybojowa, niebezpieczna, wywołująca wsteczny prąd. Szum morza staje się wówczas potężniejszy, niebezpieczny, złowrogi, demonstrujący siłę żywiołu. Jednak dźwięk morza w normalnych warunkach załamujących się bałwanów przy brzegu jest osobliwy i wcale nie wysoki spieniony grzywacz tworzy wówczas nieznane brzmienie nowej symfonii. Plaża w Jelitkowie zawsze dla miejscowych artystów i to już od dawien dawna stanowiła doskonałe miejsce dla ich pejzażowej twórczości.


Tu wielu gdańskich artystów już w XIX wieku rozstawiało swoje sztalugi, przyjeżdżali z całej Europy, bowiem widok na Zatokę Gdańską i wzgórza morenowe okalające nią ze wschodu był fascynujący. Kolorytu dopełniali miejscowi rybacy ze swoimi kaszubskimi małymi rybackimi łodziami. Jak pamiętam jeszcze z dzieciństwa właśnie one nadawały niebywały klimat jelitkowskiej plaży. Stały przy brzegu za Potokiem Oliwskim wpadającym do morza. Idąc w stronę Brzeźna, trzeba było przejść obok nich, a było ich około 10, 12. Na wydmach rozwieszone na długich drągach suszyły się sieci. Przy brzegu wystawały z wody żelazne elementy poszycia zatopionych statków. Trzeba było uważać, bowiem było niebezpiecznie, ale ciekawie. W oczach chłopca, miejsce wywoływało, wrażenie wielkiej tajemnicy i tęsknoty za przygodą, marzeniami o łowieniu ryb w dalekich wodach ciepłych mórz.

Konrad Wiederhold, Wzgórze Pachołek w Oliwie, olej, płótno


Dziś, podczas ulubionego spaceru nad brzegiem zatoki z psem, powracają tamte obrazy. Zmieniło się, nie ma już łodzi rybackich, nie ma suszących się na wietrze sieci, ale są kawiarnie na miejscu przepięknych, chronionych wydm , kiedy wtedy jeszcze można było spotkać rosnące na nich mikołajki pomorskie. Zginęły resztki przedwojennego mola, ale został klimat, mimo wszystko nadal zachwycający ten dźwięk jelitkowskiego brzmienia morza, niepowtarzalny, wywołujący najwznioślejsze momenty egzystencji.


Ten sam, który w XIX wieku towarzyszył malującym tu artystom. Dźwięk, szumu fal z tamtej dziewiczej plaży pozostał wraz z zachowanymi jeszcze gdzieniegdzie obrazami. Ostatnio udało mi się odnaleźć kilka z nich, pozostało już ich niewiele, ale nadal robią duże wrażenie i należą do wyjątkowych perełek gdańskiego malowania. I to nie ważne, że czasami może im czegoś brakować, bo tak naprawdę nie o to chodzi, bowiem odnajdujemy coś ważniejszego. Malowali tu wybitni artyści: Johann Carl Schultz, Bruno Paetsch, Paul Emil Gabel, szwajcar Hans Breuner, Max Wendrich, rodzina Wentscherów, a także oliwianie: Rainhold Bahl, Fritz Wildhagen, a także Konrad Wiederhold, któremu dziś poświęcę nieco więcej miejsca.

Konrad Wiederhold, Łodzie na plaży, olej, płótno


Wilederhold (1868-1940) urodził się w Prusach Wschodnich w Insterburgu. Dziś Czerniachowsk, 90 km na wschód od Kaliningradu, gdzie rozpoczął studia w miejscowej Akademii Sztuk Pięknych w klasie prof. Carla Constantina Steffecka, dyrektora uczelni, uznanego malarza koni i psów. Niestety na początku studiów profesor, w roku 1890 nagle zmarł. Młody student, zmienił uczelnię i przeniósł się do Berlina, gdzie jego wykładowcami zostali wybitni malarze, profesorowie Hugo Vogel i Max Koner.

Konrad Wiederhold, Oliwa-Jelitkowo, akwarela


Konrad Wiederhold zaliczany jest do malarzy portrecistów, ale prawdziwym jego przeznaczeniem zostało malarstwo pejzażowe. Jego krajobrazy czasami malowane z lekka przesadą koloru mogą się podobać, szczególnie widać to w pejzażach oliwskiego parku, mimo wszystko zachowują niepowtarzalny koloryt oliwskiego klimatu. Artysta w swoim malarstwie zbliżał się do estetyki impresjonistycznej, choć jak się wydaje były to tylko próby. Jego malarstwo zaliczane było do prac twórczości realistycznej.


Wiederhold od połowy lat 20. XX wieku mieszkał w Oliwie, na początku przy ulicy Noakowskiego, a później przy dzisiejszej ulicy Liczmańskiego, zatem miał bardzo blisko do jelitowskiej plaży oddalonej nie dalej jak 2 km. Spacerkiem trasę można było pokonać w niecałą godzinę. Często tam się wybierał, aby malować marynistyczne widoki stojących na plaży kaszubskich łodzi. Jeden z takich obrazów znajduje się w katalogu „Oliwa ze zbiorów Andrzeja Walasa”.

Konrad Wiederhold, Na plaży, akwarela


Wiederhold nie przebił się jednak do czołówki niemieckich twórców, tak zresztą jak większość gdańskich malarzy. Niestety na palcach jednej ręki możemy policzyć tych liczących się na firmamencie europejskiej sztuki i jak nadal sadzę gdańskie malarstwo XIX wieku spotkała dziejowa niesprawiedliwość, a plaża w Jelitkowie nadal cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem turystów.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam