Marian Mokwa, Rybak, ok 1955, olej na sklejce

Marian Mokwa, Rybak, ok 1955, olej na sklejce
Autor: Mokwa Marian
Tytuł: Marian Mokwa, Rybak, ok 1955, olej na sklejce

Autor: Mokwa Marian
Tytuł: Marian Mokwa, Rybak, ok 1955, olej na sklejce


Ostatnio często powracam do Mariana Mokwy, polskiego Turnera, romantyka europejskiego malarstwa marynistycznego. Opanowanie morza oraz pojmowanie jego nieuchwytnych tajemnic, angielski mistrz tworzył za pomocą emocji, wyrażając je barwami. Podobnie czynił Mokwa, lecz on swoją „orkiestrację”, uzyskiwał jedynie za pomocą akwarel. Delikatną zmysłowość ich połączeń przedstawiał w iście czarodziejski, czasami bardzo romantyczny sposób.


Ilekroć powracam do jego osoby, zawsze staje mi przed oczami, mocno starszy pan, wówczas miał 93 lata, w nieodzownej jasnej, wełnianej czapeczce na głowie. Pochylony, prowadzony przez córkę wchodził do pokoju na pierwszym piętrze sopockiej willi „Adelaide” na kolejne spotkanie z Krzysztofem Wójcickim, przeprowadzającym z nim pod koniec życia wielowątkowy wywiad, opublikowany zresztą później w książce Krzysztofa Wójcickiego „Rozmowy z Mokwą”. Uczestniczyłem w tych spotkaniach jako operator dźwięku zapisu telewizyjnego. Ta rozmowa przeprowadzona w kilku sesjach, otworzyła mi oczy na jego geniusz i sporą niesprawiedliwość, która na wielu etapach życia dotknęła go dogłębnie.

”Kapłan piękna i sztuki...Najlepszy polski marynista”, jak przypomina Wójcicki cytując Władysława Cieszyńskiego, jednego z monografistów Mokwy. Trzydzieści lat po śmierci artysta nadal potrzebuje opieki, bowiem jego reputacja ciągle narażana jest na konfrontację z malarzami podrabiającymi jego dzieła.


Obrazy Mokwy były wizytówką filozofii, którą wyznawał, ścisłego związku estetyki z etyką i moralnością prowadzoną przez siły nadprzyrodzone, to rytm egzystencji wyznaczający cykliczne pulsowanie życia. Mogą się więc podobać i kusić różnego rodzaju naśladowców, pozbawionych szacunku dla prawowitego artysty. Rozsiane po świecie jego dzieła wracają jak bumerang z powrotem do miejsca urodzenia. Często jedynie sam mistrz mógłby rozsądzić o autentyczności, ale tą sprawą zajmuje się już coraz większa rzesza jego kolekcjonerów – znawców. Marian Mokwa zasłużył już na stałe miejsce prezentacji swoich dzieł. Dzieł, które mógł już prezentować w prywatnej galerii przedwojennej Gdyni. W roku 1939 Niemcy bezceremonialnie obeszli się z morską historią Polski paląc obrazy mistrza, zresztą na jego oczach i oczach wielu przypadkowych przechodniów.  


Sprawa restauracji Galerii Mokwy w Gdyni, czy w miejscu zamieszkania w Sopocie warta jest ponownego jej rozpatrzenia, a dziś ponownie trafia do mnie nieznany obraz artysty. Zachwycający portret rybaka. Przypuszczam, że pochodzi z połowy lat 50. i jego słynnego rejsu z polskimi rybakami poszukujących ławic ryb na Morzu Północnym. Słynnego bowiem malarz w tak zwanym międzyczasie przesiadł się z trawlera „Derkacz” na bazę rybacką „Chopin”. "Derkacz" już z tego rejsu nie powrócił do macierzystego portu, wraz z cała załogą zatonął.*  


Być może portret ten powstał po tragicznych chwilach tamtego rejsu. Autentyczność ówczesnych portretów nie miała nic wspólnego z estetyką wizerunków socrealistycznych przodowników pracy. Sztormowe kaptury, niczym kaperskie hełmy mogą przypominać portrety gdańskich kaprów, którzy również portretowani byli przez Mariana Mokwę. W tym wypadku to etos ciężkiej pracy tych ludzi, wyznaczony wyżłobionymi bruzdami na twarzy, przypomina ich trud i zmagania ze sztormową pogodą. Zmęczone  twarze wyryte w warunkach zdradzieckich wód Morza Północnego, uchwycone przez artystę, dają wyobrażenie katastrofalnych warunków pracy z jednej strony, a z drugiej dużego kunsztu malarza, artystycznego obrazowania sceny. Przez strudzoną, urobioną ciężką pracą twarz  przebija smutek lecz nie bezmyślny, mina raczej uduchowiona od wewnątrz, nasycona wyrazem, oczy zamyślone, wpatrzone w jeden punkt. To zapis ciężkich czasów, niedoli ludzi pracujących w katastrofalnych warunkach. Takie twarze mogli malować najlepsi, to jeden z najbardziej przejmujących portretów, które w ostatnim czasie mogłem oglądać. 

Marian Mokwa (1889 Malary k. Wiela – 1987 Sopot)
Jeden z najwybitniejszych polskich malarzy marynistów. Szczególnie akwarele prezentują bardzo duże możliwości artysty oraz wysoki poziom artystyczny. Malował je z wielką lekkością, kolory często zawężał do błękitów i zieleni, dzięki czemu uzyskiwał wyjątkowy nastrój. Jego malarstwo charakteryzowało się niespotykaną prostotą. Pomimo realistycznego spojrzenia na rzeczywistość, prezentował je w sposób jedyny, stworzony przez siebie, bardzo naturalny, a zarazem oryginalny i rozpoznawalny. Nie poddawał się współczesnym, co rusz zmieniającym się trendom malarskim. Studiował w Norymberdze, Monachium i Berlinie (1906-1909?). Przez krótki okres związany był jako rysownik i korespondent z „Gazetą Grudziądzką” Podczas 80 lat pracy twórczej odbył wiele podróży artystycznych po świecie. Przez prawie całe swoje życie, od 1918 roku mieszkał wraz z żoną skrzypaczka Stefanią Łukowicz w Sopocie. W 1920 roku rozpoczął prace nad monumentalnym cyklem historycznym „Apoteoza Polski Morskiej” złożonym z 44 obrazów. Pierwsza duża indywidualna wystawa artysty zakończona wielkim sukcesem, odbyła się w 1924 roku w warszawskiej „Zachęcie”. Zaraz po tym , na terenie Wolnego Miasta Gdańska wraz z dystrybucją w Polsce zaczął wydawać pismo artystyczno-literackie „Fale”. Od 1925 do 1927 roku ukazało się siedem numerów . Periodyk propagował problematykę morską oraz zagadnienia kultury polskiej. W tym czasie ukazała się też teka artysty z dziewięcioma litografiami. Był to czas wielkiej aktywności twórczej Mariana Mokwy oraz wielu dyskusji nad kierunkiem rozwoju sztuki. Spotkał się wówczas w Berlinie z takimi sławami malarstwa jak: Libermann, Chagall, Picasso, Kandinsky. Dla prezentacji swoich obrazów historycznych, artysta wybudował w Gdyni (1934) swoją galerię, organizując jednocześnie wystawy innym polskim marynistom. Galerię otwarto podczas uroczystości obchodów Święta Morza 28 czerwca 1934 roku. Symbolicznego otwarcia dokonali wojewoda pomorski Stefan Kirtiklis , komisarz rządu Franciszek Sokół i ksiądz dziekan Teodor Turzyński. Wydarzenie to miało olbrzymi wpływ na ożywienie życia kulturalnego kraju. W czasie wojny Niemcy, cały cykl historyczny spalili, a pozostałe obrazy zarekwirowali. Po wojnie los z artystą obszedł się brutalnie. Uznany za zdeklarowanego realistę został wypchnięty poza nawias życia artystycznego. Jego talent jednak został zauważony przez Towarzystwo Marynistyczne Malarzy Brytyjskich. Jako jedyny Polak wystawiał w londyńskim Royal Society i Society of British Painters. Szukając swego miejsca w życiu artystycznym Mokwa zaangażował się w dokumentowanie morskiego życia gospodarczego kraju. Współpracował z armatorami morskimi: PLO, PŻM, PRO, Dalmor. Malował : porty, stocznie, statki, kutry, wybrzeża, plaże, ludzi morza oraz obrazy historyczne dotyczące morskich dziejów Polski. Pozostawił po sobie wielką spuściznę, szacowana na około 8-9 tysięcy obrazów.

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam