Refleksy sztuki Andrzeja Krzemińskiego

Moja rozmowa z Andrzejem Krzemińskim, artystą malarzem, nie układała się, brak było spójności, a pojawiające się wątki dawnych wspomnień przeplatały się z teraźniejszością. Próbując uporządkować, zaczęliśmy od luźnej wymiany zdań na temat upodobań artystycznych, wydarzeń dzisiejszego dnia, hobby. Artysta uważa, że charakter doskonale oddaje jego znak zodiaku - waga. Zmienność upodobań pojawia się cyklicznie jak na chybotliwej wadze, stąd w malarstwie jawi się zapał do nowego, ale są rzeczy których nie zmienia. Jest Pomorzaninem pochodzi ze Starogardu Gdańskiego, dziś mieszka w Malborku, bezgranicznie oddany jest swojej małej ojczyźnie.


Siedzimy w marcowych promieniach sopockiego słońca, pijemy czarną herbatę, dookoła tłumy, a obok budynek starego akademika „Mewa”, odżywają wspomnienia, pojawiają się aktorzy, malarze, jazzmani, przyjaciele, towarzysze przeszłości, dawni koledzy sopockiego lata. Czuję, że wiedza Andrzeja Krzemińskiego o ludziach, nauce, kulturze, a przede wszystkim o malarstwie jest olbrzymia. Wspomina osoby dawno już zapomniane i nieżyjące. Przypomina nazwiska ludzi często decydujących o atmosferze na Wybrzeżu końca lat wieku XX. Bohdan Borowski, Rajmund Pietkiewicz, Mieczysław Preis, Kazimierz Śramkiewicz, Włodzimierz Padlewski, Władysław Jackiewicz. To wybitni kreatorzy klimatu trójmiejskiej kultury, ludzie nadający jej kierunek i wyznaczający trendy. Lata 50. tamtego okresu to moment dojrzewania artysty i wchodzenie w dorosłość stąd zapewne jego fascynacja okresem po socrealistycznej zmiany w polskim malarstwie. W głosie wyczuwam jednak pewną nostalgię i ciepłe wspomnienia lat sopockiego koloryzmu.

Andrzej Krzemiński


Oglądamy stare katalogi, ostatni z roku 2016 „Pejzażowe Koncepcje Malborskie” i widzę znajome klimaty osobowości gdańskiej sztuki tamtych lat, to malarstwo inspirowane talentem i wyobraźnią Kazimierza Ostrowskiego. Malarza osobnego bytu artystycznego, ukształtowanego szkołą Fernanda Légera. To właśnie ten klimat pozostał do dziś w pracach Andrzeja Krzemińskiego, oczarowanie malarstwem profesora jest głębokie, ale widać niespokojną duszę artysty, poszukuje swojej drogi, przez tyle lat pozostał wierny tamtej estetyce.
W czasie gdańskich studiów wyjeżdża do Moskwy po roku do Paryża, to dzięki wyróżnieniom środowiskowym konkursu „Czerwonej Róży”. Nabiera pewności. Ostatnie dwa lata studiów na Architekturze Wnętrz PWSSP w Gdańsku pozostaje pod wpływem swojego wykładowcy malarstwa, prof. Kazimierza Ostrowskiego. Jego modernistyczno-konstruktywistyczne prace są coraz lepsze. Zachwycam się tą narracją, nadal wzbudza emocje i trudno jej dziś nie akceptować pomimo mijającego czasu.

Andrzej Krzemiński, Norweskie pomosty, 2015, akryl



Andrzej Krzemiński, Nad Renem V, 2005, akryl


Spokojnie w sopockim kawiarnianym ogródku dopijamy herbatę, ale zauważam dużą siłę wyrazu w wątłej postaci, skromnego malborskiego artysty. W swoich pracach przemawia energią talentu, dzielił się nim z młodzieżą, bowiem był nauczycielem, wychowawcą, przekazywał swoja wielką wiedzę innym. Czuć, że jest oddany swojej profesji, spełnia swoją pasję z wielkim zaangażowaniem. Krzemiński jest społecznikiem, był współautorem koncertów czwartkowych na Zamku Malborskim, zakładał Galerię Pod Zwornikiem i Galerię Na Lewo. Do dziś z wielkim szacunkiem wspomina Jerzego Krempa, artystę malarza oddanego malborskiej społeczności.

Katalog wystawy "Profesor Ostrowski i jego uczniowie" z udziałem Andrzeja Krzemińskiego



Andrzej Krzemiński, Dźwigi II, 2009, akryl


Jednak cały czas podczas naszej rozmowy powraca temat gdańskiej szkoły artystycznej. Niezapomniane lata przyjaźni, kontaktów towarzyskich, te wspaniałe wernisaże w galeriach Nadmotławskich, ten rysunek wieczorowy na uczelni i atmosfera, było inaczej. Nasza rozmowa mimo jej wielowątkowego aspektu zahacza również o rodzinę i jej ważność, ale także o czasy PRL-u i rolę jaką odegrały w normalny życiu artysty tamtych lat. To właśnie te czasy wielkich powojennych budów między innymi generowały architektoniczny podział modernistycznej przestrzeni. Artysta malował w wielu europejskich zakątkach i koloryt jego obrazów zawsze był taki sam lub podobny. Bez znaczenia było miejsce. Czy to obraz przedstawiający rewitalizacje Gnojewa miejscowości położonej niedaleko Malborka, czy katedrę w Kolonii nad Renem, bez znaczenia.

Andrzej Krzemiński, Barki na Motławie, 2011, akryl


Dziś Andrzej Krzemiński, będąc od lat na emeryturze, planuje kolejną wystawę. Jak widzę jest słabego zdrowia, ale czuje się teraz lepiej i można dalej pracować, tym razem z Benkiem Kroplewskim innym malborskim malarzem planują w maju nowa wystawę „Trzy kolory plus biały”. Wydaje się zatem, że dzięki takim ludziom jak Andrzej czy Benek warto jeszcze bywać na wernisażach na przykład w Malborku. Jednak ja zapraszam do Galerii ZPAP przy ulicy Mariackiej w Gdańsku na wystawę artysty z Malborka, Andrzeja Krzemińskiego. Warto przypomnieć sobie stare dobre czasy, kiedy sztuka niosła z sobą wartości które rozumiemy i które mogą się podobać.

Wystawa czynna do 25 kwietnia 2019 r.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam