Niby „Na niby” e-wystawa Wojtka Felcyna

Nie wiem czy można będzie wystawę Wojtka Felcyna „Na niby” zobaczyć na żywo. Dziś oczywiście takiej możliwości nie ma, trwa pandemia, jednak przypuszczam, że nie oto chodzi. Ekspozycja w zamiarze autora przygotowana ze względu na okoliczności jako wirtualna, zostanie udostępniona indywidualnie przyjaciołom, chwile później ukaże się w sieci. To intelektualne „puszczenie oka” do swoich znajomych i oderwanie towarzystwa od telewizora.



Ostatnie prace Felcyna to pewnego rodzaju rozliczenie z przeszłością ale także problem, z którym żyje od lat. Artysta zaangażowany w dialog nad moralną postawą wobec zbliżającej się totalnej katastrofy ekologicznej, ponownie sięga po temat, o którym nie chcemy rozmawiać. Wygodniej przyjąć konformistyczną postawę w stylu, mniej wiedzieć, nie zabierać głosu, a sprawy jakoś się ułożą.


Wojtek Felcyn w najnowszych pracach również tych odkurzonych nawiązuje do wcześniejszej twórczości a tworzywem są cykle: Fantasmogorie, Anatomia Apokalipsy, Synthesis czy Rosarium, ale też nawiązuje do cyklu „Szukając samego siebie”. To pewnego rodzaju zaduma i dialog nad własnym życiem. Na szczęście artysta nie stawia ostatecznych pytań. Na to przyjdzie jeszcze czas, widać jednak udręczenie panującą dookoła atmosferą pandemii koronawirusa. Mam wrażenie, że sytuacja pandemii była jedynie przyczynkiem do przedstawienia głównej kwestii, którą zajmuje się w swojej twórczości od zawsze. Jest perfekcyjny we wszystkim co robi, a przy tym bardzo odważny i niepokorny. To trudne w środowisku artystów fotografików, permanentnie naraża się im wywołując co rusz głębokie dyskusje dotyczące kierunku rozwoju polskiej fotografii. Jak sam mówi inaczej nie umie. Nadal eksperymentuje i poszukuje nowych środków wyrazu.




Erazm Wojciech Felcyn


Żyjemy w głębokiej nieświadomości problemu, który jest już na wyciągnięcie ręki. Sam złapałem się na jednej z jego wystaw, że artystyczny wymiar eksponowanych prac, przysłonił poruszany problem, dopiero jego komentarz zadający fundamentalne pytanie - Milczeć czy Krzyczeć? Stawia na nogi. Wielka wiedza artysty na temat globalnego ekosystemu i prawda o nim jest porażająca, zatem co robić?


Wystawy Wojtka Felcyna nie dają odpowiedzi, ale budzą, pokazują skutki, los człowieka, który sam sobie zgotował takie przeznaczenie, doprowadzając do nieodwracalnych zmian w ekosystemie. To hiobowe wieści, ale zachowujemy się jakbyśmy tego nie wiedzieli, nie dopuszczamy do siebie tych oczywistości. Oddzielamy sztukę od realiów, okłamując samych siebie. Artysta zadaje pytanie czy milczenie i marazm wobec nadciągającej globalnej katastrofy jest postawą moralną? Czy stać nas na chowanie głowy w piasek? Czy nie są to postawy ludobójcze w stosunku do przyszłych pokoleń? Postawienie tych pytań nadaje sens tej twórczości, może nie łatwej, ale mądrej, na czasie i w istocie etosu awangardowej sztuki fotograficznej, niepozbawionej ciągłych eksperymentów nad materią, dotyka sedna sprawy.


To już wiemy, ale są nowe okoliczności. Jako społeczeństwo zostaliśmy mocno dotknięci, upokorzeni i ukarani. Nie wszystko było pod naszą kontrolą. Pandemia koronawirusa wymknęła się i pokazała jacy jesteśmy bezradni, jak łatwo pogrzebać i zamienić wszystko w gruzy. Felcyn zadaje kolejne pytania, ale też jako artysta ukrywa się pod powierzchnią odpowiedzi kim jestem? Mocno moralizuje, ale ma do tego prawo jako doktor chemii i od prawie 60 lat artysta, fotografik, grafik komputerowy ze swoją wiedzą wie więcej, dlatego pełen nadziei jest nadal otwarty na dialog. Dialog z widzem, który prowadzi od początku studiów.


Znam jego prace z lat 60. XX wieku, genialne fotografie Bożego Ciała robione z balkonu przy ulicy Wajdeloty we Wrzeszczu. Te oryginalne fotografie wykonane przez autora obdarzonego olbrzymim talentem i wiedzą z zakresu historii sztuki pozwoliły dziś rozwinąć skrzydła. Felcyn teraz widzi inaczej, czy lepiej, pewnie nie, ale na pewno szerzej i głębiej, ale też mam wrażenie, że wolałby mówić, właściwie krzyczeć.


Dziś jako wytrawny artysta potrafi swoje wątpliwości prezentować poprzez sztukę współczesnej fotografii, którą doprowadził do wielu zaskakujących odkryć. Nadal zadziwia swoją świeżością i aktualnością nie pozbawioną pytań o jutro. Budzi, potrząsa i krzyczy, ale czy trafia na dobry grunt?



Stanisław Seyfried

Fot. ze zbiorów Wojciecha Felcyna

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam