To losy Roswity Stern sopockiej malarki, działaczki Fundacji „Kocham Sopot”, dziś na emeryturze, aktywnej i zaangażowanej w sprawy Sopotu, skłoniły mnie do napisania kilku słów o sopockim Domu Polskim, ostoi polskości w Sopocie, leżącym przed wojną w granicach Wolnego Miasta Gdańska
Historia jej rodziny nierozerwalnie splata się z niewielką, ale bardzo aktywną polską społecznością w mieście, która stanowiła na początku odzyskania niepodległości ponad 21% mieszkańców kurortu. Babcia pochodziła z Siekowa w Wielkopolsce, dziadek zginął pod Verden, mama była działaczką Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, ojciec zginął na froncie wschodnim. Sąsiad Kurt Jakubowski, niemiecki lekarz z pierwszego piętra domu przy dzisiejszej ulicy Chopina, ostrzegł rodzinę przed aresztowaniem we wrześniu 1939 roku. Polacy w Sopocie przeżywali głębokie doświadczenia opresji niemieckich w czasie wojny. Ta garstka krajan mieszkająca tu przed wojną zdecydowana na pozostanie w granicach Wolnego Miasta Gdańska zdawała sobie sprawę z czekających represji, a mimo wszystko nie zdecydowała się na wyjazd do Polski.
Dziś myśląc o Domu Polskim usytuowanym dosłownie obok mieszkania pani Roswity na Chopina nachodzi refleksja żalu po likwidacji zabytkowego budynku, który powstał tu w 1872 roku jako hotel Victoria. Część budowli z olbrzymią salą widowiskową na 600 osób zlikwidowana została w 1963 roku. Podobno ta część zaczęła osuwać się ze skarpy na skraju której stał budynek. Drugi pozostały fragment przeznaczony został do rozbiórki w 1971 roku. Wielka szkoda bowiem to podobnie jak boisko Gedanii we Wrzeszczu był widomy znak działalności rodowitych mieszkańców tego terenu opanowanego przez Niemców po utworzeniu Wolnego Miasta Gdańska.
Do tej pory miejscową ludność w przeważającej wielkości stanowiły kaszubskie rodziny rybaków. Polscy gdańszczanie i sopocianie skupieni w wielu organizacjach polskich prowadzili dobrze zorganizowaną działalność patriotyczną, co było „solą w oku” niemieckim władzom skrzętnie przygotowującym listy polskich nazwisk do likwidacji.
Historia Domu Polskiego przy ulicy Einserhardtstrasse (Chopina) rozpoczęła się w roku 1924. W hotelu odbyła się wieczornica gniazda „Sokołów” w kolejnych latach pokazy gimnastyczne oraz wieczorki taneczne i przedstawienia teatralne. W końcu po usilnych staraniach polski działacz Piotr Bresiński, radny Urzędu Miejskiego, doprowadził do zakupu hotelu od właścicieli, Niemców, braci Beer. Po remoncie, budynek od 1930 roku stał się miejscem stałych spotkań i siedzibą Gminy Polskiej w Sopocie. Kontynuowano działalność różnych stowarzyszeń powstałych na początku wieku, a przede wszystkim założonego przez Alfonsa Chmielewskiego Towarzystwa Ludowego i chóru „Lutnia”. Dom tętnił życiem odbywały się w nim spotkania, zebrania, próby chórów, zajęcia baletowe nauki tańców polskich nawet treningi sekcji sportowych, a także akademie poświęcone różnym rocznicom. W 1933 roku odbyła się uroczystość z okazji 250 rocznicy odsieczy wiedeńskiej, a w rok później wieczór poświęcony pamięci Marii Curie-Skłodowskiej. W 1939 roku Niemcy przejęli budynek niszcząc polski wystrój sali teatralnej a także całą polską dokumentację. Część budynku adaptowana została na mieszkania, w których przeważnie mieszkały polskie kobiety z dziećmi bowiem ich mężowie trafili do obozów koncentracyjnych lub w najlepszym przypadku do niemieckiego wojska.
Dziś tamte czasy wspomina żyjąca mieszkanka domu Pani Barbara Janczukowicz, córka Jana Biangi, pracownika Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej w Gdańsku, absolwenta Wyższej Szkoły Handlowej w Gdańsku, boksera i trenera Gedanii, reprezentanta Polski i wicemistrza Polski z 1930 roku w wadze piórkowej.
Jan Bianga, harcerz, członek Chóru Męskiego „Moniuszko” został aresztowany 1 września rano i przewieziony na przesłuchanie do siedziby Gestapo w Victoria Schule w Gdańsku. 7 września jako pracownik dyplomatyczny w okolicach Tylży został zwolniony w drodze wymiany jeńców dyplomatycznych jednak niebawem trafił do obozu Stutthof, Sachsenhausen i w końcu Mathausen-Gusen. Szczęśliwie przeżył i zaraz po wojnie rozpoczął treningi w Sali Dom Polskiego z zawodnikami klubu „HKS Sopot” i „Ogniwo Sopot”. Niebawem został prawą ręką trenera reprezentacji Polski Feliksa Stamma i wychowawcą zawodników Gedanii, przyszłych medalistów olimpijskich Zygmunta Chychły i Brunona Bendiga.
Polacy w Sopocie stanowili potężną siłę intelektualną, wojna zmieniła wszystko. Pani Barbara przypomina sobie ciężkie chwile kiedy jako dziecko wraz z mamą musiała stawiać się w sopockim Gestapo podejrzana o rozmowy w języku polskim.
Przez krótki okres po wojnie w sali widowiskowej odbywały się koncerty Filharmonii Bałtyckiej oraz przedstawienia teatralne. Budynek jeszcze przez kilka lat służył sopockiej społeczności po czym jak piszę wyżej został bezmyślnie rozebrany. Pozostała po nim pamiątkowa tablica zaprojektowana przez Roswitę Stern, a wykonana przez rzeźbiarza Zbigniewa Jóźwika. W czasie uroczystości odsłonięcia tablicy, 18 listopada 2001 roku, przekazano do Muzeum Miasta sztandary przedwojennych organizacji polskich: Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, Towarzystwa Polek, Towarzystwa Śpiewu” Lutnia”, Towarzystwa Ludowego i Pierwszą Chorągiew Towarzystwa Ludowego z 1898 roku. Dziś wielu sopocian myśli o reaktywacji i odbudowie budynku i przypomnienia pięknych patriotycznych tradycji sopockich Polaków.
Stanisław Seyfried