Kiedy w 2012 roku przygotowywałem się do spotkania z Krystyną Górską, artystką z Sopotu, nie przypuszczałem, że do rozmowy już nie dojdzie. Krystyna Górska, autorka wspaniałych, dojrzałych grafik nagle odeszła w wieku 91 lat, zostawiając niedokończone dzieła swojej cudownej sztuki graficznej, które zajmowały ją do ostatnich dni jej życia.
Artystka pochodziła z zacnej rodziny Starowieyskich, której przedstawicielem był znany polski malarz Franciszek Starowieyski, sama zaś lata dzieciństwa spędzała w dworze Iwierzyce koło Robczyc, którego właścicielami byli jej pradziadowie Michałowscy. Ściany dworu były gęsto zawieszone wspaniałymi akwarelami Piotra Michałowskiego, wybitnego polskiego romantycznego malarza XIX wieku, malarza koni i scen batalistycznych, wielkiego patrioty. Twórczość Michałowskiego miała duże znaczenie w późniejszym sposobie postrzegania i przedstawiania scen rodzajowych z życia polskiej wsi. Jego malarstwo odkryte zostało na początku XX wieku. Przez wiele lat po śmierci artysta pozostawał nieznany. Dopiero przed pierwszą wojną światową uznano go za twórcę europejskiego formatu. Dziś po wielu latach w dorobku Krystyny Górskiej odkrywamy pewną kontynuację tamtych kompozycji, w których koń zajmował godne miejsce, jako bohater scen XIX wiecznego polskiego malarstwa, stając się nierozerwalnie związany z tradycją polskiej wsi.
Krystyna Górska urodziła się w Starej Wsi (1921) niedaleko Bielska Białej. Studia artystyczne rozpoczęła w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, zarządzanej już wówczas na początku lat 40 przez Niemców, (Staatliche Kunstgewerbeschule), ale jako młoda patriotka przerwała studia i włączyła się w walkę w polskim podziemiu. Po wojnie wyszła za mąż i w 1948 roku kontynuowała studia w sopockiej PWSSP. Była jedną z pierwszych studentek, która uzyskała dyplom w dziedzinie grafiki użytkowej, nieco później specjalizowała się w grafice artystycznej, ale w latach 50. mocno związana z projektami etykiet reklamowych wykonywała prace w technice drzeworytu, linorytu i akwaforty. Ogólnodostępna technika druku wypukłego była najtańsza.
Lata pracy i doświadczeń, sztukę Krystyny Górskiej wynoszą na wyżyny artystycznych wypowiedzi graficznych. Artystka stosuje wiele technik często eksperymentując i łącząc je z kolorem. Powstają bardzo ciekawe gwasze, które mocno odciskają piętno dzieciństwa artystki i to zarówno w tematyce jak i w atmosferze rodzinnego domu. Jej gwasze odwołują się dość wyraźnie do prac Piotra Michałowskiego. To hołd oddawany zwierzęciu które przedstawia prawie zawsze w estetyce eleganckich ciemnych barw poszukując dystyngowanych umiejętności prezentacji jeźdźca i szlachetnych możliwości konia.
Jej talent pozwala na świadome operowanie formą, światłem i kolorem. Po mistrzowsku operuje intrygującą barwą, ta inspiracja przenosi się na inne techniki i inną tematykę. Artystka poszerza swoje zainteresowania, dość wyraźnie oddając się gdańskiej architekturze. Dużą część swojego talentu poświęca Gdańskowi oraz okolicy, miejscowościom położonym nad Zalewem Wiślanym. Pojawia się Tolkmicko, Frombork, Kadyny. Wydaje się, że malarka upatruje tam wspomnień nie tylko po wielorakich podróżach, ale również po szczęśliwym dzieciństwie. Powraca poszukiwanie nowej, starej rzeczywistości, którą przynosi „Sierpień 80”. To również poszukiwanie nowych inspiracji. Na nowo daje znać o sobie możliwość dawnych fascynacji, ale w kolejnych pracach artystka dochodzi do wniosku, że dla niej może być już za późno.
Jeden z drzeworytów nosi tytuł „Pogrzeb latarnika” i daje do zrozumienia, że jego światło już nie rozbłyśnie. Krystyna Górska odeszła w 2012 roku, ale jej grafiki pozostaną. Ostatnio sylwetkę malarki przypomniała wystawa jej prac prezentowana w Galerii ZPAP w Gdańsku. Prace pochodziły z prywatnej kolekcji René Patryka Burakowskiego i na oglądających zrobiły duże wrażenie.
Stanisław Seyfried