Presja polityczna ze strony Niemiec w kształtowaniu gdańskiej sztuki malarskiej na obszarze Wolnego Miasta Gdańsk wraz ze zbliżającą się wojną przybierała na sile. Narodowosocjalistyczny duch, oraz obecność podczas wernisaży partyjnych dostojników wyraźnie wskazywał na niemiecki charakter prezentowanych wystaw. W przeważającej ilości, ludność miasta posługiwała się językiem niemieckim. Tak więc o ile możemy mówić o 5-6 malarzach narodowości polskiej to ich niemieckich odpowiedników mogło być około 60.
Zaangażowanie artystów w rozwój sztuki malarskiej w Wolnym Mieście Gdańsku było wyraźnie po stronie niemieckiej jednak byli i tacy, którzy jednoznacznie opowiadali się za suwerennością Wolnego Miasta–Państwa. Jednym z nich był powracający z Anglii do Sopotu Albert Lipczynski.
Lipczynski chodził do Państwowej Dokształcającej Szkoły Rzemieślniczej w Gdańsku gdzie malarstwo w latach 1893-1902 wykładał niemiecki malarz scen rodzajowych Adolf Männchen. W 1897 roku, artysta musiał wyemigrować i wyjechał do Liverpoolu, tam pogłębiał i udoskonalał swoje umiejętności malarskie i tam odniósł swoje największe sukcesy. Od 1906 roku już regularnie brał udział w wystawach, by w 1911 roku wystawić swoje dwa obrazy w towarzystwie takich malarzy jak: Matisse, Gauguin, Picasso, Derain, Van Gogh. Tak dobrze rozwijającą się karierę artystyczną przerwała zawierucha pierwszej wojny światowej, która zmusiła go do opuszczenia Anglii. W 1919 roku wraz żoną przyjechał do Sopotu, gdzie się osiedlił i tu do wojny również z dużymi sukcesami prowadził działalność artystyczną. Należał do Gdańskiego Towarzystwa Sztuk Pięknych. Malował przede wszystkim portrety, których mistrzowskie wykonanie przysparzało mu wielu klientów. Malował również pejzaże z okolic Gdańska, Sopotu, Kaszub i Żuław. Należał do grona gdańskich malarzy zapisujących ulotne chwile i magiczny klimat gdańskich uliczek, statki, żaglowce cumujące przy nabrzeżach portowych, ruch barek powoli snujących się o poranku po wodzie spowitej mgłą, oddawał w swoich obrazach klimaty portowe charakterystyczne dla hanzeatyckiego miasta. Właśnie ta przynależność do grona największych gdańskich malarzy, do których należeli między innymi: Reinhold Bahl, Marian Mokwa, Arthur Bendrat, Stanisław Chlebowski, Berthold Hellingrath, Alfred Scherres czy Theo Urtnowski, przysporzyła mu po wojnie wiele problemów. Właściwie nie powrócił już do dawnej świetności, odtrącony przez nowe władze, powoli popadał w artystyczny niebyt. Utrzymywał się z malowania portretów na zamówienie oraz z korepetycji języka angielskiego, których udzielała jego żona. Swoją twórczość prezentował na wielu wystawach organizowanych na terenie Wolnego Miasta Gdańska, ale po wojnie zapamiętano te, które organizowane były przez Niemców.
Przeglądając stare numery naszej „Gazety Gdańskiej” z grudnia 1923 roku w rubryce „Kronika Gdańska” znalazłem informację o wystawie krakowskich artystów malarzy. Wydaje się, że to jedna z pierwszych wystaw malarstwa polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku. Jak donosi gazeta do Gdańska przyjechał delegat Związku Polskich Artystów Plastyków, sekretarz p. Podworski, aby urządzić ekspozycję krakowskich pejzaży. „Pan Podworski zamieszkał w hotelu Continental w pokoju nr 47, gdzie już teraz można oglądać obrazy architektury Krakowa w wykonaniu: Tondosa, Pinkasa, Münnicha, Wadowskiego, Karszniewicza oraz znakomitych mistrzów: Fałata, Axentowicza, Wyczółkowskiego, Kossaka, Stachiewicza, Malczewskiego i wielu innych. Natomiast na szczególną uwagę zasługuje teka krakowskich akwafort znanego grafika prof. Wojnarskiego”*
W tym samym czasie również w grudniu 1923 roku otwarto w Gdańsku pierwszy salon artystyczny zajmujący się sprzedażą dzieł sztuki. Salon otwarto przy ulicy Zbytki (Ketterhagergasse 9. II p.) staraniem p. A. Fijałkowskiego. Na otwarcie salonu postarano się o dobrą reprezentację polskiej sztuki i tak na wystawie znalazły się prace: prof. Pautscha z Poznania, Vlastimila Hofmana z Krakowa, Ćwiklińskiego, hrabiego Zyberk-Platera, Fabijańskiego, Mukułowskiej, Witaszka, Batyckiego, Lipczynskiego, Chlebowskiego i Mokwy „Celem utrzymania placówki tej przyobiecały poparcie sfery artystyczne z Warszawy, Krakowa i Poznania”** Nie wiadomo jak długo funkcjonował salon, ale prace malarskie w Gdańsku sprzedawała jeszcze Księgarnia Polska Romana Czarlińskiego przy ulicy Garncarskiej (Töpfergasse 19).
Również w grudniu, pod koniec 1923 roku odbyła się słaba wystawa z wyraźnym komercyjnym przesłaniem i bardzo krytycznie recenzowana. Miesięcznik „Sztuki Piękne” nr 1 1924/25 nie pozostawił na ekspozycji suchej nitki. Wystawa, jak podaje redakcja, zorganizowana przez p. St. Jasińskiego prezentowała podwawelskie krajobrazy mało znanych krakowskich artystów i miała miejsce w Zbrojowni. Informacja prasowa odniosła się jeszcze do poziomu, mówiąc o tym ”że w Gdańsku można robić wystawy tylko prima, bo tylko takie mogą przynieść korzyści”…, natomiast redakcja radzi p. Jasińskiemu… ”wziąć się do innego przedsiębiorstwa”….***
Te wszystkie działania dają dowód na to jaka była potrzeba oglądania polskiej sztuki, może jeszcze nie w pełnej swobodzie, ale mimo wszystko z imperatywem polskiej narracji. Trudno oczywiście było liczyć na artystów wykształconych w polskich uczelniach, ale twórczość malarzy pochodzenia polskiego z biegiem lat stawała się coraz bardziej nasza, Polska. Temat polskich wystaw w Wolnym Mieście Gdańsku będę w następnych numerach „Gazety Gdańskiej” nadal kontynuował. Jedno jest pewne, już na początku Wolnego Miasta Gdańska w 1920 roku tak jak polscy sportowcy również artyści malarze zaznaczyli swoją obecność w mieście, które stało się pretekstem do wywołania II wojny światowej.
Stanisław Seyfried
Obrazy pochodzą z kolekcji Andrzeja Walasa
* Gazeta Gdańska - 15.12. 1923
** Gazeta Gdańska – 13.12. 1923
*** Sztuki Piękne – R.1 1924/25 nr 1