Nie był geniuszem gdańskich grafików, ale jako artysta grafiki użytkowej i artystycznej był znany, dał się również poznać jako ilustrator książek i projektant reklam. Curt Ziesmer(1890, Gdańsk- 1966, Buxtehude) w swoich pracach graficznych dość wiernie odtwarzał stary Gdańsk.
Był artystą wywodzącym się ze środowiska niemieckiego z dość gruntownie sprecyzowanymi poglądami. Jego aktywność artystyczna przypadła na lata powstawania Wolnego Miasta Gdańska. Sytuacja polityczna w połowie lat 20. XX wieku nadal była względnie unormowana. Trwała walka o władzę, ale jeszcze wówczas nic nie zapowiadało nadchodzącej burzy. Kontakty niemiecko-polskie w Gdańsku utrzymywały się na podwyższonym stopniu wrogości, ale były jeszcze do zaakceptowania.
Trudno mówić o szczęśliwości, ale sytuacja polityczna dawała pewien oddech swobody dla artystów. Czasy spokojnego tworzenia budziły aktywność pracy artystycznej. Okres największej sprawności wyróżniał się eksplozją bardzo dobrych realizacji graficznych i to zarówno polskich jak i niemieckich. Wspomnę tylko o świetnych tekach graficznych Jana Kantego Gumowskiego, Stanisława Brzęczkowskiego, Bertholda Hellingratha, Ragimunda Reimescha czy Paula Kreisela.
Jednak powoli miasto stawało się coraz bardziej „brunatne”. Wybory do senatu w 1933 roku zupełnie zmieniły sytuację. Artyści działali nadal z o wiele większą determinacją niemieckiej postawy nie zaznaczając jednak wprost swoich sympatii. Dopiero od 1935 roku coraz śmielej pokazywać zaczęły się elementy nacjonalistycznego wizerunku. Pojawiły się one na obrazach Fritza Pfuhle, Paula Dannowskiego i Bruno Paetscha do tej pory wybitnych przedstawicieli niemieckiego malarstwa rodzajowego.
W 1929 roku nakładem gdańskiego wydawnictw Paula Rosenberga ukazała się teka 6 litografii Curta Ziesmera dość wiernie ukazująca zabytki starego Gdańska. Jednak artystyczny poziom nie w pełni może satysfakcjonować znawców sztuki. Ziesmer zbyt realistycznie przedstawił zabytki, zabrakło siły indywidualności artysty. Teka Gumowskiego czy Reimescha poza architektonicznym zapisem miasta jest twórczym odzwierciedleniem osobowości artystów. Ziesmer zbyt dosłownie potraktował miejski pejzaż, był naturalistycznym odtwórcą rzeczywistości, już zbyt głęboko tkwił w zleceniach reklamowych przygotowując wiele wizerunkowych kampanii, projektował także okładki książkowe. Niestety był również artystą na usługach niemieckiej propagandy. W jego pracach da się odczuć pruską dokładność, choć starał się poprzez sztafaż nadać im swobodę i walor artystyczny, niestety nie do końca udał się ten zabieg. Jego pejzaże charakterystyczne dla niemieckiej narracji dają wyraźny wgląd w jego polityczne sympatie.
Jednakże trudno mówić o tym by był bardzo słabym artystą, projekty kampanii reklamowych w wielu wypadkach są pomysłowe i bardzo twórcze, był dość dobrze wykształconym twórcą. Doświadczenie malarskie zdobywał w berlińskiej Szkole Rzemiosł Artystycznych i w Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie na Wydziale Rzeźby. Rozpoczął jednak od nauki rysunku na prywatnych lekcjach udzielanych mu przez gdańskiego rzeźbiarza Friedricha Wilhelma Fentzlafa. Po pierwszej wojnie światowej Ziesmer już na stałe osiadł w Gdańsku i wyspecjalizował się w tworzeniu miejskich pejzaży, ale jako dość zdolny ilustrator zaczął wykonywać zlecenia reklamowe dla przemysłu. Łączył grafikę użytkową z grafiką artystyczną wybrał drogę dającą o wiele większe możliwości merkantylne, możliwości zarabiania pieniędzy, co w ówczesnym czasie kryzysu nie było bez znaczenia.
Artysta nie rezygnował z ambitniejszej sztuki, realizując graficzne pejzaże w ujęciu raczej popularnym, mogące podobać się mniej wyrobionej publiczności. Jego sztuka pozostała w kilku ujęciach architektonicznych miasta końca lat 20. XX wieku. Mimo wszystko starał się pozostawić swój obraz starego portowego Gdańska. Może rzeczywiście grafiki nie robią wrażenia, ale mimo wszystko są kolejnym zapisem historii miasta, jego nadzwyczajnych zabytków i pośród wielu graficznych tek stanowią obraz gdańskiej sztuki tamtych lat. Po wojnie swoje losy artysta związał z Buxtehude, miastem położonym niedaleko Hamburga, gdzie zmarł w 1966 roku.
Stanisław Seyfried