Sensens Andrzeja Lipniewskiego

W problemy dnia powszedniego starał się tchnąć życie sztuki nadając im zupełnie inny sens. Proste wydarzenia nabierały innego znaczenia. Stawały się głębsze. Andrzej Lipniewski gdański artysta odszedł od nas 7 marca 2019 roku.


Byłem może na jednej jego wystawie i to we wczesnych latach 90. XX wieku. Pamiętam, że poza dość oryginalną aurą zdarzeń rozgrywających się na płótnach, duże wrażenie zrobiły na mnie poetyckie teksty będące częścią prezentowanych scen. To było coś nowego, pomijając średniowieczne dzieła tego typu narracja w tamtym czasie mogła wydawać się nietypowa i ekscentryczna. Pomyślałem wtedy, że artysta musi być nietuzinkowym malarzem. Ale tłumnie zgromadzona na wernisażu publiczność nie pozwoliła swym zaangażowaniem w rozmowy ogarnąć w skupieniu właściwy odbiór prezentowanych płócien. Dziś po latach kiedy odszedł od nas na zawsze wiem, że otarłem się wtedy o nieprzeciętnego artystę z wielką dozą intelektualnej wrażliwości, prawdziwego twórcę, tworzącego nie dla poklasku i honorariów, mogącego dla sztuki zrezygnować z wielu dogodności doczesnego życia. Nie często na swojej drodze spotykałem podobnych ludzi.


Wyobraźnia Andrzeja Lipniewskiego była mocno skomplikowana, ale siłą napędową jej była przebyta droga i doświadczenia. Był indywidualistą, nieprzeciętnie zdolnym z wielkimi ambicjami, obejmował wiele form artystycznej wypowiedzi: śpiewał, malował, komponował, grał na kilku instrumentach muzycznych, pisał poezję. Talentem nadrabiał towarzyskie ułomności. Realizował się przede wszystkim jako malarz, poeta, kompozytor i autor tekstów piosenek, nagrywał. Z jednej strony burzył mieszczański ład, nie podporządkowywał się społecznym zasadom, z drugiej zaś nie umiał żyć bez zaangażowania się w sprawy ogółu. Czasami przeczył sam sobie komplikując życie. Prawdopodobnie zupełnie świadomie wybrał pewnego rodzaju niechęć do ułatwień niosących cywilizacyjne dogodności.


Na pewno w jego działania wpisuje się postawa nurtu liberalizmu europejskiego, ze swoją muzyką, modą, stylem życia, rewolucją seksualną, całą kontrkulturą. Był to czas alienacji młodzieży od wszystkiego co normalne. Przypuszczam, że w przypadku Lipniewskiego nie był to moment bezmyślnego podążania za modą, była to głęboko przemyślany wybór drogi.

Andrzej Lipniewski


Artysta osiedlił się przynajmniej na parę lat na Żuławach, alienując się zupełnie od miejskiej cywilizacji. Były lata 70. XX wieku więc zaniedbania tego regionu osiągnęły szczyt w powojennej historii Polski. Tego rodzaju sytuacja odpowiadała Lipniewskiemu, który miał nieskrepowaną możliwość realizowania swoich zamierzeń, trafił na podatny grunt, oryginalność miejsca. Jego poezja rozkwitła. Sama obserwacja codziennego życia miejscowej ludności była doskonałym tematem poetyckich tekstów, czego dowodem jest wydanie kilka tomików poetyckich. Wiersze artysty tworzą obraz małej społeczności, mieszkającej na uboczu, pozostawionej samej sobie. Tragizm aktywności ich życia zamyka się między codzienną pracą w polu, miejscową knajpą, kościołem i sypialnią. To poezja dnia powszedniego głęboko metaforyczna opisująca codzienne problemy osób powszechnie znanych w danej społeczności, rozpoznawalnych, często nawiązywał do ich profesji, charakteru i wyglądu. Artysta staje się ich znajomym, kumplem, zakłada z nimi zespół beat-betowy i rozpoczyna karierę wokalisty i gitarzysty. Wsiąka ze swoją osobowością w ich życie. Problemy egzystencji umiejscawia w szerszych kontekstach.


Swoje zainteresowania poszerza. Kończy studia artystyczne w Gdańskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Był dobrze przygotowany bowiem do szkoły średniej chodził do orłowskiego plastyka. Maluje, tworzy swój obraz poety malarza, raczej malarza poety. Lipniewski posługuje się głęboką metaforą, ale czy przekłada ją z poezji na malarstwo, być może, ale wydaje się że sięga do fantazji, tworzy inny znaczeniowo sens. Mam wrażenie, że czasami próbuje wyprowadzać swoich widzów i czytelników w „pole”, czy robi to rozmyślnie, pewnie nie, to pewnego rodzaju poszukiwanie odpowiedniej formy wypowiedzi. Jest zupełnie zmysłowym sensualistą. Często świadomie miesza różnego rodzaju filozoficzne poglądy, ale to tak jak jego bohaterowie, w rzeczywistości wcale nie tak skomplikowani jak przedstawiani w jego poezji.


Myślę jednak, że to poezja skierowała jego malarstwo w meandry zawiłości, trudniejszego zrozumienia atmosfery. Artysta komentuje wydarzenia jego dotykające, mimo wszystko zbliża się do pewnego rodzaju dosłowności. Malarstwo ukształtowane dzięki abstrakcyjno-kolorystycznej postawie Barbary Massalskiej, nie czerpie z doświadczeń swojej pani profesor. Jego artystyczna postawa już wcześniej ukształtowana sięga jedynie do intelektualnego zaplecza malarki z olbrzymim doświadczeniem. Malarskie studia Lipniewskiego były jedynie dodatkiem do jego talentu. Artysta już wiele lat wcześniej stworzył swój styl, ale po latach jego postawa nabierała społecznej dojrzałości, uważał, że tak zwany papierek przyda się do poprawy pozycji i organizacji wystaw. Pewnego rodzaju symbioza jaką stworzył łącząca poezję z malarstwem stała się stylem poszerzającym malarską wypowiedź o zauważalny kontekst gdzieś głębiej, poza samą sceną percepcji zawartą w obrazie. Więc kim był Andrzej Lipniewski. Jeżeli powiedziałbym, że był „Latającym Holendrem” to powiedziałbym za dużo? Pewnie nie, ale wiem jedno, że za życia nie znalazł odpowiedniej oceny swej twórczości. Po latach nieco zmienił swoje zapatrywania na sztukę. Malował do ostatnich swoich dni.


Artysta zmarł 7 marca 2019 roku i jest pochowany na Cmentarzu „Srebrzysko”. Jego prace można oglądać w Sopockiej Galerii Sztuki.

Stanisław Seyfried

Zdjęcia: Bernadeta Galus i Anna Jakubowska

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam