Jacek Malczewski - Portret własny

Takie rzeczy już praktycznie się nie zdarzają. Mój znajomy, wytrawny kolekcjoner sztuki, znawca światowych antykwarycznych rynków malarstwa odkrył na końcu świata w jednym z australijskich domów aukcyjnych wybitne dzieło polskiego malarza. To niesłychane odkrycie, w tak odległym zakątku świata wzbudziło wielkie zainteresowanie, bowiem obraz Jacka Malczewskiego - Portret własny z około 1902 roku, zupełnie nieznany w Polsce jest dużego kalibru odkryciem. Tym bardziej, że obraz namalowany jest na palecie malarskiej służącej do mieszania i rozprowadzania kolorów.


To nic nowego, wielu artystów korzystało z możliwości wykorzystania używanych palet do malowania na nich swoich dzieł. O tyle jest to istotne, że przy bardzo dokładnym obejrzeniu miejsca na kciuk podtrzymujący paletę, można to miejsce rozpoznać. Po aukcji i wielu ustaleniach w końcu dzieło dotarło do kraju, na Wybrzeże, do Gdańska. Od razu trafiło w ręce wybitnych historyków sztuki, którzy dokonali ekspertyzy i lekkiej konserwacji. Prawdopodobnie wojenne losy rodziny, właścicieli portretu skierowały ich w tamte rejony świata, spadkobiercy postanowili obraz sprzedać. Dzieło należy do mało znanych w Polsce portretów artysty i zaliczone zostało do dojrzałego okresu malarstwa artysty, a co do autorstwa nie ma żadnych wątpliwości.


Jacek Malczewski należał do najwybitniejszych polskich malarzy. Natura i budowa ludzkiego ciała nadały poprzez poezję malarską kształtu jego opowieściom. Zagadnienia światłocienia rozwiązywał po mistrzowsku. Był idealistą w treści, a realistą w formie, tym utartym sformułowaniem przez lata posługiwali się krytycy sztuki. Forma w jego przypadku zawsze miała swoje uzasadnienie w rzeczywistości, a proporcje płaszczyzn, kształty i wymiary pasowały i były współzależne. Ostatni okres twórczości Jacka Malczewskiego unaocznił wszystkie talenty artysty i skrystalizował je w portrecie …”Jak to można nazwać portretem własnym? I prawdę mówiąc, mieli rację ci, którzy nie mogli od razu pojąć Malczewskiego, ale jakże większą ma rację Malczewski, dając to, co mu w duszy wzrasta, rozpiera mocą natchnienia piersi i wyrywa się takie piękne, takie barwne, takie wielkie i mocy ducha pełne!... Jemu nie chodzi o efekt tani dla tłumu - on daje to, co chce, co dać musi, co żywą strugą wyrastało mu z najtajniejszych zakątków jego indywidualności. … Nawet pewni krytycy, dawniej milczący lub zjadliwie o Malczewskim się odzywający, dzisiaj schylają głowy przed jego potęgą.” Tak o artyście w 1900 roku w „Wędrowcu” z Salonu Aleksandra Krywulta pisał Kazimierz Daniłowicz-Strzelbicki.


Natomiast Stanisław Witkiewicz w „Krytyce” z 1903 roku zauważa. …” Cokolwiek Malczewski rysuje, rysuje z nadzwyczaj jasnym ścisłym i wyrazistym odtworzeniem kształtu - ale gdzie szczególnie uderza jego nadzwyczajna zdolność i nadzwyczajna umiejętność formułowania formy… i tak z nadzwyczajnym mistrzostwem ujęcia w płaszczyzny jego powierzchni, jak nikt inny z polskich malarzy i jak w ogóle rzadko kto gdzie indziej to potrafi… Niekiedy przychodzi żałować, że tej głębokiej poezji, z tego bogactwa myśli i uczuć nie można znać więcej nad to, co z wielkim talentem, lecz zacieśnionymi środkami malarstwa, ukazuje jego obrazy.”


Czasami krytycy wypowiadali się o nim jako o zmanierowanym dziwaku, modernistyczne malarstwo przenikające się z minionymi stylistykami budował w warstwie narracyjnej. Poetyckie wizje skupiały wielkie oddanie umiłowania ojczyzny. Kwintesencją jego malarstwa są portrety wyposażane w stylizowany symboliczny sztafaż dekoracyjnych figur. Artysta stał się niewolnikiem swoich wizji, uwiarygodnia je podobnie jak w średniowiecznych dziełach. Portrety Malczewskiego nie są studiami, są pewnymi opowieściami, które malarz sprowadza do artystycznej syntezy. Kolor i rysunek są równorzędne. Nienaganny rysunek wiąże kolory ze sobą. Części składowe pejzażu w zestawieniu tworzą wariacje na zasadzie muzycznej harmonii.


Jednak nie wszystkie portrety wznoszą jego sztukę na wyżyny, są i takie, w których czuć wyraz stylizowanej pozy pozbawionej ekspresji. Artysta posiadł niesłychaną zdolność nadawania wizerunkowi twarzy potężny i głęboki sens. Czasami ta cienka granica między trywialnością a grozą jest bardzo blisko siebie, pojawiające się fauny czy harpie stylizujące krajobraz nasuwają na myśl wspomnienie dzieł niemieckich mistrzów, choć trudno posądzać Malczewskiego o korzystanie z jakichkolwiek analogii. Tego typu symboliczne wizerunki charakterystyczne dla początku XX wieku pojawiają się u Arnolda Böcklina czy u Lovisa Corintha, podobnie jak Malczewski przebierających się za rycerzy. Twarz artysty malowana w różnych okresach nie zmienia się, portrety różnią się atmosferą, nieraz pełne zwątpienia, kiedy indziej rozświetlone radością innym razem gniewne. Malarz porusza się w obszarze własnego języka, jednak poszukiwania źródeł leżą poza sztuką w obszarze przyrody i ducha, pozwalają wznieść się do Boga, a twórczość jest nieustającą modlitwą. Portrety Jacka Malczewskiego sięgają wyżyn malarskiej twórczości i osiągają ideał.


Zapewne odkryty niedawno portret artysty prezentuje stworzoną ze smakiem scenę mogącą sprostać najwyższym wymaganiom artystycznym, stanowić może dopełnienie wcale nie małych muzealnych zbiorów, ale na pewno uzupełni stan polskiego posiadania dzieł Jacka Malczewskiego.

- Oba cytaty zaczerpnięte zostały z publikacji Wiesława Juszczaka „Malarstwo Polskiego Modernizmu” słowo/obraz terytoria, 2004
Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam