Rytmy malarstwa Marii Szachnowskiej

Zachęcony rozmową z przyjaciółmi o dobrej wystawie prezentowanej w Oliwskim Ratuszu Kultury, postanowiłem ją zobaczyć, pomimo iż od pewnego czasu tam nie zaglądam. Jak się okazało nazwisko autorki prezentacji jest mi znane. Od razu mogłem założyć, że trafię dobrze, bowiem tata malarki, znany gdański twórca, Konrad Szachnowski, to artysta mający za sobą bardzo ciekawą działalność teatralną na Wybrzeżu.



Maria Szachnowska młoda gdańska malarka w 2014 roku ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku w pracowni prof. Macieja Świeszewskiego, będąc również przez dwa lata jego asystentką. Następnie pod okiem dr hab. Macieja Gorczyńskiego obroniła pracę doktorską. Praca w prestiżowej pracowni prof. Macieja Świeszewskiego oraz obrona przewodu doktorskiego pod okiem znanego artysty stanowi już wystarczającą rekomendację dla artystycznej kariery młodej osoby.

Dr Maria Szachnowska


Mimo krótkiego stażu artystka, jest już laureatką głównej nagrody i finalistką „Grand Prix Fundacji Franciszki Eibisch” oraz finalistką konkursu im. Leona Wyczółkowskiego. Ostatnio wystawiała w Wersalu, a także w Barcelonie, Londynie i Edynburgu. Na początku drogi artystycznej posiada już niemały dorobek, doktorat i znaczące zagraniczne wystawy.


Pierwszy rzut oka na wystawę podpowiadał mi, że mam do czynienia z malarstwem dobrze osadzonym w historii polskiej sztuki, intelektualnym z dużą głębią. To wątki o podłożu dekadenckim końca XIX i początku XX wieku. Jednak nie tylko, na wystawie znalazł się również obraz z nieco innej „bajki”. Szachnowska nie zamknęła się w estetyce realistycznej, jest również malarką hiperrealizmu. Niewątpliwie oliwska wystawa prezentuje niemałe możliwości malarki i to widać, może wskazywać kierunek wyboru drogi, która jawi się dość wyraźnie. Ma jasno określone wyobrażenie przyszłości swojej sztuki, a co najważniejsze ma duży zasób wiedzy historycznej. Podstawę wystawy stanowią prace będące przynajmniej częścią pracy doktorskiej. To dyptyki prezentujące rytm nieskończoności, zawarty w tytule „Obraz śmierci jako akt performatywny”. Prace dają możliwość własnej interpretacji, osiągając wymiar metafizyczny. Olbrzymia głębia wprowadza widzów w świat życia i śmierci, sacrum i profanum. Rytm śmierci zostaje zakłócony, artystka poddaje go analizie, wyobraźnia mocno podparta metafizyką i odwagą decyzji proponuje poprowadzenie bezkompromisowej akcji nowego życia. To moment decydujący o teatralności sceny przenosi widzów w inny wymiar, pozwala dowolnie interpretować dalszy ciąg akcji.


Niewątpliwie Szachnowska w równym stopniu zaangażowania łączy dobrą technikę z tematem, uznając wzajemność interpretacji i wykonania. Temat życia i śmierci podejmowany w każdej z epok wraz z najnowszymi stylami, stanowi dla artystów pewien kanon przez który trzeba przejść. Szachnowska w swoich rozważaniach przekonuje, o nowej kreacji dzieła, to nieco głębsza interpretacja przemian w sztuce.


Chętnie pokusiłbym się również na nieco głębsze rozważania nad dzisiejszym malarstwem, myślę jednak, że dość staranne rozważania autorki oliwskiej wystawy dają odpowiedź na wiele pytań. Niestety sztuka malarska dziś drepcze w miejscu. Tego rodzaju spojrzenie nie jest odkrywcze i już było. Donald Kuspit, amerykański krytyk sztuki, przed laty w 2006 roku był kuratorem wystawy prezentowanej w Oliwskim Pałacu Opatów. Zaproponował powrót do sztuki tradycyjnej. „Nowi Dawni Mistrzowie” to powrót do wielkich umiejętności zapomnianych artystów. Już dawno pochowane malarstwo, nad którym odbyła się już niejedna ceremonia pogrzebowa, wraca. I to widzę w malarstwie Marii Szachnowskiej, ten powrót do tradycji dobrego, sprawnie namalowanego ciekawego dzieła. Bo tak naprawdę cała filozofia pionowego czy poziomego rytmu malarskiego mniej mnie obchodzi. Oczekuję podejścia Stanisława Przybyszewskiego, koncepcji „sztuki dla sztuki”. W części znalazłem to w interesującej wystawie Marii Szachnowskiej.


I jeszcze mała uwaga na koniec. Skończone dzieło staje się osobnym bytem, trafia na ściany obcego domu. Dla widza często nie znaczy tego samego co dla autora i jeżeli porusza jego wyobraźnię, nawet czasami niezgodnie z intencjami twórcy, to jest dobre, działa na zmysły i zatrzymuje naszą uwagę. Tym wyróżnia się wielkość dzieła artystycznego, wobec kiczu przechodzimy obojętnie. Przy obrazach Marii Szachnowskiej zatrzymujemy się, więc z uwagą będę śledził jej dalszy rozwój.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam