Naturalnym przeznaczeniem exlibrisu było nadawanie znaków własnościowych kolekcji książek, oznaczenie księgozbioru. Na ziemiach Pomorza pierwsze exlibrisy pojawiły się w Oliwie. Cystersi znakowali swoje księgi już od roku 1186.
Warto przypomnieć znaki księgozbioru Zachariasza Zappio z połowy XVII wieku ofiarowane bibliotece kościoła św. Jana w Gdańsku. Zappio był bogatym kupcem handlującym żelazem i w 1644 roku osiedlił się w Gdańsku. Po śmierci cały swój majątek zapisał gdańskiemu kościołowi polecając by corocznie zużywano 300 florenów na zakup książek do biblioteki kościelnej.
Powszechny rozwój bibliofilstwa w XVIII wiek doprowadził do rozwoju oznaczeń książkowych. Najlepszym przykładem rozwoju ówczesnej sztuki są exlibrisy Daniela Chodowieckiego, gdańszczanina, rektora Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie.
Najwięcej księgozbiorów bibliofilskich powstawało w ówczesnym Gdańsku. W kolekcjach prywatnych znajdowało się około 250 tysięcy książek. Jednak sztuka exlibrisu ewoluowała w końcu doprowadzając do oderwania się od książki, stając się osobną kategorią graficzną. Mam wrażenie, że jeszcze do naszych czasów niedocenioną.
Znaki własnościowe wykonywane były techniką miedziorytu lub drzeworytu i zazwyczaj zawierały nazwisko właściciela oraz jego herb. Powstawały zatem małe dzieła sztuki, dziś stanowiące osobną kategorię graficzną, mającą swoje wystawy, biennale i skupiającą dużą rzeszę artystów specjalizujących się w miniaturowej dziedzinie grafiki. Przeważnie wytrawnych artystów poszukujących nowych form graficznych wypowiedzi.
Czasy po drugiej wojnie światowej przyniosły dość wyraźne wyizolowanie sztuki exlibrisu od jej podstawowego założenia, a więc nadawania znaku własnościowego książce.
Niepoślednią rolę w popularyzacji polskiego exlibrisu odegrało Międzynarodowe Biennale Exlibrisu Współczesnego w Malborku. Dwuletni cykl spotkań organizowanych przez Muzeum Zamkowe w Malborku już od 1963 roku stał się jedną z najważniejszych imprez tego typu na świecie. Inicjatorem biennale był ówczesny dyrektor muzeum Henryk Raczyniewski i pomorski grafik Wojciech Jakubowski, uważany za autorytet i znawcę sztuki exlibrisu.
W malborskim biennale uczestniczą artyści z wielu najdalszych stron świata. Do konkursu jury kwalifikuje przeważnie około 400-500 prac. Zjeżdżają się najwybitniejsi artyści, graficy, miniaturowe dzieła stają się coraz popularniejsze, a bogactwo form ujęte poprzez metaforę zdumiewa swą wyjątkowością.
Wybrzeże stało się bardzo znanym ośrodkiem rodzenia się tej sztuki. Ostatnio rozmawiałem z dwoma wytrawnymi kolekcjonerami exlibrisów w Polsce: Sylwestrem Staniewiczem i Andrzejem Walasem. Dogłębna wiedza obu panów otworzyła mi oczy na niedoceniany rodzaj grafiki jaką jest tworzenie exlibrisów. Wielu artystów poświęca się tej sztuce, często traktując tego rodzaju pracę jako uzupełnienie twórczości w dziedzinie akwaforty czy mezzotinty.
Na przestrzeni wieków gdańscy artyści odgrywali ważną rolę w ich tworzeniu wówczas kiedy rola exlibrisu była wyraźnie ukierunkowana jako znak graficzny. Dziś wśród najwybitniejszych polskich artystów wymieniane są trzy gdańskie nazwiska: Wojciech Jakubowski z Gdyni oraz nieżyjący już Henryk Feilhauer i Ryszard Stryjec. Osobiście dołączył bym jeszcze do tego grona paru gdańskich artystów: Tadeusza Ramika, Łukasza Rogińskiego, Czesława Tumielewicza oraz Wojciecha Kostiuka. Oczywiście w tym miejscu należy przypomnieć wielką postać polskiej grafiki, profesora Władysława Skoczylasa jak i jego uczniów.
W rozwoju polskiej powojennej grafiki ważną rolę odegrała cała wileńska szkoła przedwojennej ilustracji, jej profesorowie i absolwenci, którzy po wojnie osiedlili się w Gdańsku i Toruniu. Powojenne grono polskich grafików z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i gdańskich artystów z Akademii Sztuk Pięknych włączyło się w dokumentowanie zniszczeń wojennych, a także stworzyło system nauczania na wydziałach graficznych uczelni. Nie można również zapominać o żyjących na obczyźnie wybitnych polskich artystach m.in. o tworzącym w Stanach Zjednoczonych Stefanie Mrożewskim, uczniu prof. Skoczylasa, zapomnianym i nieżyjącym już od 1975 roku, artyście wielkiej klasy.
Temat polskiego exlibrisu stał się dla mnie na tyle ciekawy, że na pewno z wielką przyjemnością będę do tych wątków wracać.
Stanisław Seyfried