Lwowskie historie

Podczas pisania tego artykułu zaatakowane zostały północne osiedla Lwowa. Kilkukrotny atak rakietowy skierowany został na składy paliwa. Nad miastem pojawiła się olbrzymia czarna chmura dymu. Pięć osób zostało rannych, ale budynki mieszkalne nie ucierpiały. Można spodziewać się, że znienawidzone przez Putina miasto zabytków będzie jego następnym celem i będzie dalej atakowane. Jasne jest, że zdrowie i życie ludzi jest najważniejsze, ale agresja Rosji na Ukrainę stworzyła również duże zagrożenie dla dóbr kultury.


W bezpardonowym ataku na naszych sąsiadów dla agresora nie ma świętości, nic się nie liczy. Z pomocą ministra Glińskiego, konserwatorzy z całej polski za pośrednictwem Muzeum Narodowego w Poznaniu zorganizowali pierwszą wysyłkę materiałów potrzebnych do konserwacji zabytków: rzeźb, obrazów, fresków, grafik, kilka tirów dotarło z potrzebnymi materiałami konserwatorskimi do Lwowa. Czy w razie czego uchronią one od kompletnego zniszczenia dzieła sztuki, pewnie nie w każdym przypadku, ale na pewno przyczynią się do uratowania wielu z nich. Potrzeby konserwatorskie są olbrzymie, wszelkiego rodzaju folie, taśmy montażowe, bele wełny mineralnej, koce gaśnicze, nadal są kompletowane i zostaną następnymi transportami wysłane. Przewiduje się również, gdyby taka potrzeba zaistniała, a strona ukraińska wyraziłaby taką potrzebę przechowania w polskich magazynach najcenniejszych dzieł sztuki.

Lesia Frąckowska


Przypominam sobie dotychczasowe wzajemne kontakty między naszymi instytucjami kultury. Świetnie układała się współpraca Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie z Narodową Galerią Sztuki we Lwowie. Kilkukrotnie w ostatnich latach gościliśmy w Sopocie wyjątkowe zbiory polskich artystów przełomu XIX i XX wieku. Pamiętam, że wystawy przygotowywane były przez znakomitego znawcę polskiej sztuki Igora Chomyna, kustosza Lwowskiej Galerii Sztuki. Oglądaliśmy dzieła Matejki, Gierymskich, Brandta, Rodakowskiego, Grottgera, Szlegela, Malczewskiego, Stanisławskiego, Chełońskiego, Czachórskigo, Fałata, Siemiradzkiego, a ostatnio w 2020 roku Brunona Schulza podczas wystawy „Bruno Schulz wśród artystów swoich czasów”. Ta niezmiernie ciekawa wystawa zaprezentowała prace polskich artystów pochodzących z dawnych ziem Rzeczpospolitej po 1940 roku przyłączonych do radzieckiej Ukrainy. Komitet organizacyjny wystaw z okresu wkroczenia wojsk sowieckich na te tereny tworzyli przedstawiciele trzech narodów Roman Sielski jako przedstawiciel narodu ukraińskiego, Marian Wnuk - przedstawiciel narodu polskiego i Henryk Streng - narodu żydowskiego. W wystawie w 1940 roku wzięło udział 56 artystów wśród których pojawiły się takie nazwiska jak: Władysław Lam, Iwan Trusz, Kazimierz Sichulski, Bruno Schultz, Jarosława Muzyka czy Andrzej Pronaszko. Natomiast wystawa „Brunon Schulz wśród artystów swoich czasów” w sopockiej PGS był niejako przynajmniej w pewnej części powtórzeniem tamtego pokazu.

Obraz Ernsta Kolbe, po konserwacji ukraińskiej artystki


W roku 2020 kuratorem ekspozycji był, będący już na emeryturze Igor Chomyn. Zobaczyliśmy obrazy, o których rzadko kto w Polsce pamiętał. Wydany został katalog i trzeba wiedzieć, że lwowscy historycy sztuki i konserwatorzy bardzo dobrze przygotowali się do tej wystawy. Mam wrażenie, że istnieje coś takiego jak lwowska szkoła konserwacji dzieł sztuki, od wielu lat uczelnie lwowskie przygotowują fachowców, ale dziś w sytuacji napaści Rosji na Ukrainę nie czas na spokojną rozmowę na temat doskonale rozwijającej się ukraińskiej sztuki konserwacji dzieł sztuki, która również przed laty dotarła do Gdańska.


W 2018 roku spotkałem na Wybrzeżu Lesię Frąckowską, ukraińską artystkę specjalizującą się właśnie w konserwacji obrazów. Przywiozła wówczas do Polski znakomitego grafika lwowskiego Olega Denisenkę oraz parę miesięcy później wybitnego malarza ukraińskiego, też lwowianina, uznanego na świecie Iwana Tureckiego. Jednak Frąckowska zadbała również o swoje życie i ułożyła je sobie w Trójmieście wzbogacając rynek sztuki o swoją osobę, konserwatora dzieł sztuki. Jej przygotowanie, zdobyte w lwowskiej szkole prof. Iny Dmytruk z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuk Pięknych pozwoliło na niedużym gdańskim rynku konserwacji osiągnąć pierwsze sukcesy. Jednak jak mówi teraz najważniejsza jest pozostawiona we Lwowie rodzina, mama i dorosły syn. Codziennie drży o ich zdrowie, a rano z niepokojem odbiera telefon z miasta ogarniętego wojną. Mama zdaje relację o kolejnej przeżytej w strachu nocy. Część rodziny która mogła sobie pozwolić na to dzięki zaangażowaniu męża artystki przyjechała do Polski.  Dziewięcioosobowa grupa z dziećmi została zakwaterowana w dużym mieszkaniu. To było najważniejsze, praca zeszła na dalszy plan.

Igor Chomyn i Stanisław Seyfried w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie


Frąckowska wpisuje się w pomoc swoim krajanom. Jako propagatorka sztuki ukraińskiej w Gdańsku udzielając się ułatwia na miejscu swoim bliskim łatwiejszy start. Sama zaś maluje i konserwuje dzieła sztuki. Jak się okazało przyczyniła się w Gdańsku jako zdolna osoba do podniesienia sztuki konserwacji na wyższy poziom. Ostatnio przez ręce artystki z Ukrainy przeszły obrazy takich twórców jak: Henryk Berlewi, Martha Budach, Antoni Gramatyka, Ernst Kolbe, Carl Ernst Morgenstern czy Charles Atamian. Specjalistyczna wiedza z zakresu konserwacji dzieł sztuki znalazła swoje miejsce na chwałę Ukrainie również nad Motławą.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam