Spacer po Górze Jana

Na spacer po wrzeszczańskiej Górze Jana zaprosił mnie prof. Witold Paweł Burkiewicz, osoba od dzieciństwa związana z tym miejscem, dziś scenograf przestrzeni, specjalista rewaloryzowania miejskich przestrzeni parkowych, autorytet w tej dziedzinie.


Opowieści nie było końca, każda inna i niezmiernie ciekawa. Miejsce znane od XVII wieku jako Królewska Dolina rozciąga się między dzisiejszymi ulicami: Do Studzienki i Sobieskiego.

Park Zachariasa Zappio


W skład Królewskiej Doliny wchodzi letnia rezydencja gdańskiego kupca Zachariasa Zappio, dziś niby odrestaurowana, ale nadal potrzebująca wielu nakładów finansowych i fachowej ręki. Przywrócenie ogrodowi starego renesansowego wyglądu z odsłonięciem widoków na morze i malowniczego otoczenia może okazać się już niemożliwe, choć jak zapewnia mnie profesor istnieje jeszcze możliwość przynajmniej w części przywrócenia parkowi dawnego wyglądu. Po wcześniejszym zapoznaniu się z kilkoma gdańskimi ogrodami, Park Zachariasa Zappio wydaje się najciekawszy.

Widok z Góry Jana


Jednak leżącą obok Górą Jana jest równie ciekawa i dziś to właśnie jej chciałbym poświęcić więcej miejsca. Położona między ulicami: Do Studzienki i Jaśkową Doliną, jej najatrakcyjniejszym miejscem jest promenada spacerowa, którą udostępnił gdańszczanom na początku XIX wieku jej właściciel Jan Labes, senator Pierwszego Wolnego Miasta Gdańska, przedsiębiorca, filantrop. Po jego śmierci miasto wykupiło w 1832 roku teren i leżącą obok działkę obejmującą drugą stronę ulicy Jaśkowa Dolina. Założono tam romantyczny park miejski, dziś najstarszy w Gdańsku i jeden z najstarszych w Europie. Miejsce tłumnie odwiedzane przez mieszkańców dzięki odbywającym się tu licznym festynom. W parku gościli artyści i politycy w pewnym momencie park stał się atrakcyjniejszy od oliwskiej Góry Pachołek. Zadbana promenada na Górze Jana dostarczała wielu atrakcji przede wszystkim była miejscem wielu fascynujących widoków na gdańskie dzielnice i zatokę. Już od kilku lat prof. Burkiewicz odnawia te widoki na powrót, zaznacza je w terenie, nadaje im nowe nazwy, a przede wszystkim po latach zaniedbań odsłania je na ile jest to możliwe. Zdarza się, że z grupą alpinistów po konsultacjach z dendrologami przycina zasłaniające widok konary.

Prof. Witold Paweł Burkiewicz


U podnóża wzgórza od strony północnej pod koniec XIX wieku rozpoczęła działalność kawiarnia Zinglera, z której rozpościerał się cudowny widok na morze. Po latach znalazła tu miejsca siedziba Gdańskiej Telewizji. Jak zauważyłem stojąca obok renesansowa willa przechodzi gruntowny remont. W okolicach wzgórza znajdowała się duża ilość gustownych kawiarenek umilających wypoczynek po trudach często forsownego i długiego spaceru. Okolicę odwiedzali polscy królowie Jan III Sobieski i August II Mocny. Wzgórze nosiło nazwę Johannisberg na cześć Johanna Labesa, zacnego gdańszczanina.

Tablica informacyjna



Punkt widokowy Królewskiego Wzgórza (Ślimak)


Centralnym punktem zbocza jest ślimak, wzniesienie na wysokość 99 m. n.p.m.. Punk widokowy przetrwał do dzisiejszych czasów, jednak już widok na okolicę jest bardzo mocno ograniczony i potrzebna byłaby w tym wypadku mała korekta nieznacznego przycięcia kilku konarów dla odsłonięcia pięknej panoramy Gdańska. Odrestaurowane przed laty miejsce wymaga odświeżenia bowiem nadal cieszy się wielką popularnością. Spędzająca tu wolny czas spora rzesza ludzi pozostawia ślady swojej obecności nie zawsze robiąc po sobie porządek.

Julius Gottheil, Królewskie Wzgórze, litografia


Profesor Burkiewicz co jakiś czas otwierając nowe punkty widokowe uatrakcyjnia wydarzenia nadając im intrygujący charakter artystycznych spektakli plenerowych z udziałem wielu ciekawych artystów, ich reżyserem przeważnie jest sam autor projektu „Spojrzenie na Gdańsk”.

Cmentarz Żydowski na Górze Jana



Cmentarz Żydowski na Górze Jana


I jeszcze jedna niezwykłość miejsca. Na południowo-wschodnim zboczu wzgórza znajduje się cmentarz żydowski pochodzący z XVIII wieku. Jego historia czeka jeszcze na dokładne zbadanie, cmentarz przedstawia opłakany stan, jest kompletnie zdewastowany. Macewy już w latach 60. były kradzione, pozostałe resztki walają się w rozgrabianym nieładzie. W jako takim stanie zachowały się schody, stromo prowadzące do najwyżej posadowionych grobów, ich pozostałości jeszcze gdzieniegdzie się zachowały. W czasach głębokiego PRL-u wyrywane z grobów macewy pod osłoną nocy zrzucane były z góry, następnie nad ranem przez prawdopodobnie nieuczciwych kamieniarzy wywożone do swoich zakładów. Niewątpliwie cmentarz zaświadcza o sporej i bogatej gdańskiej społeczności żydowskiej mieszkającej tu w XVIII wieku. Sukcesywne odtworzenie cmentarza jako miejsca pochówku ludzi jest obowiązkiem żyjących, nie przekracza wspólnych możliwości finansowych miasta jak i gminy żydowskiej.  Temu miejscu, należy się wyjątkowy szacunek i odtworzenie.

Krzyż poświęcony załodze zestrzelonego Lancastera


Góra Jana we Wrzeszczu skrywa jeszcze jedną tragiczną historię, która rozegrała się u jej podnóża. W pierwszym nalocie Brytyjskich Sił Powietrznych 11 lipca 1942 roku z zamiarem zbombardowani stoczni, rozbił się tu zestrzelony przez Niemców nad Gdańskiem Lancaster z 7 osobową załogą, wszyscy zginęli. Piotr Urban, gdański historyk wraz kolegami stosunkowo niedawno odnalazł miejsce i upamiętnił je krzyżem wraz ze zdjęciami członków załogi. Wiem, że plany upamiętnienia miejsca się jeszcze krystalizują i pewnie niebawem je poznamy. W 1948 roku doczesne szczątki załogi Lancastera z Góry Jana zostały przeniesione na Cmentarz Wspólnoty Brytyjskiej w Malborku. Góra Jana we Wrzeszczu ma przebogatą historię, po którą warto sięgać i ją przypomnieć.

Stanisław Seyfried
zdjęcia autora tekstu

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam