Minęło 60. lat kiedy to grupa młodych inżynierów Zakładów „Zamech” w Elblągu próbowała zmienić przyzwyczajenia miejscowej publiczności. Rozrywka lat 50. w stylu „Kryminał Tango” przechodziła do lamusa. Za sprawą trzech inżynierów: Wacława Nadziakiewicza, Lechosława Rutkowiaka, Jerzego Wojewskiego oraz dwóch malarzy: Janusza Hankowskiego i Gerarda Kwiatkowskiego 27 marca 1962 roku w Elblągu powstała Galeria El.
Wyjątkowe miejsce w skali kraju. Galeria przeszła do historii sztuki polskiej, dziś już niewielu pamięta, że stanowiła stolicę rzeźby przestrzennej, a jej ojcem duchowym był niedawno zmarły Gerard Kwiatkowski, znany również jako Jürgen Blum. Wybitny artysta, którego awangardowe dokonania jeszcze przez najbliższe kilka lat mogą być niezauważone. Zwrócił wówczas jednak uwagę na małe miasto położone nad Zalewem Wiślanym – Elbląg. Miasto rozsławił dzięki sztuce, dziś bardziej znane z przekopu przez Mierzeje Wiślaną, które teraz czeka na swój czas. Odbywające się tu od 1965 do 1973 roku Biennale Form Przestrzennych zwróciło uwagę na zagubiony ośrodek przemysłowy na peryferiach województwa. Dziś portowa inwestycja otwiera nowe możliwości związane z gospodarką morską, ale także ze sztuka i kulturą. Inżynier Jerzy Wojewski, jedyny z żyjącej piątki założycieli galerii, wychowanek prof. Roberta Szewalskiego specjalisty od polskich turbin, opowiada o powstaniu Galerii EL, której nazwę wymyślił Janusz Hankowski, z kolei wychowanek sławnego malarza Stanisława Teisseyre. Początek lat 60. i działalność młodych inżynierów w klubie inteligencji elbląskiej doprowadziła do aktywności kulturalnej miasta, między innymi takim miejscem była działalność w Dyskusyjnym Klubie Filmowym „Czerwona Oberża”. Główny pomysłem było jednak założenie galerii malarskiej. Współpraca Wojewskiego i Kwiatkowskiego nadała kierunek rozwoju galerii.
Wojewski, inżynier organizator, niedoszły architekt. Kwiatkowski - malarz, rzeźbiarz, wizjoner, animator, elblążanin ale też obywatel dwóch narodów, kiedy podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce na wystawie w Galerii EL mogłem z nim porozmawiać, zrządzenie losu przeszkodziło w naszej rozmowie, bardzo żałuję, ale czasami takie jest życie. Niewątpliwie był główną osobowością galerii. Dziś jest już legendą. Urodził się w Faulen (Ulnowo, gmina Susz) na pograniczu Prus Wschodnich i Polski. Po wojnie został w Elblągu. Zaczynał od malarstwa kolorystycznego na początku lat 50-tych, ale bardzo szybko pojawiły się abstrakcyjne prace malarstwa materii i faktury. Następnie konstruował metalowe formy przestrzenne, które nazywał „konstelacjami energii czasowej”. Rozumiał znaczenie rodzącej się polskiej sztuki awangardowej i jej rolę w nowych powojennych czasach. Oddany bez reszty pracy, jego przyjaciele dziś opowiadają, że wszystko co robił, robił w imieniu sztuki. W przygotowywaniu pierwszego biennale pomagał mu Janusz Hankowski, a do współpracy zaprosił wówczas takie znakomitości polskiej sztuki jak: Marian Bogusz, Henryk Stażewski, Kajetan Sosnowski czy Zbigniew Dłubak - swoich warszawskich przyjaciół wywodzących się z Galerii „Krzywe Koło”. Nigdy nic nie było trudne, wszystko dało się zrobić. W przestrzeni miejskiej Elbląga do dziś jeszcze funkcjonują prawie wszystkie instalacje przestrzenne, a jest ich ponad 40, wszystkich pięciu biennale. Wielką ideą jego działań było przybliżenie sztuki zwykłym obywatelom, a wręcz zaproszenie ich do jej tworzenia, co w znacznym stopniu udawało mu się realizować.
Drugą część życia artysta spędził w Niemczech. Wyjechał w styczniu 1974 roku kiedy poczuł, że jego artystyczna wolność kończy się, jak sądził bezpowrotnie. W Niemczech realizował ideę zakładania tak zwanych „stacji sztuki” (zamek Rittersheim, Fulda, Hünfeld, klasztor Cornberg, Kleinsassen, Bad Hersfeld). W 1993 roku założył Muzeum Artystów „Forum Sztuki Konkretnej” w Erfurcie, a w Świeradowie Zdroju – Muzeum Sztuki Reduktywnej, oraz w starej gazowni w Hünfeld - Museum Modern Art. Ostatnie jego realizacje dotyczyły miasteczka w którym mieszkał, zmarł i został pochowany. „Otwarta księga” – międzynarodowa kolekcja poezji wizualnej umieszczona na ścianach budynków Hünfeld oraz instalacja „Droga do przyszłości”, poświęcona zmarłemu prof. Jurgenowi Zuse – mieszkańcowi miasteczka, niemieckiemu konstruktorowi, pionierowi informatyki, prekursorowi konstrukcji komputerowych. Artysta w grudniu 2014 roku doczekał się w Galerii El, którą stworzył, wystawy oraz rzetelnie przygotowanej publikacji. Niestety zdrowie nie pozwoliło mu już na przyjazd, ale przysłał list, który odczytał jego elbląski przyjaciel Jurek Wojewski. Oto końcowy jego fragment – „…Mawiano kiedyś, że jestem marzycielem. To błąd. Marzyciele niczego nie dokonali. Udawali, że o czymś tajemniczym marzą. Zawsze byłem chłopcem czynu, niczego też nie wymyślałem, bo każdy czyn uruchamiał następny. Ja się tylko poddawałem. Kiedyś coś wymyśliłem, co zakończyło się katastrofą, więc zaniechałem cokolwiek wymyślać. Wszystko leży dookoła nas i trzeba się tylko schylić i podnieść. Życie wcale nie jest skomplikowane, chyba że my sobie wszystko skomplikujemy. Mój ojciec… nie pozostawił po sobie nic, ani pieniędzy, ani majątków, ale dał mi coś najpiękniejszego, mianowicie ducha! No nagryzmoliłem Wam jak ktoś, który tak mówi przed śmiercią. Niech się jednak nikt nie cieszy za wcześnie, bo jeszcze narozrabiamy!
Serdeczności. Wasz Gerard"
Zmarł w Hünfeld 11 sierpnia 2015 roku.
Dziękuję bardzo Ninie Błeszyńskiej-Wojewskiej i Jerzemu Wojewskiemu za pomoc w zbieraniu materiałów.
Stanisław Seyfried