Tydzień z Henrykiem Baranowskim

"On, zadeklarowany kolorysta, z impresjonizmu, który zresztą bardzo cenił, brał bogatą paletę barw i nastrój, natomiast jego wyobraźnia twórcza dyktowała mu realistyczną, lecz nigdy nie „fotograficzną” resztę.”" To słowa zmarłej w siedem lat po mężu, również gdyńskiej malarki Aldony Baranowskiej. Zupełnie niezależnie zbiegły się dwa wydarzenia artystyczne dotyczące gdyńskiego marynisty Henryka Baranowskiego.


W Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni odbył się wernisaż wystawy malarskiej komandora Henryka Baranowskiego. Muzeum przygotowało sprawnie złożoną małą wystawę, na której przedstawiono 21 obrazów artysty, w tym cztery grafiki pochodzące z kilku tek drzeworytów i linorytów.

Orłowo, Joanna Zielińska - Przewodnicząca Rady Miasta Gdyni i Artur Baranowski


Drugim wydarzeniem było nadanie nazwy - Plac Henryka Baranowskiego, który usytuowany jest u nasady molo w Orłowie. Miejscu spędzania przez artystę części wolnego czasu. Tu malował pejzaże Zatoki Gdańskiej. Tu spotykał się ze swoim sąsiadem, przyjacielem i mentorem Antonim Suchankiem, tu malarze rozmawiali o sztuce, wypoczywali patrząc na morze spędzali niezapomniane chwile. Dziś to kultowe miejsce Gdyni wymaga jeszcze pilniejszej opieki, choćby z czytelną informacją historyczną.

Henryk Baranowski, Błyskawica


Gdyński mistrz
Mija 18 lat od śmierci artysty. Gdynia nie zapomina o swoim mistrzu, docenia go i od czasu do czasu przypomina jego osobowość. Niewątpliwie wśród miejscowych malarzy Baranowski należy obok Wacława Szczeblewskiego, Kazimierza Ostrowskiego i Antoniego Suchanka do najznakomitszych przedstawicieli miasta. Sopot miał Mariana Mokwę, Gdynia ma Henryka Baranowskiego, wybitnego marynistę naszych czasów. Obaj malarze znali się dobrze i mieli do siebie wielki szacunek bowiem należeli do znakomitości polskiej sztuki.

Henryk Baranowski, Polowanie


Jacek Kotlica, ceniony polski krytyk sztuki, znawca wybrzeżowej twórczości, poeta, prozaik swego czasu w jednej z publikacji o Henryku Baranowskim napisał, że obok Suchanka, Mokwy i Szwocha najeży do najwybitniejszych malarzy polskiego morza będąc kontynuatorem idei i dzieła Chlebowskiego i Nałęcza.

Henryk Baranowski, Kwiaty


Baranowski umiał przetrwać wzorzec sztuki konceptualnej i zachować swój nieakceptowany romantyczny realizm. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że jego malarstwo jest coraz lepsze, a talent pozwala na mierzenie się z coraz trudniejszymi tematami. Był malarzem jak dziś moglibyśmy go określić z okresu wybitnych przedstawicieli krakowskiej szkoły Jana Stanisławskiego choć jego artystyczna droga tworzyła się na Wybrzeżu jednak plenerowe podejście do malowania wyraźnie pozwala na skorzystanie z takiego porównania. Właśnie natura prowadziła go w kierunku akceptowalnego piękna, tak przez wielu nieakceptowanego. Były to jednak czasy ścierania się różnych poglądów. W podobnej sytuacji znajdowało się wielu artystów, którzy zostali przez awangardzistów wyrzuceni na margines, ale jak się później okazało przetrwali oni w o wiele lepszej kondycji niż ci „postępowi”.

Henryk Baranowski, Pejzaż nadmorski


Trudna droga
Tu warto przypomnieć drogę młodego adepta sztuki, bo to nie tylko talent zadecydował o powodzeniu, ale ciężka praca nad zdobywaniem malarskiej wiedzy, którą uzupełniał pod okiem wybitnych wykładowców i wyjątkowych osobowości sztuki z Państwowego Ogniska Kultury Plastycznej w Sopocie: Władysława Lama, Staszka Wójcika i Witolda Frydrycha, nie wolno jednak zapominać o Janie Falkowskim, malarzu ze Starogardu Gdańskiego, malarzu wykształconym w Akademii Monachijskiej. Coraz większe umiejętności skierowały Baranowskiego do PWSSP w Gdańsku gdzie wiedzę zdobywał pod okiem profesorów Juliusza Studnickiego, Jana Wodyńskiego i Janusza Strzałeckiego, więc przedstawicieli legendarnej szkoły sopockiej, nie poddał się jednak obowiązującej wówczas estetyce, wybrał inną drogę, dającą większe możliwości zwiedzania świata. Wstąpił do Marynarki Wojennej i realizował swoje marzenia podróży malarskich, zwiedzania najdalszych zakątków świata. Paleta barw stała się pełniejsza i różnorodna, a tematy coraz ciekawsze. Część twórczości inspirowana była pracą dla Marynarki Wojennej, artysta uczestniczył w ćwiczeniach i poligonach wojskowych malując wiele obrazów batalistycznych, które mogliśmy zobaczyć na wystawie w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Wystawa czynna do 5 czerwca.

Otwarcie wystawy w Muzeum Marynarki Wojennej, Joanna Zielińska - Przewodnicząca Rady Miasta Gdyni i Artur Baranowski

Prace Baranowskiego przeważnie tworzone w plenerze zachowały wyjątkową autentyczność zarówno pod względem koloru jak i formy. Mam wrażenie, że malował je w pełnej koncentracji, jednak pewną, szybką ręką, czasami w ekspresyjnej ekstazie. Dziś kontynuatorem jego dzieła jest syn Artur, też malarz marynista. Jego prace już niedługo będzie można zobaczyć na wystawie organizowanej przeze „Gazetę Gdańską”, „W zaułku” galerii przy ul. Gnilnej w Gdańsku i pod koniec czerwca w Urzędzie Miasta we Władysławowie. Wystawa nosi tytuł „Dwa Żywioły - Góry i Morze”, Artur Baranowski & Ryszard Kowalewski. Marynista i Himalaista.

Henryk Baranowski


Henryk Baranowski (1932, Starogard Gdański - 2005, Gdynia)

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam