Nowa galeria sztuki w Oliwie

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie miejsce i już druga w ciągu miesiąca wystawa. Galeria „Cosma” przy ulicy Grottgera powstała w miejscu dawnego sklepu spożywczego, wcześniej rzeźnika.


Każde miejsce jest dobre, szczególnie w Oliwie, w miejscu które w swoim klimacie zdolne jest przyjąć każdy oryginalny pomysł, nawet nieakceptowany 35 piętrowy, olbrzymi, stojący niedaleko wieżowiec. Nie wzięto pod uwagę, że to Oliwa, jedyne w swoim rodzaju miejsce w Polsce. Oliwa gdzie od XII wieku i z wieku na wiek kształtował się jej niepowtarzalny klimat. Jednym ruchem na początku XXI stulecia zepsuto tę niepowtarzalną atmosferę. Wybudowano to „cudo” szpecące krajobraz, z którym nie da się już nic zrobić i koniec, kropka. Są jeszcze ludzie zakochani w Oliwie i jej odrestaurowanych „kocich łbach” spacerujący wieczorami ze swoimi psami wśród pielęgnowanych, strzyżonych lip np. przy ulicy Grottgera, Kasprowicza czy Wąsowicza. Mimo wszystko utrzymuje się jeszcze ten klimat dużego ogrodu z wieczornym rajem kwitnących kwiatów i wszechobecnych pachnących lip. To niepowtarzalne miejsce dla galerii sztuki i tak jak w XIX wieku miejsce pracowni malarskich i domów wielu artystów. Powstało tu wiele dzieł znakomitych oliwskich malarzy. Wydaje się, że „Galeria Cosma” ma szansę powrotu do tamtych znakomitych czasów, które niestety dawno minęły.


Oliwska galeria przygotowała wystawę poświęconą Cyprianowi Kamilowi Norwidowi. Minęło 140 lat od jego śmierci. Głęboka pamięć o nim i jego patriotycznej poezji szczególnie w Gdańsku ma swoją wymowę. Kuratorem prezentacji kilku prac poświęconych poecie jest jego apologetka z Sopotu, malarka Rosvita Stern. Zobaczyliśmy kilka znanych obrazów, wystawianych przed dwu laty w Sopocie podczas wystawy „Obraz i wiersz”. Znakomicie przygotowywanego cyklu przez sopockiego poetę Krzysztofa Kuczkowskiego. Zobaczyliśmy zatem pierwszą nagrodę tamtej wystawy, poruszający obraz Mariusza Hoffmana „Fortepian Szopena” i jego adaptacje w obrazie.


Przypomnę, historia miała miejsce 19 września 1863 roku w Warszawie podczas powstania styczniowego. Zamach na generała Fiodora Berga – namiestnika Królestwa Polskiego - nie udał się. Z poddasza Pałacu Zamoyskich na Nowym Świecie w Warszawie na powóz Berga jadący na Zamek Królewski spadło kilka bomb raniąc konie i adiutanta rosyjskiego namiestnika. Odwet Rosjan był natychmiastowy, sprawców nie złapano, jednak restrykcje dosięgły mieszkańców budynku. Aresztowano i skazano na 8 lat ciężkich robót Stanisława Antoniego Zamoyskiego. Pałac splądrowano. Mężczyzn zabrano do Cytadeli Warszawskiej. Meble, obrazy, książki wyrzucono na bruk. Na bruk został wyrzucony również fortepian niegdyś należący do Fryderyka Chopina. Cyprian Kamil Norwid to wydarzenie upamiętnił w wierszu „Fortepian Szopena”. Język i styl przedstawienia nawiązuje do klasyki tragedii greckiej. Ogień, Pożar, Przemoc, z upadającego fortepianu na ulicę wyłania się Nike z Samotraki, wokół rozpada się świat, dymy, kolby karabinów, scena wydaje się być zamrożona choć mimo wszystko żyje muzyką. Zaklęty w obrazie dźwięk, to jęk upadku wznoszący się pionowymi liniami ku rozdartemu niebu. W niebie zdruzgotanym przez wrogów Polski pękającym, odradza się muzyka. Muzyka Chopina staje się nadzieją odrodzenia, polonezy, mazurki traktowane były jak synonim polskości, to one często znaczyły więcej niż rzucane na moskali bomby. Nike z Samotraki wyrasta jako symbol moralnego zwycięstwa. Zwyciężono naród brutalną siłą, ale pozostało moralne niepokonanie. Ten bardzo patriotyczny wiersz-poemat to ogień i krew podpalonej Polski, biel to dobro i prawda, czerń to śmierć. Fortepian runął na bruk. Polska jako Nike jest niepokonana. Autor obrazu w sposób bardzo dojrzały korzysta z najskrytszych fragmentów poematu, by dać dowód zwycięstwa i wielkiego patriotyzmu. Jego interpretacja trudnego wiersza Norwida odsłoniła mistrzowskie, zawiłe wersy poematu, a graficzny wyraz dzieła nadał pracy głęboko artystyczny wymiar.



Nie chciałbym jednak obszernie omawiać ekspozycji bowiem przy kilku znakomitych prezentacjach znalazły się nieco słabsze. Niemniej mogliśmy w zupełnie niespodziewanym miejscu zobaczyć kawałek i dobrej, i nieco gorszej sztuki, jak to w życiu bywa.
Jedno jest pewne, „Galeria Cosma” to miejsce, które warto wspierać, bowiem to nadal jedna z nielicznych galerii w Oliwie. Przed wojną przy sąsiednich ulicach mieszkali wybitni malarze. Parę domów od galerii mieszkał przy ulicy Noakowskiego marynista Konrad Wiederhold, kawałek dalej przy ulicy Jana Husa, kolorysta Otto Herdemertens, a przy ulicy Grunwaldzkiej stary oliwianin, wybitny pejzażysta Rainhold Bahl, a w pobliskim kościele witraże projektował nie kto inny jak sam prof. Fritz Pfuhle. Po wojnie w Oliwie zamieszkali znakomici malarze trójmiejskiej sztuki, by wymienić profesorów: Władysława Lama, Kazimierza Śramkiewicza, Zdzisława Kałędkiewicza, Annę Fiszer czy Mieczysława Czychowskiego z ulicy Kęckiego. To tylko niektórzy oliwscy artyści, a ich lista jest bardzo długa, większość z nich na łamach „Gazety Gdańskiej” bardzo dokładnie omawialiśmy.

Mariusz Hoffman, "Fortepian Szopena", Nagroda Główna w Konkursie Wiersz+Obraz, 2021


Myślę, że „Galeria Cosma” ma dużą szansę popularyzacji oliwskiej sztuki. Do tej pory poza galerią Andrzeja Stelmasiewicza i Tomka Brody, Oliwa nadal wydaje się być pustynią, to wstyd, przy takich tradycjach. Mam nadzieję i pokładam duże oczekiwania w nowej „Galerii Cosma”. Galeria mieści się przy skrzyżowaniu ulic Grottgera i Tetmajera.

Stanisław Seyfried, stary oliwianin

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam