Ostatnio miałem niewątpliwą okazję zapoznania się kilkoma artykułami opublikowanymi przez nieistniejący miesięcznik kulturalno-artystyczny „Arkona”. Pismo ukazywało się w Bydgoszczy w latach 1945-1948 i było jednym z pierwszych po wojnie czasopism kulturalnych w Polsce.
Redagowane było przez Mariana Turwida, publicystę, pisarza i malarza po krakowskiej ASP. „Arkona” była kontynuatorem przedwojennego pisma „Wici Wielkopolskie” wydawanych w latach 1933-1938 we Wrześni również przez Turwida. Bydgoski artysta ze względu na swoją działalność i nieprzeciętne talenty był znaną osobowością w PRL-u. Pismo kształtowało poglądy estetyczne polskiej kultury. „Arkona” ukazywała się do listopada 1948 roku, kiedy to dotarła z Londynu radiowa informacja nadana przez „Wiadomości Polskie”, że „Arkona” jest jednym z najlepiej redagowanych czasopism kulturalnych w Polsce. W tej sytuacji los pisma został przesądzony, w grudniu 1948 roku zostało zamknięte.
Arkona
Mnie jednak poza Turwidem przyciągnęło nazwisko Stanisława Brzęczkowskiego, członka kolegium redakcyjnego, polskiego grafika, malarza znanego z działalności w Wolnym Mieście Gdańsku. Brzęczkowski zaprzyjaźniony ze Stanisławem Przybyszewskim i redaktorem „Gazety Gdańskiej” Aleksandrem Majkowskim, razem z nimi działał w polskich organizacjach patriotycznych. Był autorem znanego plakatu, zachęcającego Polaków do wpłaty datków na budowę stadionu Gedanii. Artysta, pracując dla Polskich Kolei Państwowych, aby nie drażnić Niemców wyjechał z Gdańska w 1935 roku i przeniósł się do rodzinnej Bydgoszczy.
Stanisław Brzęczkowski, Gdynia, drzeworyt
Marian Turwid o malarstwie
W swoim eseju „Pierwsza Fala” Turwid z wielką swadą, po uzyskaniu dostępu do morza opisuje początki polskiego malarstwa marynistycznego. Przypomina sławetną „Trójkę Huculską” : Sichulski, Jarocki, Pautsch i marynistyczne litografie Jarockiego, będące jak pisze pierwszą zdradą gór na rzecz Jastrzębiej Góry położonej nad morzem. Do takiej zdrady przyłączyli się również Stefan Filipkiewicz i prof. Stanisław Kamocki najzdolniejszy uczeń „górskiego uniwersytetu” Jana Stanisławskiego, dający rady „…jeśli już koniecznie chcą malować morze, to bez lazurów i fioletów by obrazy morskie nie były aż nazbyt jaskrawą obrazą morską…”.
Stanisław Brzęczkowski, plakat Gedanii
Autor przypomina również nieliczne francuskie dzieła Pankiewicza, a także „Fale” Władysława Ślewińskiego mówiące językiem plastyki o Pont Aven w Bretanii, a nie o Pomorzu. Pierwsze próby polskiej marynistyki, kiczowate, banalne, nieudane, malowane na Helu, Jastarni i w Gdyni jak pisze Turwid „…że na ich widok morskiej choroby można się było nabawić, nie opuszczając najgłębszego lądu…”
Chałupy, łodzie rybackie, pocztówka, własność Roman Kużel
„Może morze i Pomorze im pomoże”
Powstały na początku lat 20. W krakowskiej ASP „Komitet Morski” przy współudziale Mariana Niżyńskiego, malarza i poety, zorganizował pieniądze i miesiąc później artyści znaleźli się nad Bałtykiem, ale nie w Sopocie czy Juracie, ale w Ostrowie małej wsi rybackiej położonej między Jastrzębią Górą, a Karwią. Zamieszkali wśród rybaków bez reszty związanych z nadmorskim krajobrazem. Rybaków, którzy przyjezdnym pomogli odszukać właściwa drogę w sposobie rozumienia kapryśnego Bałtyku, różniącego się dość znacznie od południowych leniwych mórz. Tu nie mogło być mowy o poznawaniu specyfiki, bo ona zmieniała się z minuty na minutę, a o złapaniu odpowiedniego światła też nie mogło być mowy, bo zmieniało się co chwilę. W studiowaniu Bałtyku tylko cierpliwe do niego podejście dawało odpowiednie wyniki, szybkość nie była zalecana, bowiem żywioł wymagał spokoju, czasu i subtelnej przychylności. Krakowscy malarze zaprzyjaźnili się z miejscowymi rybakami, szczególnie z najzamożniejszym piątym Onufrym z dwunastki Konkelów, który zaprosił ich na kolację zakrapianą „złotą wodą” i „pomuchlem”. W zamian otrzymał obraz , który znalazł swoje miejsce nad czerwoną pluszową kanapą znakomitego pensjonatu „Mewa”. Jak do tej pory Ostrów jako rybacka wieś goszcząca artystów nie był jeszcze znany.
Wojciech Weiss, Pejzaż morski, 1938, olej, płótno, własność Muzeum Narodowe w Szczecinie
Tekst Turwida o początkach polskiej marynistyki pisany po wojnie w 1946 roku oczywiście nosił mimo wszystko znaczenie odkrywczego eseju znad polskiego morza, który dziś pomimo wielu ciekawych nowych informacji odbieramy zupełnie inaczej. Wiedza o początkach polskiej marynistyki jest już pełniejsza i o wiele głębsza, jednak pierwsze relacje artystów z rybakami odkrywają zupełnie nieznana historię jednej z pierwszych koloni artystycznych na polskim Wybrzeżu, rybackiej wsi Ostrowie.
Stanisław Seyfried