Bogusław Górecki - malarstwo gdańskiego nestora

W cyklu wystaw Galerii Sztuki Gdańskiej, po niezmiernie interesującej wystawie „Dwa żywioły – góry i morze” z udziałem znanych artystów marynisty, Henryka Baranowskiego i himalaisty Ryszarda Kowalewskiego tym razem redakcja "Gazety Gdańskiej" zaproponowała wystawę, również w Galerii Zaułek, niezwykłej artystycznej osobowości, nestora gdańskiego malarstwa Bogusława Góreckiego. Artysty o nieodkrytych możliwościach, wyjątkowym talencie i wieku 92 lat, cały czas tworzącego i jak się okazało wystawiającego. Artysty mającego jeszcze wiele do powiedzenia.


Bogusław Górecki należy obok Krystyny Jacobson i Magdaleny Heyda-Usarewicz do najstarszych malarzy gdańskiego środowiska. Co prawda kończył wydział Rysunku na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, ale od 1956 roku, zaraz po studiach, związał się z Wybrzeżem. Artysta pamięta rodzące się środowisko artystyczne Trójmiasta, skupione wokół jeszcze wtedy sopockiej i powoli już gdańskiej szkoły artystycznej.


Górecki o olbrzymim doświadczeniu, pamiętający tragiczne dzieciństwo i wkład 12-letniego chłopca w Powstanie Warszawskie, jako kurier młody powstaniec budował swój patriotyczny stosunek do ojczyzny.

Bogusław Górecki, Sosny, akwarela, 2007


Boguś, w naszych rozmowach, bo tak pozwolił mi się do siebie zwracać zaskakiwał mnie ogromem wydarzeń, których jeszcze nie znałem. Opowiadał o studiach i o pierwszych latach rodzącej się sztuki na Wybrzeżu, o minionym socrealizmie i o tworzącym się nowym spojrzeniu na gdańską sztukę. W jego opowiadaniach pojawiły się osobowości, o których już dziś mało kto pamięta: Staszek Wójcik, Halina Bajońska, Stanisław Żukowski, Zdzisław Kałędkiewicz, „Boni” Tusk , Staszek Michałowski. Wielkie nazwiska, przyjaciele Bogusia, malarze, o których już dziś zapomniano, których czas już minął. Czy pozostała po nich sztuka? I tak i nie. Temat ten w rozmowach pojawia się często i z pewnym zażenowaniem braku pamięci przypominamy sobie te osobowości, które jeszcze niedawno tworzyły naszą tożsamość, tak ważną w Gdańsku. Jakie szczęście, że jeszcze ”na żywo” u źródła, mogłem wysłuchać tych wspomnień.

Bogusław Górecki, Marzena Sandach - Galeria Zaułek, Stanisław Seyfried - kurator wystawy


Wystawa pejzaży Bogusława Góreckiego unaoczniła jak miniony czas odchodzi w niepamięć, a jak był ważny. Jak jeszcze dzisiaj oglądane obrazy malowane przed 60. laty, w przecież tak niedalekiej przeszłości, zapomniane, stanowiły cegiełkę w budowie naszej wspólnej narodowej kultury, były świadectwem naszego trwania. Wydawało się, że wystawa będzie tylko przypomnieniem czy odkurzeniem nikomu już niepotrzebnej historii. Jakże myliłem się kiedy powoli odkrywałem prace malowane w latach 50. tuż po końcu polskiego socrealizmu i które zapadały w zapomnienie.

Bogusław Górecki, Widok na Rozewie, akwarela, 1987


Dziś Górecki ma 92 lata, utrzymuje doskonałą formę, nadal maluje, a ostatnie trzy obrazy, skończył malować przed tygodniem. Prezentują się świetnie, z dużym walorem świeżości, a grafiki będące naturalną kontynuacją grafik szkoły wileńskiej są przypomnieniem przedwojennych poszukiwań narodowego stylu wybitnych osobowości polskiej sztuki. Genialne prace odbijane na prasach pamiętających jeszcze czasy wileńskich artystów: Stanisława Rolicza, Bolesława Rogińskiego, Zbigniewa Kaliszczaka i ich wybitnych profesorów: Ludomira Sleńdzińskiego, Bronisława Jamontta i Jerzego Hoppena.

Bogusław Górecki, Przywidz, Żukowo, Wieżyca, oleje, płótno, 2023


Pomimo, że wystawa poświęcona jest pejzażom, to właśnie grafiki na licznie zgromadzonej publiczności zrobiły największe wrażenie. Górecki nie był studentem prof. Hoppena, ale często uczestniczył w jego wykładach poświęconych grafice. Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu studiował Wydział Rysunku w pracowni prof. Konrada Dargiewicza, ucznia Jacka Malczewskiego.

Bogusław Górecki, Kuźnica, grafika


Pejzaże Góreckiego, szczególnie te z końca lat 50. i początku lat 60. dotykają wielkiej sztuki, są akwarelami wywołującymi duże emocje, czasami przypominającymi dzieła wybitnych polskich pejzażystów początku 20. wieku. Szczególnie podoba mi się cykl nadmorskich sosen malowanych szybką ręką, wydaje się, że stanowią kwintesencję jego akwarelowego malarstwa. Natomiast prace olejne namalowane specjalnie na tę wystawę osadzone nieco głębiej w technice olejnej posiadają bardzo mocne indywidualne znamiona, czasami ocierające się o sztukę francuską. Wydaje się, że XIX wieczny impresjonista Alfred Sisley mógł być pewnym wzorcem przynajmniej niektórych ujęć Góreckiego. Mimo wszystko gdańszczanin wypracował swój odrębny styl oparty na jasnej palecie kolorów morza, z drugiej strony na uwielbianych przez siebie polskich górach. Szczególnie widać to w olejnych ujęciach kaszubskich pejzaży, gdzie mamy do czynienia i z wodą i z górami: Przywidza, Wieżycy i Żukowa.

Bogusław Górecki, Nadmorskie sosny, akwarela, 1996


Można zadać pytanie, czy wystawa Bogusława Góreckiego odkryła zapomnianego gdańskiego malarza? Na pewno nie, bowiem Górecki od prawie 70. lat maluje i swoją sztuką wzmacniał towarzystwo znakomitych gdańskich artystów, zapomnianych, o których trzeba pamiętać. Dziś przekonujemy się, że sztuka staje się wartością ponadczasową i trzeba mieć ją na uwadze bez względu na moment, w którym była tworzona.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam