"Pod Mostami Królewca"

„Pod mostami Królewca”, to niesamowity, wyjątkowy, niezwykły album o losach miasta i jego mieszkańcach.

Do tej pory, miasto przyznane w Jałcie Rosji było tematem tabu i na to złożyło się bardzo wiele różnych problemów. Królewiec, w XVII wieku większy od Berlina dorównujący Gdańskowi, poszukujący swojej tożsamości, praktycznie lokalizowanej między polsko-niemieckimi konfliktami, przez wieki, uwikłany był w różnego rodzaju spory i wojny. Nie miał jednak tyle szczęścia co Gdańsk i Elbląg.

 

Album jest dziełem Konrada Nawrockiego, historyka sztuki, znanego choćby ze współpracy przy pierwszych albumach „Był sobie Gdańsk”. Temat, zdjęcia profesjonalnie przygotowane do druku oraz doskonały tekst, stanowią o wyjątkowości tej pozycji. Fotografie pochodzą ze zbioru negatywów Urzędu Prowincjonalnego Konserwatora Zabytków Prus Wschodnich, na które autor natknął się w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, gdzie pracuje. Twórcami negatywów są znakomici fotograficy, konserwatorzy, architekci między innymi: Oscar Bittrich, Adolf Bötticher, Richard Dethlefsen, Anton Ulbrich. Zdjęcia nieistniejącego miasta, które zostało zbombardowane podczas dwóch nalotów w sierpniu 1944 roku przez lotnictwo alianckie i zniszczone przez wojska  radzieckie, pokazują wyjątkowy nastrój miejsca. Spichrze, kamieniczki, uliczki, kościoły, pomniki, dzielnice handlowe, ludzie, nabrzeża, marynarze oraz bawiące się dzieci w zaułkach portowych, nasuwają na myśl klimat hanzeatyckiego miasta, który dobrze znamy z Gdańska czy Elbląga. Królewiec, był miastem Ernsta Hoffanna, Simona Dacha, Immanuela Canta, Kathe Kollwitz, ale także wielkiego Uniwersytetu ”Albertyna”, największego uniwersytetu po Akademii Krakowskiej w I Rzeczpospolitej oraz Akademii Sztuk Pięknych, z którą związani byli tacy malarze jak: Lovis Corinth, Ludwig Dettman, Maksymilian Piotrowski, Klaus Richter, Franz Carl Herpel i wielu innych.

 

 

Pośród prawie 280 zdjęć mamy między innymi bardzo ciekawe fotografie dokumentujące ruch statków w porcie, który na początku lat dwudziestych XX wieku wyprzedził Gdańsk pod względem przeładunków, stając się jednym z największych portów na Bałtyku. Jest również parę zdjęć przedstawiających kutry z Zalewu Wiślanego, tak zwane lomy, budowane w tolkmickiej stoczni cieśli Gottfrieda  Modersitzki. Lomy podobnie jak barkasy zginęły już na zawsze, tak jak to miasto. Jeszcze czasami na obrazach Harrego Schultza malarza z Elbląga czy Gerharda Grafa znakomitego malarza niemieckiego, możemy zobaczyć lomy w królewieckim porcie na tle miasta. Tu mamy je jednak „na żywo” przy nabrzeżu Starej Pregoły. Ten wyjątkowy album jest zapisem nieistniejącego świata, tak bliskiego nam gdańszczanom, którego już nigdy na żywo nie zobaczymy.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam