Kazimierz Śramkiewicz (1914-1998), Malarz Jazzu

Do dziś sąsiedzi z ulicy Podhalańskiej w Oliwie wspominają Pana Kazimierza jako wspaniałego człowieka, uczciwego, życzliwego sąsiada. Jego losy splatały się niemal przez całe życie ze swoim profesorem, którym był Władysław Lam. Spotkali się w poznańskim gimnazjum, gdzie rysunek wykładał Lam, później na wydziale architektury Politechniki Lwowskiej, gdzie prowadzący katedrę Malarstwa i Rysunku prof. Władysław Lam powierzył mu jako studentowi III roku asystenturę w swojej pracowni. Kazimierz Śramkiewicz ukończył Politechnikę w 1939 roku i od razu zaczął wystawiać i to z dużym powodzeniem. Po wojnie, tak jak jego profesora, los skierował do Oliwy, gdzie zamieszkali w jednym domu. Lam na pierwszym piętrze, Śramkiewicz na parterze. Jak okazało się później, w jednym domu zamieszkało dwóch wielkich polskich malarzy a dziś spotykamy się na wystawie z cyklu „ Ocalić od zapomnienia”- co za paradoks. Kazimierz Śramkiewicz wraz ze swoimi kolegami z Oliwy: Władysławem Lamem i Zdzisławem Kałędkiewiczem należą do mainstreamu polskiego malarstwa. Nie bez kozery użyłem tego fachowego zwrotu charakteryzującego główny nurt w muzyce jazzowej, usadowionego gdzieś między jazzem nowoorleańskim a coolem. Tak jak w malarstwie Śramkiewicza, gdzie muzyka stanowiła jeden z głównych tematów jego obrazów. Ważniejsze od tego było jednak spojrzenie na sztukę. Kiedy on studiował we Lwowie, jego przyszli koledzy, z którymi później spotkał się w 1950 roku w Sopocie, studiowali jeszcze w Paryżu u Józefa Pankiewicza. To był przełomowy moment w twórczości Śramkiewicza, bowiem trafił do szkoły sopockiej w momencie rozkwitu koloryzmu polskiego, wywodzącego się wprost z postimpresjonizmu. Jego obrazy z tego okresu, choć rozpoczął się socrealizm, zachwycają.

 

 

Credo życiowe, którym kierował się, balansowało między naturą a muzyką. Był realistą. Jednak nie odtwarzał, lecz przekształcał, sięgał głęboko do zasobów swojego intelektu. Poszukiwał drogi, która byłaby przypisana tylko jego twórczości. Powstał zatem indywidualny, rozpoznawalny styl- kompozycja, kolor, stan ducha. Do końca życia wzbogacany, uaktualniany, osiągnął  szczyt w pejzażach morskich, tematyce muzycznej, wreszcie w martwych naturach. Część tego dorobku możemy zobaczyć na wystawie w Pałacu Opatów. Od pejzaży z Oliwy, Gdyni, Gdańska, poprzez pejzaże z Wenecji, Marsylii, Sycylii, Granady. Od wyjątkowego obrazu zatytułowanego „Po regatach”, po tematy jazzowe i martwe natury malowane w swojej pracowni w latach dziewięćdziesiątych. Kazimierz Śramkiewicz- wykładowca, docent a od 1967 profesor Malarstwa i Rysunku w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku. Wraz ze swoimi kolegami: Arturem Nacht- Samborskim, Juliuszem Studnickim, Jackiem Żuławskim, Januszem Strzałeckim, Stanisławem Borysowskim, Janem Cybisem, Piotrem Potworowskim- spotkali się w Sopocie. Wspólnie tworzyli historię sztuki polskiej. Czy ich też trzeba będzie „ocalić od zapomnienia?”. To wyjątkowa wystawa. Najbardziej nasza, gdańska spośród tych, które ostatnio widziałem. Trzeba ją koniecznie zobaczyć. Pałac Opatów w Oliwie do 20 listopada.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam