Nadmorskie kolonie artystyczne. cz. I - NIDA
NIDA
Fenomen powstawania koloni artystycznych zrodził się w pierwszej połowie XIX wieku we Francji. Znużeni artyści, poszukujący coraz to atrakcyjniejszych tematów dla swojej twórczości, zaczęli przedkładać ponad wielkomiejski zgiełk, kontakt z naturą, dziką nieskażona przyrodą. Poszukiwali natchnienia w ciszy i spokoju wiejskiego rytmu dnia. Nurtująca ich odwieczna tajemnica życia i śmierci, początku i końca, świtu i zmierzchu w warunkach plenerowych działała z wielką siłą na wyobraźnię. Wywoływane emocje w konfrontacji z naturą rodziły niespotykane efekty. Niedawna wystawa Wiliama Turnera w krakowskim Muzeum Narodowym naocznie uświadomiła mi ten geniusz . „… Natura pozostaje nadal źródłem każdej inspiracji, fontanną, z której tryska wszelka oryginalność…” To, z kolei słowa innego wielkiego pejzażysty XIX wieku Johna Constable’a. Malowanie z natury, kontemplacja krajobrazu wywoływała prawdziwą żarliwość tworzenia. Jak to wówczas wielu krytyków określało , chodziło o opuszczenie stęchłych, ponurych, ziejących chłodem murów uczelni, przewietrzenie, wpuszczenie nowych myśli. Artyści szukali takich miejsc przede wszystkim nad morzem i w górach. Stosunkowo mało znaną kolonią artystyczną, położoną w granicach Wschodniego Bałtyku była Nida.
Robert Budzinski, Mierzeja Kurońska, drzeworyt
Przepiękną wioskę rybacką usadowioną na Mierzei Kurońskiej pośród wydm pod koniec lat 60-tych XIX wieku odkrył Heinrich Krüger, malujący tam łosie. W odkrywaniu Nidy towarzyszyli mu jego przyjaciele malarze Edward Andersen i Ernst Bischoff Culm, wszyscy trzej wywodzili się z pobliskiej Akademii Sztuk Pięknych w Królewcu. Wioska leżała wówczas w granicach Prus . Po wielu latach od odkrycia jej dla malarzy, w 1929 roku, zauroczony krajobrazem, wybudował tam dom Tomasz Mann. Za pieniądze uzyskane z literackiej nagrody Nobla, pisarz wybudował willę, w której wypoczywał wraz z rodziną jeszcze przez trzy kolejne lata, aż do momentu emigracji, najpierw do Szwajcarii a później do Stanów Zjednoczonych. Tam powstawała powieść „Józef i jego bracia”. Nigdy już potem nie powrócił do Nidy. Po kilku latach od odkrycia tego miejsca powstała kolonia artystyczna, jej ojcem był Herman Blode miejscowy hotelarz, restaurator, miłośnik sztuki i kolekcjoner. Herman Blode stworzył wyjątkową atmosferę spotkań i dyskusji artystycznych, które odbywały się na tarasie jego pensjonatu. W ostatnich dwudziestu latach XIX wieku, bywali tam przeważnie impresjoniści niemieccy : Lovis Corinth, Georg Knorr, Emil Neide, Otto Heichert, Karl Storch, Albert Helberger, Hans Beppo Borschke, Karl Albrecht i inni. Niemal wszyscy związani z Królewcem i miejscową Akademią Sztuk Pięknych. Na przełomie wieku, wszystko się zmieniło, zaczęło przyjeżdżać nowe pokolenie malarzy, również z Berlina. Największe znaczenie jako kolonia artystów Nida osiągnęła na początku XX wieku i okres ten trwał do wybuchu I wojny światowej. Pozycja Nidy była ściśle związana z rozwojem niemieckiego ekspresjonizmu. W 1909 przybył Max Pechstein, wielka postać niemieckiego malarstwa, zainspirowany światłem oraz nadzwyczajną formą krajobrazu wydmowego, tworzył tam obrazy o bardzo uproszczonej formie i mocno nasyconych barwach. Miejsce to robiło duże wrażenie i wywoływało w nim radykalne spojrzenie na ekspresjonizm, powracał tam jeszcze kilkakrotnie. Jednak w latach dwudziestych, kiedy nastąpiły zmiany terytorialne i Mierzeja Kurońska trafiła do Litwy, Pechstein odkrył Łebę. Miejsce o bardzo podobnym krajobrazie, atmosferze, klimacie i ludziach , a przede wszystkim takich samych wydmach. Przed pierwszą wojną światową w Nidzie pojawiali się również malarze innych ugrupowań, między innymi członkowie secesji berlińskiej, neoimpresjoniści wśród których był Oscar Moll, późniejszy dyrektor Akademii Wrocławskiej. W 1913 roku przyjechał Karl Schmidt-Ruttloff. Założyciel grupy ”Die Brücke”, który wraz ze swoimi kolegami z drezdeńskiego gimnazjum, już studentami: Ernstem Kirchnerem, Erichem Heckelem i Fritzem Bleylem pod wpływem sztuki ludowej i amatorskiej w reakcji przeciwko stagnacji, akademizmowi i konformizmowi, stworzył podwaliny odnowy malarstwa europejskiego. Młodzi twórcy złączeni chęcią malowania nowocześniej przerzucili „most” ku ekspresjonizmowi, emocje uznając za ważniejsze niż kompozycje. Pierwszy pobyt artysty w Nidzie trwał prawie pięć miesięcy. Był to rok, w którym nastąpił rozkład grupy. W tym czasie malowanie pejzażowe, zastąpiły obrazy zespalające postaci ludzkie z naturą. Artysta wprowadził dysonansowe zestawienia i sugestywne deformacje kompozycji, przy znacznej redukcji kolorów. Sięgnął po formy sztuki prymitywnej, zbliżył się ku kubizmowi. Następne lata przyniosły kolejne zmiany i dalszy rozwój twórczości . Karl Schmidt-Ruttloff w Nidzie namalował ponad 30 obrazów. Pierwsza wojna światowa przerwała rozwój kolonii, pojawiło się jednak kolejne pokolenie malarzy związanych z Królewcem, a wśród nich Ernst Mollenchauer, ulubienic Lovisa Corintha, uczeń Richarda Pfeiffera i Ludwika Dettmanna pioniera niemieckiego impresjonizmu, założyciela berlińskiej secesji. W 1919 roku występując jako członek komitetu studentów akademii królewieckiej i członek założyciel grupy artystycznej „Ring” postulował wprowadzenie daleko idących zmian, pozbywając się akademizmu i powrotu do słynącego z kunsztu artystycznego uczelni. Mając oczywiście na myśli nowe formy wyrazu w sztuce. W 1920 roku Mollenchauer ożenił się z córką Hermana Blode, Hedwig, po czym na dwa lata wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Po powrocie i po śmierci teścia przejął zarządzanie nad kolonią. Okazało się jednak, że to wszystko nie było takie proste, bowiem w tym czasie, po krótkiej administracji francuskiej, Nida trafiła do Litwy. W latach międzywojennych w Nidzie pojawiła się cała plejada młodych malarzy: Alfred Partikel, Artur Degener, Fritz Burmann, Eduard Bischoff, Hans Kunze, Karl Eulenstein, Hans Schmucker, Sven Kuren, Werner Riemann i wielu innych. Powoli powstawała olbrzymia kolekcja malarska, złożona z obrazów ponad dwustu malarzy, którzy za możliwość odbywania plenerów letnich, płaciła swoimi dziełami. W lutym 1945 roku cały dorobek pokoleń niemieckiej elity malarskiej został zniszczony i spalony. Wielu artystów, nie mogąc już nigdy tam powrócić, jeszcze długo po wojnie malowało ten urokliwy zakątek z pamięci. Dziś Nida ze swoimi wędrującymi wydmami, koloniami siwych czapli , wpisana została na listę światowego dziedzictwa przyrodniczego UNESCO, a pensjonat Hermana Blode jak przed laty jest hotelem „Nidos Smilte”, w którym znajduje się małe muzeum.
Dzieje kolonii artystycznych niosą olbrzymią wiedzę, często stanowią same w sobie odrębny temat, pozwalają łatwiej zrozumieć następujące po sobie mody, kierunki i zjawiska, czasami słabo dostrzegalne. Wiele z nich czeka jeszcze na szersze opracowanie. W Polsce do najbardziej uczęszczanych miejsc malowania pejzażowego należało Zakopane, Kazimierz nad Wisłą, Krzemieniec i już w dwudziestoleciu międzywojennym miejscowości położone na półwyspie helskim, a wcześniej Szklarska Poręba , znajdująca się wówczas w granicach Cesarstwa Niemieckiego. Kolonie artystyczne miały olbrzymi wpływ na kształtowanie się wielu często odmiennych postaw artystycznych. Przyczyniły się do powstania paru nowych nurtów i stylów, a co za tym idzie rozwoju europejskiego malarstwa.
Hans Kunze, wydmy, olej, 1952
Robert Budzinski, Elbląg, drzeworyt, około 1924r,
01. 10. 2012 r.
Stanisław Seyfried