Ryszard Kowalewski w Galerii Jednego Dzieła

Galeria Jednego Dzieła, to miejsce niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju. Przychodząc zapłacić rachunek za gaz, zupełnie bezwiednie możemy natknąć się na wiszący w holu obraz, dzieło sztuki namalowane często przez znakomitego artystę malarza. To inicjatywa Fundacji „Wspólnota Gdańska”. Galeryjka mieści się w siedzibie firmy PGNiG przy ulicy Wałowej w Gdańsku. Już od pewnego czasu w miejscu raczej nie wskazującym na galerię można naprawdę zobaczyć wspaniałe malarstwo. Ostatnio sam uczestniczyłem w pokazie obrazu znakomitego Witka Pyzika z Paryża czy obrazu gdańszczanki Danuty Joppek. Tym razem swoje dzieło prezentuje znany polski alpinista, himalaista, malarz Ryszard Kowalewski.  

 


Kowalewski zdecydował o pokazaniu szczytu Mont Blanc, obrazu pochodzącego z 1973 roku, a więc początkowych lat swojej wspinaczki w najwyższe góry świata. Kontekst, który wybrał nie jest przypadkowy, bowiem sięgnął do najtrudniejszych chwil swojej kariery wspinacza wysokogórskiego. Przypomniał chwile związane z Alpami, które wbrew pozorom jak opowiadał podczas wernisażu są niesamowicie ciężkie, trudne i zdradzieckie.

 

Wernisaż w Galerii Jednego Dzieła. Od lewej: Ida Łotocka Huelle - Wiceprezes ZPAP Okręg Gdański, Ryszard Kowalewski - malarz, himalaista, Prezes ZPAP Okręg Gdański, Andrzej Stelmasiewicz - Prezes Zarządu Fundacji "Wspólnota Gdańska"

 

 

- Wydawać by się mogło, że Mont Blanc to góra łatwa na co wskazują liczne wejścia średnio przygotowanych  zwykłych turystów.  
Ryszard Kowalewski: Wręcz odwrotnie. Rzeczywiście wejście na szczyt drogą turystyczną jest stosunkowo proste. Zapewniam jednak, że to nie jest góra łatwa. Nowe szlaki wyznaczały tam największe sławy alpinizmu, w tym Polacy. Są liczne ściany bardzo trudne, które pochłonęły dziesiątki ofiar. Ja też zostawiłem od strony włoskiej swoją drogę, którą wyznaczyłem z dwoma moimi już nieżyjącymi przyjaciółmi. Mamy tam wiele sukcesów, nowych trudnych zimowych przejść, ale niestety również wiele porażek tych najtrudniejszych do przeżycia. W masywie Mount Blanc zginęło wielu moich przyjaciół. Pierwszy to Samek Skierski, który wprowadził mnie w 1964 roku w tajemniczy i ekscytujący świat gór. Był moim pierwszym instruktorem, partnerem górskim, przyjacielem i tak jak ja malarzem. Zginął na drodze poire (gruszka), na wschodniej ścianie Mount Blanc 24 sierpnia 1968 roku. Moim partnerem górskim w tamtych czasach był Andrzej Dworak z Łodzi. W 1972 roku z nim, Wojtkiem Jedlińskim i Tadeuszem Piotrowskim pokonaliśmy po raz pierwszy zimą słynny Filar Trollryggen w Norwegii. Andrzej zginął w lawinie seraków na wschodniej ścianie Mount Blanc podchodząc pod Wielki Filar Narożny. Rok wcześniej Polski zespół w składzie: Andrzej Dworak, Janusz Kurczab, Andrzej Mróz i Tadeusz Piotrowski po raz pierwszy przeszedł ten filar zimą. W 1972 roku w zespole ze świętej pamięci Wojciechem Wróżem i świętej pamięci Januszem Mączką poprowadziłem 24 wyciągową drogę Lewym Filarem Brouillard na południowej ścianie Mount Blanc. Wojtek zginął 3 sierpnia 1986 roku w Karakorum schodząc ze szczytu K-2. Tego samego 1986 roku, 10 lipca zginął schodząc ze szczytu drugiej góry ziemi K-2 również mój przyjaciel i partner górski Tadeusz Piotrowski.

 

Ryszard Kowalewski, zdjęcie zrobione w 1979 roku przez Tadeusza Piotrowskiego przed zdobyciem Rakaposhi (7788, Karakorum)

 

 

 

– Te szokujące  i tragiczne wydarzenia zapewne nie pozostają bez wpływu na Twoją twórczość?
Ryszard Kowalewski: To jest obraz z 1973 roku i namalowałem go w dużym związku z tymi tragediami. Przez jakiś czas nosiłem to w sobie, czułem, że muszę go namalować.

 

Mont Blanc

 

 

 

- I on jest inny. W swojej twórczości starasz się przekazywać piękno gór, a nie tragedię  i rzeczywiście to jeden z nielicznych poruszających widoków namalowany dynamiczną paletą kolorystyczną. Ekspresja wyrażona kolorem, krzyczy przeraźliwym bólem i niemocą za już nieobecnymi. Szczerze mówiąc „złapałem” to dopiero po obejrzeniu większej części Twojego malarstwa.
Ryszard Kowalewski: Góry to teatr, który fascynuje, to teatr, który cały czas trwa niezależnie od pory dnia, nastroju, emocji. Czasami w górach „łamiesz zęby, gubisz palce, spadasz z lawiną” i wtedy trudno malować je z elegancją i wdziękiem. Świadomość tego jacy jesteśmy mali wobec przyrody, żywiołu, prostuje twoje wyobrażenia o ich pięknie. Mnie jednak interesują pozytywne emocje dlatego w większości moje widoki pokazują ich urodę. „Mont Blanc” to zupełnie inna historia. Samek Skierski zawsze malował je w ciemnych kolorach wręcz czarnych. Nie chcę powiedzieć, że przeczuwał swój los. Przedstawiał same negatywne odczucia i emocje, widać było, że zbiera się przygniatająca czapa, ciężkie chwile, jakieś fatum…

 

 

 

  – Twoje „Mont Blanc”, bez opisu faktograficznego może być odebrane zupełnie normalnie jak kolejny obraz, jedynie z taką, a nie inną artystyczną wizją autora. Nie boisz się, że odbiór obrazu może być trochę spłaszczony?
Ryszard Kowalewski: Zawsze tak jest. Malarstwo musi się samo obronić. Myślę, że w tym przypadku siła tkwi w przekazie emocjonalnym. Malowałem go z wielkiej głębi swojej duszy i przeżyć, które nią targały. A dlaczego tak, a nie inaczej? To nie jest rzeczywiście jak zwróciłeś uwagę najłatwiejszy obraz do przeczytania. Mam wrażenie jednak, że zastanie odebrany właściwie.

 

 

 

–  Obraz jest  bardzo interesujący i może dostarczyć wielu przeżyć i refleksji. Z wielką przyjemnością zapraszam do obejrzenia tej fascynującej wizji  masywu górskiego Mont Blanc w Galerii Jednego Dzieła i to niekoniecznie przy płaceniu rachunku za gaz.  

Stanisław Seyfried

Galeria Jednego Dzieła – Ryszard Kowalewski, „Mont Blanc” 1973, olej, płótno, PGNiG Obrót Detaliczny, Gdańsk ul. Wałowa 41/43 w godz. 7-15, pon. i  czw. 7-17. Wystawa  czynna do 17.09.2015

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam