Józef Paweł Karczewski - artysta wielowymiarowy

W siedzibie Gdańskiego Związku Polskich Artystów Plastyków odbył się wernisaż wystawy Józefa Pawła Karczewskiego zatytułowany „Stan z dnia 14.05.1980 -14.09.2015, malarstwo, 35-lecie pracy twórczej”.

 


Artysta ukończył Liceum Plastyczne im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Następnie kształcił się w poznańskiej pracowni prof. Stanisława Teisseyre’a i w Gdańsku u prof. Kazimierza Śramkiewicza. Był również przez kilka lat w trójmiejskiej uczelni asystentem  prof. Jerzego Zabłockiego. Dziś jest pedagogiem w gdyńskim Liceum Plastycznym. Przegląd prac artysty uderza szerokim zróżnicowaniem tematycznym oraz fascynacją różnymi kulturami ich przenikaniem się i mieszaniem. To bardzo ciekawa wystawa, szczególnie może być doceniona przez znawców piękna, które autor podaje w sposób normalny, zrozumiały i inteligentny, często nawiązując do sztuki dawnych kultur. Artystyczny rodowód Karczewskiego już sam w sobie daje gwarancje malarstwa tworzonego na pewnym wysokim poziomie. Szczególnie interesująca w jego biografii staje się postać prof. Stanisława Teisseyre’a w kontekście jego wieloletniej pracy na Wybrzeżu w okresie rodzenia się szkoły sopockiej.

 

Józef Paweł Karczewski, Martwa natura wg. Hedy, 1985, Cykl "Vanitas"

 

 

Józef Paweł Karczewski: Profesor Stanisław Teisseyre, był wielką postacią. Za nim szła historia i pewien luz artystyczny. Jako młody student zapamiętałem go jako „wolnego ptaka” z wyraźnym profilem w fioletowych sztruksach,  kolorowej koszuli w kratę i z nieodłącznym papierosem w dłoni. To nie była szara  postać urzędnika-profesora, tylko wielka osobowość. Dziś byśmy powiedzieli europejczyk. Było coś w nim z birbanta studenckiego. Nigdy nie ukrywał, że czerpał z nas energię, ale z drugiej strony odwzajemniał się i dawał całą swoją wiedzę, do której wcześniej nie mieliśmy dostępu. Jego malarstwo po powrocie z Sopotu do Poznania zmieniło się, pojawiła się między innymi inspiracja Robertem Rauschenbergiem. Z wielkim mistrzostwem budował przestrzeń malarską. Jego pejzaże do dziś bardzo mocno bronią się, a wielowarstwowość jego sztuki była i jest dla mnie wielką inspiracją. Wówczas również zrozumiałem, że wszelkie eksperymenty są dozwolone i na przykład nałożenie fotografii na obraz i uzyskanie tego interesującego przeźroczystego obrazu może powodować ciekawie artystyczny efekt. Później zacząłem głębiej wchodzić w fakturę i jej wielowarstwowość podobnie jak mój następny profesor Kazimierz Śramkiewicz. Dla mnie jego sztuka pozostanie zawsze wielka, łącznie z tymi obrazami tworzonymi na zamówienie i tymi z początku lat 50-tych. Abstrakt zawarty w obrazie jest jego istotą, dopiero później przychodzi anegdota, odwrotnie niż u Teisseyre’a, gdzie narracja była bardzo ważna. Kiedy teraz złożę tę narracyjność z tym powiedzmy formalizmem kompozycyjnym, to mogę powiedzieć, że to w pewnym sensie składa się na moje malarstwo. W moim rozwoju pozwoliło mi to również zauważyć potrzebę zmian stylistycznych.

 

Józef Paweł Karczewski, Pejzaż endogeniczny, 2015

 

 

- Koniec Pana studiów w 1980 roku zbiegł się z zapowiedzią nowych czasów w gdańskim malarstwie.
Józef Paweł Karczewski: Tak. Myśli pan pewnie o ekspresji „nowych dzikich”, ale do mnie to nigdy nie trafiło. Chwilowe mody zawsze szybko przemijały. Dzisiaj widzę, że powraca sztuka w stylistyce posthockneyowskiej, pozbawionej gestu i ekspresji. Myślę jednak, że trudno obyć się bez ekspresji, ale jeżeli już, to z zachowaniem pewnego estetyzmu, może takiego teisseyrowskiego. Później pojawiły się nowe głębsze fascynacje gotykiem, barokiem czy sztuką bizantyjską. Ta mieszanina różnych światów i kultur mocno mnie teraz pociąga. Inspiruje mnie ornamentyka, arabeska, złoty kolor i techniki, które pozwalają osiągnąć zamierzony efekt. Powrotu w mojej sztuce do dawnych stylizacji.

 

Józef Paweł Karczewski, Postać we wnętrzu, 1980, Obraz z cyklu dyplomowych

 

 

- Ostatnio powraca ponownie dyskusja na temat kondycji polskiego rynku sztuki. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
Józef Paweł Karczewski: Jak długo relacje – artysta, galerzysta, krytyk mogą się kształtować. To już dawno powinno funkcjonować, a co jest? Fikcja. Jest grupa młodzieży, która sobie poradzi i ci przebojowi  znajdą się, widzę jak sobie nasi niektórzy artyści radzą zagranicą. Od czasów Stażewskiego, co roku pojawia się mała grupka artystów, która umie się przebić, a co z resztą? Takie jest życie, ale jak mówię, młodzież zapowiada się dobrze.

 

Józef Paweł Karczewski, Cykl "Tapiserie", 1995

 

 

- Uczy Pan malarstwa i rysunku w gdyńskim liceum plastycznym.
Józef Paweł Karczewski: To najmłodsze pokolenie jest bardzo ciekawe, dobrze się prezentuje, ale później gdzieś się rozpływa i rozchodzi. Pojawiają się ogromne talenty. Są tacy, którzy umieją wszystko, ale niestety akademie zamykają im dotychczasowe umiejętności, gubią ich świeżość. Poza tym młodzi uważają, że powinni być modni, wyrafinowani w tym co robią i że cały czas powinni zaskakiwać. Popisują się często swoim talentem i intelektem, ale to naturalne. Dopiero później kiedy dojrzewają stawiają na tradycyjne wartości malarskie, ale do tego czasu trzeba wytrzymać.

 

Józef Paweł Karczewski

 

 

Józef Paweł Karczewski „Stan z dnia 14.05.1980 – 14.09. 2015, Malarstwo – 35-lecie pracy twórczej”. Galeria ZPAP przy ul. Mariackiej 46/47 w Gdańsku, wystawa czynna do 14.10.2015  

Stanisław Seyfried
Fot. S. Seyfried 

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam