„Moje anioły…” - interpretacje Anny Kaczor

Po raz pierwszy miałem sposobność odwiedzić Filharmonię Kaszubską w Wejherowie. Okazją była wystawa prac miejscowej malarki Anny Kaczor. Teraz nie wiem czy bardziej zachwycać się wspaniałym nowoczesnym budynkiem, czy jej malarstwem.

 


Podejrzewam, że o miejscu wiele już napisano. Pozwolę sobie jednak na małą uwagę. Myślałem, że oglądana ostatnio galeria sztuki w malborskim „Szpitalu Jerozolimskim” nie znajdzie sobie równych, a jednak wejherowska placówka wybudowana cztery wieki później robi również duże wrażenie. Obie galerie jakże inne, zaprojektowane w zupełnie różniących się wnętrzach, a jak równie dobrze dostosowane do nowoczesnej prezentacji sztuki.
A malarstwo? Ciekawe, nawet w najstarszym z prezentowanych cykli obrazów  „Kresowych” bardzo interesujące i oryginalne. Całość prezentacji z przesłaniem, ale nie pouczającym, idealnie komponujące się z otoczeniem. To w pewnym sensie wystawa retrospektywna artystki, prezentująca wiele serii tematycznych, malowanych w różnych okresach fascynacji.  

 

Anna Kaczor

 

 

Gdybym chciał oddać wrażenie, jakie odniosłem po wejściu do galerii, musiałbym cofnąć się do ekspresji początku XX wieku i malarzy spod znaku „Neue Wilde”. A może bliższe skojarzenia, które się nasuwają. Myślę o gdańskich „Nowych Dzikich” lat 80-tych, ale to moje odczucia. Malarstwo Anny Kaczor, czasami bardzo dojrzałe czasami mniej, wyrasta z ekspresji wewnętrznych przeżyć, rodzących się w umyśle artystki, przeważnie powodowanych wydarzeniami otaczającej nas rzeczywistości. Przekładanie ich na płótno jest sensem życia artystki, które staje się jak powietrze potrzebne do życia. Wydarzenia dnia codziennego i to te najbliższe i te rozgrywające się na odległych kontynentach zajmują myśli, z których powstają obrazy często słabo rozpoznawalne, ale autorka daje pewne malarskie wskazówki, nie czyni jednak z nich łamigłówek, odwołuje się do  osobistych wrażeń, które powstają w jej świadomości. Czasami mogą być one  inaczej zrozumiane, ale to nie szkodzi.  

 

Anna Kaczor z cyklu "Kresy", 1998

 

 

 

Anna Kaczor z cyklu "Kresy", 1998 i "Ikony czasu", 2005

 

 

Jej obrazy tak czy inaczej pozostawiają tę swobodną granicę interpretacji, nierzadko różniącą się od spodziewanego efektu. Kiedy ja widziałem kwartet jazzowy, przypominający mi doskonałe kompozycje obrazów muzycznych Kazimierza Śramkiewicza, okazało się, że była to „Pokusa” walka dobra ze złem, ale przy następnym obrazie, wyobrażającym scenę i scenografię do przedstawienia, nasze spostrzeżenia były już podobne. W abstrakcyjnej formie malarka prezentowała wrażenia wywołane inscenizacją Teatru „Wierszalin” rezydującego w Supraślu. Tym samym Supraślu gdzie Anna Kaczor kończyła  Liceum Plastyczne, w którym malarstwo wykładał prof. Janusz Debis uczeń Aleksandra Kobzdeja. Lubię te odkrycia pokoleniowe, bo to one są siła napędowa malarstwa. Dzięki dojrzewaniu w atmosferze sztuki w zupełnie nowych czasach i znanych doświadczeniach poprzedników rodzą się nowe pomysły.

 

Anna Kaczor z cyklu "Anioły i demony ", 2008

 

 

Anna Kaczor z cyklu "Krótki reportaż ze świata", 2016

 

 

Malarka cały czas wyposaża swoje prace w takie pomysły, czasami dość  głęboko ekstremalne. Kolorystyka jej prac, gra barw stanowi wielki plus tego zbioru. Tu pobrzmiewają doświadczenia polskich kolorystów, na co ostatnio zwrócił uwagę na jednej z wystaw prof. Kiejstut Bereźnicki. Trudno oczywiście mówić o kontynuacji stylu ich kolorystycznego świata, ale jej malarstwo stanowi smaczne łączenie wielu ciekawych formalnych rozwiązań i  kolorystycznych brzmień.

 

 

 

Anna Kaczor z cyklu "Nazwane i nienazwane", 2015

 

 

Anna Kaczor, wejherowska artystka o ludziach których spotkała na swojej drodze, mówi: ”Moje anioły, a nie demony – wspaniali, dobrzy, mądrzy ludzie. Dzięki nim powróciłam do malowania. Utwierdzali mnie w przekonaniu powrotu do malowania. Dzięki plenerom, w których uczestniczyłam i które czasami sama organizowałam napotkałam takie anioły, które przywracały mi wiarę w sens powrotu do sztuki i utwierdzały mnie w trwaniu przy tym co robię. Do takich osób na pewno należała prof. Elżbieta Kal oraz Helga i Frank Borys, małżeństwo artystów z Niemiec. Moje obrazy nie są efektowne, może lepiej powiedzieć estetyczne czy ładne, to nie te kategorie, więc szerokiej publiczności na pewno nie mogą się podobać, ale oczywiście nie w tym problem. Przeżycia wewnętrzne, fascynacja tematem, poszukiwania czysto formalnych założeń malarskich dają tyle siły i wolności, że nie sposób dalej nie tworzyć”.

 

Anna Kaczor w rozmowie z malarzem Ryszardem Kowalewskim - Prezesem Gdańskiego Okregu ZPAP

 

 

Wystawa malarstwa Anny Kaczor w Wejherowskim Centrum Kultury potrwa jeszcze do 29. 02.2016.

Stanisław Seyfried
Fot. Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam