Profesor Wiesław Zaremba artysta z Uniwersytetu Sabanci

Sztukę prof. Wiesława Zaremby zawsze charakteryzuje doskonały rysunek, to podstawa we wszelkiego rodzaju poszukiwaniach. Naszą rozmowę zaczęliśmy właśnie od tych czasów, które utrwalały te umiejętności podczas studiów w gdańskiej PWSSP w pracowniach Kazimierza Ostrowskiego i Barbary Massalskiej. Pierwsze obrazy sprzedawane tuż po zakończeniu studiów, podczas niemieckich wojaży w bremeńskich galeriach Vegezack nad Wezerą robią duże wrażenie. Niezwykle intensywny kolor, z obrazów bije energia, ekspresja, namiętność, może przemoc i tragedia, oglądamy je z profesorem w internecie, ale na żywo już tylko dostępne są w Vegezack. Profesor Wiesław Zaremba już od lat pracuje w Stambule. Dziś jego domeną obok rysunku jest fotografia, ale na Uniwersytecie Sabanci rozwinął pracownię rysunku figuratywnego, stworzył swoistego rodzaju „teatr rysunku”, który parę dni temu ze swoimi tureckimi studentami przedstawił w gdańskiej Galerii ZPAP przy ulicy Piwnej. To modelowy przykład nauki zdolnych studentów szybkiego szkicowania i rysowania, w doskonałym świetle, profesjonalnym ruchu tancerzy i muzyce, będący w dużej kontrze do anachronicznego rysowania statycznego modela.

 


Z prof. Wiesławem Zarembą rozmawia Stanisław Seyfried


- Naszą rozmowę kierujemy na wstępie do pięknych studenckich czasów końca lat siedemdziesiątych.
Wiesław Zaremba: Dyplom, składałem w roku 1980, czyli jeszcze przed zmianami, przygotowałem obraz 2,40 na 4 metry, skupiłem się na pracy bardzo blisko gruntu, to była figuratywna praca, fascynowaliśmy się wówczas Baconem, byliśmy zakochani w nim. Dziś widzę, że moje rozgrywki malarskie na każdym centymetrze kwadratowym obrazu nie miały sensu. On malował jak amator, miał mały pędzelek, pół cala i kładł żółty kolor jeden przy drugim prosto z tubki, ale nigdy wcześniej nie oglądaliśmy tego malarstwa na żywo, mimo wszystko wzbudzał zainteresowanie.

 

Sedar Davnar, Honorowy Konsul Generalny Republiki Turcji w Gdańsku w rozmowie ze studentkami Uniwersytetu Sabanci

 


- Jaki tytuł nosił obraz?
Wiesław Zaremba: To był czas kiedy nie tytułowaliśmy prac, nadawaliśmy jedynie numerację prac, to po Jackiewiczu 1,2,3... i tak dalej. Pamiętajmy to był czas głębokiej komuny, nie ideologizowaliśmy obrazów, przekazywaliśmy treści nie nazywając ich, dzięki temu mieliśmy dobry kontakt z odbiorcą, można było dość swobodne mówić o różnych problemach nie nazywając ich po imieniu. Wtedy tylko niektórzy mogli nazywać rzeczy wprost na przykład Fangor, my byliśmy jeszcze za słabi.

 

 


- Wszelkiego rodzaju technikom malarskim, nadaje pan wielkie znaczenie.
Wiesław Zaremba: To szkoła profesora Ostrowskiego, często powtarzał, ty jesteś malarzem, nie może nic odpaść. Na czwartym roku uczył nas gruntów klejowych gdzie powierzchnia nie ma znaczenia, przekazywał swoje domowe sposoby.

 

 


- Sam pochodził z gdyńskiej rzemieślniczej rodziny, znał parę tajemnych sposobów malowania.
Wiesław Zaremba: Był charyzmatycznym profesorem w naszym dzisiejszym rozumieniu, był przyjacielem studentów, przez ostatnie lata w ASP byłem jego asystentem. Wpływ jaki wywierał i atmosfera jaką tworzył była niepowtarzalna i co jest jeszcze ważne, do dziś stosuję jego zasadę, dobry student czy gorszy, w pracowni jest tak samo ważny, miał mentalność dobrego wykładowcy, dużo się od niego nauczyłem.

 

 


- Czy pewne spostrzeżenia, o których pan mówi wynikają z dzisiejszej perspektywy do profesora, do szkoły, do Gdańska, do Polski.
Wiesław Zaremba: Myślę, że te relacje widzę właściwie. Obserwowałem go i się uczyłem, moje rozmowy z nim traktowałem jak eksperyment, raz nawet nagrałem wykład, traktowałem go jak dzieło sztuki. On też, czy Kazika Kalkowskiego czy mnie cenił.

 

 


- Jaki wpływ na kształtowanie dzisiejszej metody nauczania, pewnego modelu, którego jest pan autorem miały studia w Gdańsku i późniejsze doświadczenia niemieckie.
Wiesław Zaremba: Tak się składa, że w tej grupie rysunku figuratywnego mam same dziewczyny, a dziewczyny zawsze boja się wielkich formatów, dobre są przy małym formacie, a przy większym opanowuje je strach. Wykorzystujemy mały format na przykład przy studium emocji, później wchodzą na wielkie ściany i tu się po raz pierwszy otwierają, rozrysowują, to jest bezpośrednio związane z brakiem strachu przed pustą, białą powierzchnią obrazu niezależnie od wielkości i to wynika z mojego gdańskiego doświadczenia. To wynik skali, tak samo zapełniamy rysunkiem duże jak i małe powierzchnie. Sam też rysuję podobnie tylko, że w dość skomplikowanej technologii papieru klejonego na płótno, to czego nauczył mnie profesor Kazimierz Ostrowski w Gdańsku. Taką kompozycję robiłem na przewód habilitacyjny, to był rysunek przygotowywany ołówkiem i tuszem 3x5 m.

 

 


- Tu powinniśmy wspomnieć o pomyśle uruchomienia przez pana „Nowej Oficyny” Galerii Rysunku przy ulicy Piwnej 27, otwarta pod koniec lat dziewięćdziesiątych, przy udziale kolegów: Romana Gajewskiego, Zbigniewa Gorlaka, Adama Harasa, Jacka Kotlicy, Marka Modela, Grzegorza Radeckiego i Jacka Zdybla. To wspaniałe zdarzenie, które zasługuje na osobny tekst, a które w powojennej historii sztuki gdańskiej znalazło już swoje miejsce. Wspominam o tym, bo wiem, że ta duża pana praca była właśnie w tej galerii prezentowana. Powróćmy jednak do aktualnej prezentacji w Galerii ZPAP również przy ulicy Piwnej w Gdańsku. Przedstawił pan metodę pracy i rysowania ze studentami w niekonwencjonalny sposób za pomocą choreografii, ruchu, muzyki i światła.
Wiesław Zaremba: W Bremie zaprzyjaźniłem się z tancerzami teatru tańca Reinhild Hoffmann, uczestniczyłem w ich próbie i tam zrobiłem kilkadziesiąt szkiców, 3-5 sekundowych, zapisywałem każdy układ choreograficzny, który ćwiczyli. W momencie rysowania zacząłem widzieć obrazy, których na scenie nie widziałem, natomiast na rysunku w tym ułamku sekundy spojrzenia zaczęły pojawiać się renesansowe kompozycje z obrazów Boscha i Breghela. Myśląc o tym doszedłem do konkluzji dlaczego wcześniej nie zauważyłem tego. To ćwiczenie unaoczniło tę zależność, to było odkrywcze. Scena, aktorzy, tancerze te ćwiczenia zmuszają również do pamięci poszczególnych układów, a ręka już sama chodzi. I stąd pomysł. Warunkiem jest choreografia przedstawiana przez profesjonalistę, amator tylko spłyci cały proces, student nie będzie miał żadnej odpowiedzialności. Ten moment euforii, czy pewnej ekstazy jest niezbędny, musi nastąpić ta odpowiedź przed pracą aktora. W Gdańsku pokazałem takie ćwiczenie, które w rzeczywistości trwa cztery godziny.

 

 


- Jaką rolę odgrywa ta współzależność między światłem, muzyką, ruchem a szkicującym artystą, w którym momencie powstaje emocja?
Wiesław Zaremba: To jest nadal tajemnica trudna do sprecyzowania, ale pojawia się pewien cud, jak stwierdzam, że jakość i ilość powstających rysunków jest coraz większa i lepsza, to staram się kontrolować to co robi tancerz czy aktor i ta zależność jest zrozumiała, ich gesty i doświadczenie sceniczne pozwalają na przekazanie tych emocji, ja jestem tylko obserwatorem czy dyrygentem, jakość dramatyczna pokazu ma znaczenie dla jakości rysowanych obrazów. To jest sprawdzian tego co się dzieje. Dlaczego tak się dzieje, odpowiedź jest o wiele trudniejsze i pewnie zależy od wielu innych czynników. Wielcy artyści jak Kantor czy Szajna robili już takie rzeczy na o wiele większą skalę, natomiast ja kontroluję tylko emocje.

 

Bartłomiej Błażejowski znakomity gdyński grafik, student prof. Wiesława Zaremby

 


- Proszę jeszcze w dwóch słowach przedstawić uczelnię.
Wiesław Zaremba: Od lat uczę tą metodą rysunku figuratywnego na Uniwersytecie Sabanci w Stambule, który jest drugą największą artystyczną uczelnią w Turcji, ma największe kontakty międzynarodowe. Mamy w tej chwili 3,5 tysiąca studentów. Obowiązują u nas cztery lata studiów licencjackich i dwa magisterskich. Pierwszy rok jest rokiem wyrównawczym. Ze mną studenci spędzają dwa lata. Pracuję w Turcji już 17 lat i wielu moich studentów tam wychowanych robi duże kariery zawodowe, ale muszę przyznać, że do tej pory najlepszego mojego studenta wychowałem jeszcze w Polsce, moi uczniowie już dziś stają się profesorami, to wielka satysfakcja, ale jeszcze inną satysfakcję sprawia mi to, że moja metoda nauczania ściąga do nas wielu studentów z innych uczelni artystycznych w Turcji.

 

Prof. Wiesław Zaremba

 


- Dziękuję za rozmowę. Wystawa potrwa jeszcze do 24. 01. 2014.

Fotoreportaż z wydarzenia przygotował gdański fotografik Erazm Wojciech Felcyn

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam