Józef Izydor Dobrowolski - malarz emocji

Pierwszy ogląd wystawy malarstwa Izydora Dobrowolskiego pozostawił mieszane uczucia, ale baczniejsze przyjrzenie się prezentacji, każe zastanowić się nad przedstawionymi ujęciami portretowymi. Jego dokonania międzynarodowe nie były przypadkiem, wystawy i konkursy w Niemczech, Francji, Stanach Zjednoczonych czy na Węgrzech, potwierdziły artystyczne ambicje, szczególnie w poszukiwaniach czegoś więcej niż elegancja czy uroda.

 


Jego malarstwo wskazuje na artystę wrażliwego na wszelkiego rodzaju krzywdy. Mnie malarstwo Dobrowolskiego zmusza do nieco innych refleksji i prowadzi w inną stronę, zmusza do przypomnienia postaci Odo Dobrowolskiego, znakomitego polskiego artysty początku XX wieku i jego niezapomnianych scen paryskiej ulicy. Malarza wykształconego w Krakowie i pod okiem Jana Styki w Paryżu. Izydor pochodzi z tej samej rodziny, dziś w trzecim pokoleniu swojego pradziadka Antoniego Dobrowolskiego, powstańca styczniowego i jego kuzyna Odo Dobrowolskiego, kontynuuje tradycje rodzinne i to zarówno te patriotyczne jak i te artystyczne. Izydor ukończył historię w Rzeszowie i jej poświęcił część swojego talentu. Urodził się w Lubaczowie i tam jednocześnie rozpoczynał swoją drogę artystyczną, która zawiodła go do Paryża na wzgórze Montmartre, tak jak w większości kandydatów na artystów przyjeżdżających tam z całego świata. Przypominam sobie słowa wypowiedziane przez prof. Jacka Żuławskiego„malarzem zostaje się po zaliczeniu paryskiej atmosfery”. Jak Odo - Izydor spędził część życia w Paryżu i wraz ze swoim marchandem w bliskich kontaktach z ekstrawagancją cyganerii Montmartre zetknął się z najciemniejszymi sprawami życia, ale tam uczył się malarstwa i tam zapoznał się z meandrami prawdziwego rysunku i stamtąd wyruszył w świat za ocean. Odniósł sukces, dziś czas dzieli między swój rodzinny Lubaczów, a Gdańsk, gdzie mieszka i gdzie ostatnio wystawia. Moja refleksja powstała właśnie po ostatniej wystawie, prezentowanej w gdańskiej Galerii ZPAP.

 

Józef Izydor Dobrowolski



Józef Izydor Dobrowolski, Pieta, 1987, olej, płótno

 

Czy zatem jego portrety są ładne?- to nie ta kategoria, czy wskazują na konkretne osoby? w końcu czy są dobre? Za każdym z nich kryje się jakaś zupełnie inna historia., ale nie osoba, choć w pewnym sensie również, ale chodzi bardziej o sprawę, wydarzenie czasami może nawet bardzo bliskie, ale czy osobiste? Za każdym z nich jawi się pewna postawa i to ona w pewnym stopniu tłumaczy podejście autora do takiego, a nie innego obrazu kreacji. Sentencja Modiglianiego „Jednym okiem patrzysz na świat zewnętrzny, a drugim w głąb siebie” tłumaczy tę pewną niekonsekwencję obrazowania postaci, raz widzimy twarz ukształtowaną , rozpoznawalną, innym razem zniekształconą, czasami nienaturalnie wydłużoną z niewidzącymi oczami, zdającą się jedynie na słuch, więc ułomną, przeżywającą jedynie poszczególne sentencje chwili. To portrety uproszczone, prezentujące pewną dojrzałość stylizacji artystycznej, innym razem pokazuje dość naturalnie, realistycznie ujęte twarze. Czy to ta dwoistość natury ludzkiej? Pewnie tak, ale to również zniekształcenie służące zapamiętaniu, to głębsza refleksja nad naturą ludzkiego charakteru. To malarstwo nie skażone akademickością, proste, ale wyraziste, emocjonalne i refleksyjne, oparte na naturalnym talencie. Proste obrazowanie, gdzie kolor odgrywa podstawowa rolę i najbardziej zbliża go do malarstwa Odo Dobrowolskiego, wyczuwalne jest to metafizyczne zbliżenie, właśnie poprzez gamę barwnych ujęć, choć w formie inne.

 

Józef Izydor Dobrowolski, Krzyk,2017, olej, płótno



Józef Izydor Dobrowolski, Pusty staw, 2017, olej, płótno



Józef Izydor Dobrowolski

 

Jego figuratywne prace malowane w początkowym okresie twórczości osiągnęły swój szczyt w ekspresyjnym obrazie zatytułowanym „Pieta”, przedstawienie matki bolesnej, i kunszt autora w prezentacji jej tragedii. Obraz robi wrażenie, jednocześnie wskazuje na zainteresowania malarza. Egzystencjalny portret człowieka i ta postawa, która wydaje się najistotniejsza w tych pracach, to ona przemawia nad oryginalnością spojrzenia i swoją interpretacją postawy. Postawy, którą prezentuje w obrazie „Krzyk” najbardziej zbliżającej ten obraz do autoportretu, choć autoportretem nie jest, bo też nie taki był zamiar. Dobrowolski maluje postaci obce, ale znane sobie, kiedyś spotkane. Trudno w nich znaleźć podobieństwa do rzeczywistego wyglądu bowiem ten wygląd przejawia się nie w osobowości, a jedynie w duchu osoby i tego co go otacza. „Krzyk” to właśnie tego typu autoportret, duch czasu wyznaczył taką a nie inna interpretację. Tylko sam artysta, mógł dokonać interpretacji swojej osoby, ale to nie jego osobowość stanowiła o takiej wizji, a otoczenie i jego duch. Widać, że okoliczności musiały być przykre, artysta wiąże sobie usta, by wykrzyczeć swój sprzeciw, ale sprzeciw jest cichy i nie wiadomo co się wydarzyło. Czy można dyskutować o czymś o czym nie wiemy, pewnie nie, ale możemy dyskutować o postawie. Często swoim widzom ułatwia czytanie obrazów, za pomocą umieszczanych w przestrzeni atrybutów, wyjaśniających zawiłości. Myślę, że twórczość Dobrowolskiego jest pewnego rodzajem czytaniem życia i otaczającej rzeczywistości, która dopiero w Paryżu na ulicach Montmartre unaoczniła mu sens twórczości i życia. To dobra szkoła, prof. Jacek Żuławski miał rację.


Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam