Odbudowa gdańskich organów F.R. Dalitza w kościele p.w. Bożego Ciała

Stojący na uboczu głównych szlaków turystycznych Gdańska, kościół p.w. Bożego Ciała, blisko dworca kolejowego, kiedyś poza murami miasta, dziś oczekuje na pomoc. Przetrwał na uboczu w stosunkowo dobrym stanie. Od roku 1974 parafia p.w. Bożego Ciała należy do Kościoła Polskokatolickiego i po tylu latach potrzebuje pomocy z zewnątrz. Jej historia, ważna dla Gdańska uzupełnia znaczenie kulturowe i artystyczne grodu nad Motławą, a istniejące tu do lutego 1945 roku organy stanowiły „perełkę” pośród około 130 gdańskich instrumentów. II wojna światowa oszczędziła budynek, najbardziej ucierpiały witraże, ale położenie świątyni poza murami miasta w strategicznym miejscu dla broniących i atakujących stron niosło podwójnie zagrożenie.

 

Organy Dalitza, rekonstrukcja cyfrowa, przygotowana przez Kubę Karłowskiego

 

Kościół wzniesiony w końcu XIV wieku, był kaplicą przyszpitalną dla trędowatych. Pierwsze zapiski z roku 1355 o świątyni znajdują się w aktach beatyfikacyjnych Doroty z Mątowów. Sam Kościół, na początku XVI wieku, kiedy do Gdańska i okolic dotarły prądy reformacyjne, odegrał ważną rolę, bowiem w nim rozpoczął działalność Jacob Hegge, duchowny, radykał głoszący nauki religijne Marcina Lutra. W swoich kazaniach piętnował nadużycia kościelne, występował przeciw celibatowi księży i kultowi świętych. Sytuację w Gdańsku po elekcji opanował w roku 1577 król Stefan Batory zrównując w prawach obywateli wyznania luterańskiego i katolickiego. Odbudowa i rozbudowa świątyni po oblężeniu Gdańska przez Stefana Batorego doprowadziła do zmian architektonicznych budowli. Kościół posadowiony został teraz na planie w kształcie litery „T”.

 

Parafia p.w. Bożego Ciała w Gdańsku, zdj. Kuba Karłowski

 

W roku 1707 powstała kazalnica na zewnątrz ozdobiona dwunastoma figurami Apostołów oraz baldachimem zwieńczonym figurą pelikana karmiącego pisklęta swoją krwią- symbol ofiary Chrystusa. Dziś zachowane figury znajdują się wewnątrz świątyni. Kazalnica została dostawiona do południowej ściany kościoła, powstałego pierwotnie jako kaplica przy średniowiecznym szpitalu przeznaczonym dla zakaźnie chorych, usytuowanym poza murami miasta, u stóp Góry Gradowej. Świątynia posiada wiele zabytków, część z nich znajduje się w Muzeum Narodowym, część jest na miejscu, a część uległa kradzieży i zniszczeniu jak obraz „Chrystus Ukrzyżowany” z roku 1696 Andreasa Stecha, czekający tak jak organy na odnowienie. Innym wielkim dziełem, zdobiącym sufit prezbiterium jest obraz „Sąd ostateczny” z roku 1709 namalowany przez Krystiana Fryderyka Falkenberga.

 

Johann Carl Schultz,Kościół Bożego Ciała, karta 19, I serii albumu, 1852, akwaforta

 

Ambona zewnętrzna, zdj. Kuba Karłowski

 

Stosunkowo niedawno Jan Rezner, gdański przewodnik turystyczny, historyk, miłośnik Trójmiasta zainteresował się pustym miejscem po organach .Zachowany prospekt wskazywał na istnienie dużej klasy instrumentu. Okazało się, że organy należały do najznakomitszych w Gdańsku. Do wojny przetrwały w prawie oryginalnym, niezmienionym kształcie. Budowniczym ich był Friedrich Rudolf Dalitz, gdański organomistrz, zbudował je w latach 1765-1767. Znany w Gdańsku również z przebudowy organów w kościele Mariackim, kościele św. Trójcy i słynnych organów Jana Jerzego Wolffa w Oliwie. Dokonywał wielu nietypowych rozwiązań przy budowie organów . To jemu przypisuje się prace nad konstrukcją instrumentu łączącego w sobie fortepian i organy. Zbudował wiele doskonałych instrumentów w gdańskich kościołach, był uczniem i asystentem słynnego gdańskiego organomistrza Andreasa Hildebrandta. Na stałe jako stroiciel zatrudniony był w kościele św. Jana . W roku 1945 spakowane organy wywieziono dla ich ochrony przed nadciągającym frontem w kierunku Bytowa i gdzieś zaginęły. Pozostał wspaniały barokowy prospekt z herbami fundatorów, rodzin Gralathów, Buschów, Schumannów, Groddecków i Conradich. Oryginalna architektura kościoła, jedna z ambon ulokowana na zewnątrz świątyni, dobrze zachowane krypty, wspaniałe obrazy, oraz wyjątkowe organy, zachwyciły gdańskiego przewodnika, który wraz z proboszczem Rafałem Michalikiem, dr Andrzejem Szadejko, jednym z autorytetów muzyki organowej w Europie, organistą, kompozytorem, zajmującym się również śpiewem oratoryjno-kantatowym oraz Marcinem Jacobsonem, menagerem, producentem, wydawcą muzycznym, znawcą polskiej muzyki jazzowej, postanowili doprowadzić do odbudowy instrumentu, tym bardziej, że zachowała się cała dokumentacja. Marcin Jacobson zaproponował organizację charytatywnych koncertów fortepianowych czołowym polskim artystom jazzowym. Odzew był natychmiastowy, bowiem szczytny cel przyciągnął wybitne nazwiska.

 

Włodzimierz Nahorny i Marcin Jacobson, zdj. Kuba Karłowski

 

Włodzimierz Nahorny pochodzący z Kwidzyna i studiujący w Trójmieście jako pierwszy wystąpił przed gdańską publicznością. Kościół wypełnił się słuchaczami po brzegi, a jego fascynujące fortepianowe interpretacje wielu polskich tematów trwają w przestrzeni nadal. Usłyszymy jeszcze Adama Makowicza z Krzysztofem Medyną, podczas ich krótkiego pobytu w Polsce, wystąpi również Piotr Wyleżoł, Andrzej Jagodziński, Leszek Kułakowski, Kamil Piotrowicz. Gdański artysta, grafik Kuba Karłowski zaprojektował wizualizację gotowego instrumentu, która stała się dzisiejszą wizytówką przedsięwzięcia. Marcin Jacobson planuje dalsze koncerty, ale najważniejsze było rozpocząć i nadać akcji rozgłos, bowiem przedsięwzięcie jest wielkim skarbem uzupełniającym brakujące ogniwo w kulturze naszego miasta.

 

 

27. 07. 2018
Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam