Wystawa Erazma Wojciecha Felcyna – „Anatomia Apokalipsy”

W wypadku Erazma Wojciecha Felcyna mamy do czynienia z artystą o tyle nowoczesnym, co dalekowzrocznym, przewidującym pewne wydarzenia i to zarówno w sztuce jak i codziennym scenariuszu wydarzeń. Zainteresowania zaprowadziły go, dzięki wytrwałym badaniom w najdalsze zakątki fotografii.


No właśnie czy fotografii? W wypadku tego artysty pytanie może być dyskusyjne. Ostatnio kiedy pisałem o jego cyklach „Fantasmagorie” i „Wyspy szczęścia” zachwyciłem się wyobraźnią, pomysłowością i zaskakującymi odkryciami w dziedzinie fotografii cyfrowej i grafiki komputerowej. Nasze rozmowy o sztuce przybliżyły mnie bardziej do zrozumienia jego niełatwej twórczości, bowiem jest artystą, niespokojnym, poszukującym, eksperymentującym, a zarazem mocno stąpającym po ziemi. W jego racjonalnym podejściu do życia, precyzji wręcz pedanterii, pojawia się wielka wyobraźnia, która pozwala tworzyć obrazy niewyobrażalnej rzeczywistości, rzeczywistości otaczającej nas, jednak innej, nie takiej jaką widzimy, stworzonej w artystycznym wizerunku świata.

Erazm Wojciech Felcyn, cykl Anatomia Apokalipsy, 2018



Erazm Wojciech Felcyn


Ostatni cykl, który nazwał „Anatomia apokalipsy” jest wynikiem wcześniejszych poszukiwań artysty, prezentowanych w cyklach „Inwazja –subiektywny portret śmieci” i „Synthesis”. Istotą zrozumienia wystawy „Anatomia apokalipsy” jest zdanie zaczerpnięte z manifestu artysty poprzedzającego cykl …"Powietrze zawiera coraz mniej tlenu i coraz więcej dwutlenku węgla. Wszechocean umiera od zakwaszenia, bezlitosne promieniowanie wypala resztki życia na ziemi. Ostatnie umęczone ofiary ziemskiej mega katastrofy wysyłają do nas prosty i zwięzły komunikat: Bądźcie Przeklęci".

Erazm Wojciech Felcyn, cykl Anatomia Apokalipsy, 2018



Erazm Wojciech Felcyn, cykl Anatomia Apokalipsy, 2018


To zapis artystyczny fotografika, ale też dr chemii, osoby która wie co mówi, osoby przewidującej niedaleką przyszłość, osoby wołającej na pustyni - bez efektu. Ta wizja pojawiła się sygnalnie wcześniej w cyklu „Paper faces” stanowiącym część zbioru „Synthesis”, przedstawiającego między innymi nie tylko polityków z pierwszych stron gazet czy osobowości dzisiejszego świata odpowiedzialne za codzienne życie, ale też zwykłych ludzi, przeciętnych, takich jak my. To nasz portret, portret, który zawsze stanowił główny punkt zainteresowań Felcyna. Możliwości techniczne dzisiejszej fotografii są jeszcze niezbadane, pozwalają na dalsze eksperymenty nad portretem i jak to nazwał artysta dojść do ascetycznej syntezy wizji, która w tym wypadku pozwala na stworzenie dzieła pochodnego fotografii, jednak czegoś innego, czegoś nowego, jeszcze bez nazwy, ale obrazu wielkiej ekspresji. Osobnego bytu, tajemniczego, jeszcze ciekawszego, czy bardziej interesującego niż XIX-wieczny obraz? Może tak, ale to zależy, wydaje się że piękno artystyczne pozostanie zawsze pięknem, ale taka ocena może być subiektywna i uzależniona od przygotowania odbiorcy, znajomości historii, filozofii i smaku. Obrazy Felcyna zachwycają, przywodzą na myśl dzieła Picassa. Może to cofnięcie się do lat młodzieńczych i fascynacji rysunkami mistrzów, ale artysta dziś idzie dalej, nie powiela, myśli o swojej współczesnej sztuce, stylizuje na nowo. Felcyn nadal eksperymentuje, jego doświadczenie pozwala na dalsze badania i jak przewiduję jego wyobraźnia zaprowadzi nas jeszcze w nieznane do tej pory pola sztuki współczesnej .

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam