Z Paryża do Sopotu i co dalej?

Sopocka uczelnia plastyczna, rozpoczęła zajęcia 15 października 1945 roku, pod nazwą Instytut Sztuk Plastycznych. Bardzo szybko instytut przemianowany został na Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w Gdańsku z siedzibą w Sopocie przy ulicy Obrońców Westerplatte 24.
W 1954 roku siedzibę uczelni przeniesiono do Gdańska, jednak jeszcze wiele pracowni pozostało przez kilka lat w Sopocie. Wówczas na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych powstało określenie „szkoła sopocka”. Wbrew niejednoznacznym ocenom krytyków funkcjonuje ono do dziś.

 

Termin dość mocno zakorzenił się w  świadomości nie tylko zresztą  środowiska artystycznego i stał się swego rodzaju znakiem rozpoznawczym sztuki Wybrzeża Gdańskiego, początku drugiej połowy XX wieku. Czy było to określenie pewnego sposobu malowania, nadane sztucznie przez władzę, czy też synonim pewnego stylu odrębności artystycznej, a może postawy artystów tworzących w czasach stalinizmu, manifestującej w swoich pracach pewną niezależność, zarysowaną niezaprzeczalnym talentem? W zasadzie problem ten pozostaje nierozstrzygnięty do dziś.
Urszula Ruhnke-Duszeńko, nestorka gdańskiego malarstwa, pedagog PWSSP w jednym z wywiadów, którego udzieliła mi przed laty, tak wspomina tamten czas: ”Ogromnie śmieszyło nas kolektywne malowanie obrazów. Sztuka przeradzała się w olbrzymią kpinę. Uważam, że dużą zasługą naszych profesorów było to, że wszyscy razem nie daliśmy się zwariować. W dużej mierze właśnie w postawie naszej i profesorów upatrywałabym źródła pewnej odrębności szkoły sopockiej. Niedawno gdzieś w swoich klamotach znalazłam  portret malowany właśnie wtedy. To przecież taki realizm, że aż strach, ale jak on jest namalowany, jak ustawiony i co za kolor…. Na pewno byłam kontynuatorką koloryzmu. Patrzyłam na ten obraz z dużym rozrzewnieniem… Bardzo młodzi profesorowie sprawili, że nie było między nami dużego dystansu. Łączyła nas wspólna sprawa. Oni przekazywali nam wielka klasę, inteligencję i umiejętności malarskie przywiezione  z Paryża.”

 

Nestorki wybrzeżowego malarstwa. Od lewej: Urszula Ruhnke-Duszeńko oraz Boguchwała Bramińska. Obie panie studiowały w pracowni prof. Juliusza Studnickiego.

Nestorki wybrzeżowego malarstwa. Od lewej: Urszula Ruhnke-Duszeńko oraz Boguchwała Bramińska. Obie panie studiowały w pracowni prof. Juliusza Studnickiego.

 

W historii sztuki polskiej to jedyny taki przypadek, aby polska uczelnia miała swój oddział za granicą. Początek miał miejsce w Krakowie. W latach dwudziestych ubiegłego wieku, po pobycie w Madrycie, Saint-Tropez i Paryżu powrócił do Krakowa profesor Józef Pankiewicz i w sezonie 1923/24 w założonej przez siebie Szkole Głównej Malarstwa rozpoczął wykłady dla blisko dwudziestu studentów. Wśród nich byli między innymi: Jan Cybis, Józef Czapski, Hanna Rudzka, Zygmunt Waliszewski, Józef Jarema. Jego wykłady oraz rozmowy o sztuce wywołały olbrzymie poruszenie, zainteresowanie i entuzjazm, powodem oczywiści były przywiezione przez profesora informacje o nowych  trendach w  europejskiej sztuce, o których w Krakowie jeszcze nikt nie myślał. Powodzenie zajęć utwierdziło Pankiewicza w zamiarze założenia szkoły dla polskich studentów w Paryżu. Mając poparcie rektora krakowskiej Akademii, profesora Alfreda Szyszko-Bohusza, studenci Pankiewicza założyli „Komitet Paryski” (KP- kapiści) i we wrześniu 1924 roku wyjechali do Francji. Oczekiwał na nich z wynajętym mieszkaniem i pracownią rzeźbiarz Jacek Puget.

 

Juliusz Studnicki, "Biskup na Koniu", akwarela

Juliusz Studnicki, "Biskup na Koniu", akwarela

 

Jacek Żuławski, "Martwa natura z kaczką", olej, płótno

Jacek Żuławski, "Martwa natura z kaczką", olej, płótno

 

Z kapistami związało  się około osiemdziesięciu malarzy, wśród nich również grupa młodych twórców, która później przyjechała do Sopotu. Wśród nich byli: pierwszy rektor Janusz Strzałecki, Artur Nacht-Samborski, Jan Cybis, Piotr Potworowski, Hanna Jasińska- Żuławska, Jacek Żuławski, Juliusz Studnicki, Stanisław Borysowski. Przyjazd kapistów do Sopotu, zaraz po zakończeniu wojny był pewną kontynuacją przedwojennej polityki kulturalnej kraju. Zmianę tej polityki na gruncie Związku Polskich Artystów Plastyków, paryżanie przygotowywali już od powrotu do Warszawy w 1931 roku. Chodziło o objęcie pedagogicznych stanowisk na uczelniach plastycznych. Jednak ich włączenie się w politykę kulturalna kraju nastąpiło zbyt późno i wszelkie reformy przerwała wojna. Do sprawy powrócono po wojnie, między innymi właśnie w Sopocie wprowadzono zasady malowania według ułożonego przez nich manifestu kolorystycznego. Zasady te mówiąc w wielkim skrócie poprzez socrealizm obowiązywały do warszawskiego „Arsenału” i powrotu z Anglii Piotra Potworowskiego.

 

Łada Studnicka , "Postać", pastel

Łada Studnicka , "Postać", pastel

 

Hanna Żuławska, "Przystanek", olej, płótno

Hanna Żuławska, "Przystanek", olej, płótno


Dziś pozostała po tym okresie wielka spuścizna malarska, tułająca się jeszcze czasami bez należytego szacunku tu i ówdzie. Do wyżej wymienionych nazwisk można by dołączyć jeszcze olbrzymią listę genialnych gdańskich malarzy, zarówno pedagogów jak i ich uczniów, o których powoli zapominamy. Ta niezmiernie interesująca reprezentacja polskiego malarstwa tamtego okresu, tak naprawdę powinna znaleźć się już w muzeach. Tylko że na Wybrzeżu nie ma jeszcze takiego muzeum. Może Sopot, może ASP, ZPAP, czy właściciele galerii, a może wszyscy razem coś w końcu postanowią w sprawie powstania Muzeum „Szkoły Sopockiej”.  

Stanisław Seyfried

Obrazy udostępnił Sopocki Dom Aukcyjny

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam