Artykuły
Od czerwca grupa gdańskich artystów pracuje w starej przedwojennej kamienicy usytuowanej tuż nad kanałem Motławy przy Starym Nabrzeżu Szkut (Schuitenstag), obok budującego się Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Adaptują tam pomieszczenia starej piekarni „Germania” pamiętającej początki poprzedniego wieku. Przygotowują autorskie pracownie malarskie, rzeźbiarskie, fotograficzne oraz miejsca prób dla muzyków i aktorów.
Krzysztof Izdebski-Cruz i Ryszard Kowalewski, dwóch doświadczonych twórców gdańskiego Związku Polskich Artystów Plastyków, otrzymało specjalne Nagrody Marszałka Województwa Pomorskiego - Mieczysława Struka. List gratulacyjny przekazał Władysław Zawistowski – Dyrektor Departamentu d/s Kultury Urzędu Marszałkowskiego. Wyróżnienie przyznane zostało za konsekwencję w posługiwaniu się tradycyjnym warsztatem malarskim i utrzymaniem w swojej sztuce klasycznych rozwiązań kanonu piękna, ponadto za działalność społeczną na rzecz gdańskiego środowiska plastycznego.
Przeżywanie sztuki w pewnym stopniu zaspokaja zapotrzebowanie na doświadczenia wykraczające poza codzienne potrzeby, dostarcza nowych bodźców wrażliwości twórczej, wyzwala siły duchowe, pogłębia życie uczuciowe. Takiej afirmacji ostatnio doznałem, a nie często się to zdarza, podczas wystawy rzeźb prof. Jerzego Fobera w kartuskiej Galerii Refektarz.
Po części zagadkowe, ale i intrygujące, tajemnicze, rozwiewające się w filozoficzno- religijnym pięknie prace rzeszowskiego malarza prof. Stanisława Białoglowicza wypełniły w liczbie 78 sale wystawiennicze Oddziału Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku. Ekspozycja jest zwieńczeniem przyznania Stanisławowi Białogłowiczowi nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego.
Galeria Jednego Dzieła, to miejsce niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju. Przychodząc zapłacić rachunek za gaz, zupełnie bezwiednie możemy natknąć się na wiszący w holu obraz, dzieło sztuki namalowane często przez znakomitego artystę malarza. To inicjatywa Fundacji „Wspólnota Gdańska”. Galeryjka mieści się w siedzibie firmy PGNiG przy ulicy Wałowej w Gdańsku. Już od pewnego czasu w miejscu raczej nie wskazującym na galerię można naprawdę zobaczyć wspaniałe malarstwo. Ostatnio sam uczestniczyłem w pokazie obrazu znakomitego Witka Pyzika z Paryża czy obrazu gdańszczanki Danuty Joppek. Tym razem swoje dzieło prezentuje znany polski alpinista, himalaista, malarz Ryszard Kowalewski.
W ubiegłym tygodniu obiecałem rozwiązanie zagadki dotyczącej autorstwa zespołu obrazów drogi krzyżowej Kościoła Cystersów w Oliwie. Nie trwało długo jak Ojcowie Cystersi na moją prośbę sięgnęli do kroniki kościelnej i dotarli do rozwiązania tajemnicy. Właściwie nie wiadomo dlaczego do tej pory niewyjaśnionej. Już pierwszy ogląd dzieła znamionował artystę, malarza dużej klasy. Przypuszczałem, że może być to jeden z miejscowych artystów szkoły sopockiej, bowiem kolorystyczne malarstwo powojennego okresu tworzone na Wybrzeżu do połowy lat 50-tych wyraźnie na to wskazywało. Okazało się jednak, że tym malarzem jest poznański kolorysta, dziś już wielka postać polskiej sztuki Wacław Taranczewski (1903-1987).
Katolicka społeczność Oliwy, w tych dniach obchodzi 70-tą rocznicę powrotu Ojców Cystersów do Oliwy. Oliwska Parafia Matki Bożej Królowej Korony Polskiej specjalnie na tę okazję wydała bardzo ciekawą broszurkę, której autorem jest jej proboszcz Ojciec Albin Jarosław Chorąży. Długoletnim proboszczem parafii był Ojciec Bogumił Władysław Nycz odprawiający msze do dzisiaj, będący kontynuatorem pamiętanego i wspominanego do dziś w Oliwie o. Placyda oraz br. Franciszka.
Kolejny felieton przygotowany tym razem na jubileuszowe wydanie „Gazety Gdańskiej”, skłonił mnie do wyszukania specjalnego tematu i taki też temat miałem. Okazało się jednak, że w ostatniej chwili, niespodziewanie podczas krótkiego pobytu w Warszawie pojawił się nowy pomysł, mocno związany z moimi ostatnimi tekstami. Wcześniej miałem pisać o powojennej gdańskiej sztuce malarskiej widzianej oczami lekarza, polityka, osoby na Wybrzeżu znanej. Oczywiście do sprawy wrócę za tydzień. Traf zrządził, że spotkałem w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, osoby związane z przedsięwzięciem któremu ostatnio poświęciłem kilka miesięcy pracy przy przygotowywaniu wystawy „Szkoła Sopocka - między sztuka a polityką”.
Pasją była, jest i pewnie zawsze będzie medycyna i polityka. „Polityka i medycyna” to również tytuł książki Barbary Krupy Wojciechowskiej, wydanej w 2004 roku. Dziś niedostępnej, choć wielu pragnęłoby ją przeczytać. Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach mogłaby zostać bestsellerem. Nie udało mi się jeszcze dotrzeć do niej, ale jestem blisko i tak naprawdę nie wiem czy jest w niej słowo o sztuce, trzeciej pasji pani profesor, o której wiedzieli tylko najbliżsi.
Raz do roku przypominamy sobie tego wybitnego malarza, a to za sprawą przyznawanej od 2001 roku nagrody jego imienia. Prestiżowa statuetka Marsjasza to jedna z ważniejszych polskich nagród w dziedzinie malarstwa. Przyznawana jest najwybitniejszym postaciom polskiej sztuki malarskiej. Przypomnę tylko, że laureatką pierwszej edycji konkursu im. Kazimierza Ostrowskiego była Teresa Pągowska, a ostatniej Jarosław Modzelewski.
Trzecia pośmiertna wystawa prof. Rajmunda Pietkiewicza jest pewnym dopełnieniem o prace graficzne i akryle jego nielicznych wystaw. Namalowane po wycieczkach na Wyspę Sobieszewską i Olszynkę nieznane prace akrylowe stanowią niezaprzeczalną wartość i są dowodem na to, że w twórczości artysty cały czas jest jeszcze coś do odkrycia. Nadal pozostają nieznane chociażby jego pastele tworzone w roku 1960 na Krymie. Jedynie wielkiej determinacji dr Zofii Watrak zawiadującej Galerią Refektarz i rodziny możemy zawdzięczać tę znakomitą wystawę.
Jubileusz 45-lecia działalności malarskiej, który obchodzisz w tym roku skłonił mnie do napisania tych paru słów. Wspinałeś się w najtrudniejszych górach świata, wchodziłeś na najwyższe szczyty. Czym wyżej, czym gorsze warunki, czym ciężej, tym większe emocje i większa satysfakcja. To zastanawiające, skąd w Twoim ciele, w tej drobinie człowieczej, o której kiedyś sam mówiłeś taki wielki duch. Góry były, są i zapewne zostaną do końca Twoim powołaniem.
”Dziękuję Sopocie”. Tak zakończył swoje przemówienie prof. Władysław Jackiewicz, najstarszy absolwent Państwowego Instytutu Sztuki przemianowanego później w PWSSP w Gdańsku z siedzibą w Sopocie. Podczas otwarcia wystawy „Szkoła Sopocka - między sztuką a polityką” w klubie „Sfinks 700”, profesor przypomniał najtrudniejszy, powojenny okres powstawania życia artystycznego na Wybrzeżu.
Już od poniedziałku w sopockim klubie „Sfinks 700”, będzie można zobaczyć olejny szkic Aleksandra Kobzdeja do obrazu „Podaj cegłę”, namalowany w 1949 r.. Sam obraz posiada w swoich zbiorach Muzeum Narodowe we Wrocławiu, ale szkic tego sztandarowego dzieła socrealizmu, prezentuje się równie dobrze, a może nawet lepiej, bowiem został namalowany jeszcze swobodniej.
Klimat i atmosferę sztuki w powojennym Sopocie będziemy mogli poczuć już niedługo bowiem przy współudziale Państwowej Galerii Sztuki i pomocy Muzeum Narodowego w Gdańsku - Urząd Miasta w Sopocie przygotowuje wydarzenie uświetniające okazję powołania przed 70-ciu laty Państwowego Instytutu Plastycznego. Już za parę dni, 12 czerwca w Willi Bergera odbędzie się pokaz multimedialny przywołujący przywołujący atmosferę tamtych lat pod tytułem „Love me or Leave me” przygotowany przez dr Katarzynę Swinarską, a 14 czerwca w klubie „Sfinks 700” będzie miał miejsce wernisaż wystawy „Szkoła Sopocka – między sztuką a polityką”.
Jesteś praktycznie jeden dzień na Wybrzeżu. Mamy na naszą rozmowę bardzo mało czasu. Zdaję sobie również sprawę, że wielu chętnych do przeprowadzenia z Tobą wywiadu musi pofatygować się do Nowego Jorku. Dzięki zatem za znalezienie wolnej chwili dla „Gazety Gdańskiej”. Szybko przedstawię Cię naszym czytelnikom, którzy jeszcze nie wiedzą kim jest Janusz Kapusta. Zacznę może od tego, że chyba nadal jesteś bardziej rozpoznawalny na świecie niż w Polsce ...