Artykuły

Po śmierci w 1697 roku wybitnego gdańskiego malarza Andreasa Stecha, na przestrzeni kolejnego stulecia już tylko nielicznym udało się zbliżyć do poziomu artystycznego jego twórczości. Najzdolniejsi artyści powoli zaczęli szukać intratnych zleceń i wyższego poziomu życia już poza Gdańskiem. Największy rozkwit, miasto miało już za sobą a restrykcyjna polityka Fryderyka II wobec bogatego Gdańska powoli marginalizowała jego znaczenie. Obok paru zdolnych malarzy i grafików do których w XVIII wieku należeli: Johann Benedict Hoffman Starszy, Jacob Wessel, Daniel Klein, Christian Friedrick Falckenberck, Friedrich Anthon Lormann oraz Matthäus Deisch, wymienić należy Daniela Chodowieckiego (1726-1801), który również w wieku 17 lat opuścił swoje rodzinne miasto.

W piątkowy ciepły wieczór(19 września 2014), jakby stworzony specjalnie dla tego mijającego dnia, gdańszczanie mieli okazję za darmo obejrzeć przedstawienie pod gołym niebem. Podobnie jak przed blisko czterema wiekami, prawie dokładnie w tym samym miejscu gdzie stała , wybudowana przez Jacoba van dem Blocka Szkoła Fechtunku, otwarto Teatr Szekspirowski. Ziściło się marzenie prof. Jerzego Limona i kierowanej przez niego Fundacji Theatrum Gedanense, która 24 lata temu postawiła sobie za cel ...

Znakomita wystawia ”Linia i kolor”, wybitnego krakowskiego malarza Eugeniusza Gerlacha, przemknęła przez małą galerię ZPAP przy ulicy Mariackiej o wiele za szybko, jak na wakacyjny czas. Passa dobrych wystaw mimo wszystko nadal trwa. Teraz gdański okręg Związku Polskich Artystów Plastyków przygotował kolejny intrygujący pokaz, tym razem Barbary Ur Piwarskiej, znanej na europejskich salonach artystki z Wybrzeża, żony Andrzeja Piwarskiego.

Na pozór mało emocjonalne martwe natury Anny Bereźnickiej-Kalkowskiej robią wrażenie i zmuszają do pewnej refleksji. Przy bliższym ich poznaniu dowodzą o dużych umiejętnościach kompozycyjnych autorki. Często zachwycają użytymi efektami świetlnymi, a często odtwarzaniem różnych niewiarygodnie skomplikowanych faktur. Malarka należy do osób o stałych zapatrywaniach i poglądach, również na swoją twórczość. Praktycznie do dziś nie zmieniła obranej przed laty drogi. Nie eksperymentuje i nie poszukuje nowych środków wyrazu. Co nie oznacza, że jej malarstwo stoi w miejscu.

Dwie wersje malarskie ostrzału przez pancernik „Schleswig-Holstein” Westerplatte. Jedna jako „Ostrzał Westerplatte” autorstwa niemieckiego malarza Clausa Bergena, druga jako „Napaść na Westerplatte” polskiego malarza Mariana Mokwy. Od paru lat obserwuję w polskich mediach coraz mniejsze zainteresowanie rocznicą związaną z wybuchem II wojny światowej. W tym roku również byłem mocno zawiedziony. Jak tak dalej pójdzie, to za parę lat nasze dzieci, będą miały już duży problem z właściwym rozpoznaniem daty niemieckiej napaści na Polskę.

Coś niezwykłego jest w malarstwie Fritza Heidingsfelda (1907-1972). Coś co powoduje, że jego obrazy przywołują nostalgiczne wrażenie uduchowionego klimatu gdańskiej rzeczywistości. Jego pejzaże przeważnie prezentują widoki: morza, zatoki, Zalewu Wiślanego, łodzi rybackich. Obrazy dobrze nam znane, ale także widoki ...

Wydawnictwa prasowe należące do Polaków, podczas zaborów działały dość prężnie. Różnie układało się to w poszczególnych zaborach, np. na Śląsku, potentatem prasowym był Adam Napieralski, związany wcześniej z pelplińskim „Pielgrzymem”, a na Pomorzu Wiktor Kulerski wydawca od 1894 roku „Gazety Grudziądzkiej” wielonakładowej lokalnej gazety informacyjno–politycznej. Wiktor Kulerski jako wielki patriota polski mieszkający w Sopocie, mocno zaangażowany był ...

Pięćdziesiąt pięć lat działalności Towarzystwa to niezmiernie rzadki przypadek, nawet w dzisiejszych czasach. W Polsce działa 90 tys. organizacji pozarządowych i 6 tys. organizacji pożytku publicznego. Nawiasem mówiąc większość tych stowarzyszeń powstała po 89 roku. Wydaje się, że taką próbę czasu przetrwać mogły tylko wyjątkowe projekty. Widać Towarzystwo Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego do takich należy. W ciekawej rozmowie z prezesem doszliśmy do wspólnych wniosków. Zainteresowanie problematyką morską w Polsce nadal nie słabnie.

20 maja zmarł w Warszawie Tadeusz Dominik, jeden z najwybitniejszych polskich malarzy. Był jednym z ostatnich artystów wywodzących się z nurtu polskiego koloryzmu. W 2010 roku miałem okazję uczestniczyć w uroczystości wręczenia artyście nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego. Uroczystość miała miejsce w oliwskim Pałacu Opatów, Oddziale Muzeum Narodowego w Gdańsku. Chciałbym przypomnieć czytelnikom publikowany na portalu tekst, który wówczas ukazał się w „Gazecie Gdańskiej”, a powstał jako relacja z tamtego wydarzenia.

Jak nigdy, w tym roku, wakacyjne miesiące na Wybrzeżu przyniosły wyjątkowy wybór znakomitych wystaw malarskich. W większości są to propozycje marynistyczne i to na najwyższym światowym poziomie. Wydaje się nawet, że wystawy: „ Iwan Ajwazowski - Czas i Wieczność” oraz „Teodor Axentowicz –Ormianin Polski”, przygotowane przez Państwową Galerię Sztuki w Sopocie, stanowiące w pewnym sensie pewną całość, mogą stać się kulturalnym wydarzeniem sopockiego lata, a może nawet i roku. Warto wspomnieć jeszcze o zakończonej wystawie „Malarze XIX-wiecznego Gdańska" oraz prezentacji przygotowanej przez Narodowe Muzeum Morskie, obrazów Soter Jaxy-Małachowskiego w cyklu” Artyści o morzu”. Natomiast gdańskie Muzeum Narodowe, oliwski jego oddział, po kilku latach ponownie przygotował, olbrzymią, rewelacyjną wystawę Mariana Mokwy, naszego największego marynisty.

Środowe popołudnie przed obchodami Bożego Ciała spędził w Sopocie Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski. Wizytę rozpoczął od zasadzenia dębu wolności w Parku Północnym obok Grand Hotelu. Wieczorem w Operze Leśnej, wysłuchał wraz z małżonką koncertu ormiańskiego wirtuoza fortepianu Artura Papaziana, laureata Międzynarodowego konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Program wypełniły „Nokturny Chopina” ...

W tym roku mija 30 lat pracy twórczej Marka Wróbla. Malarza, który gdańską Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Pięknych ukończył w 1984 roku. Był dyplomantem prof. Kiejstuta Bereźnickiego, studia jednak rozpoczynał w pracowni prof. Władysława Jackiewicza i prof. Hugona Laseckiego. Swój jubileusz, artysta uświetnił dwiema wystawami „Inspiracje morskie” w Dworku Sierakowskich i „Moje inspiracje” w Galerii ZPAP na ul. Mariackiej. Obie wystawy, czynne będą do końca czerwca. Trzeba koniecznie je zobaczyć, bowiem malarz prezentuje nadal wielką świeżość i werwę. Cały czas zaskakuje nowymi pomysłami. Uczeń wielkich gdańskich malarzy spokojnie może zająć miejsce czwartego przy stole ...

Wystawa „Malarze XIX-wiecznego Gdańska” dla publiczności zostanie udostępniona w sobotę 31 maja w gdańskiej Galerii ZPAP na ul. Piwnej. Zaprezentowanych zostanie dwudziestu ośmiu gdańskich malarzy i pięćdziesiąt dwa obrazy z prywatnej kolekcji Andrzeja Walasa. To rzadka okazja, bowiem wystaw prezentujących sztukę XIX wieku jest bardzo mało. Gdańscy artyści, pierwsze szlify wtajemniczenia malarskiego zdobywali w miejscowej szkole sztuk pięknych ...

W kultowym, wręcz magicznym miejscu w sobotnie przedpołudnie otwarto w Sopocie Kulturalną plażę Trójki. Radio jeszcze nie zginęło. Pojawiły się tłumy słuchaczy radia naszej młodości. Radia, które trwa i ma się dobrze. Jak to miło było patrzeć na te twarze prawdziwych rozumnych radiowych melomanów, którzy wiedzą kto to był Roman Waschko, Andrzej Woyciechowski czy Andrzej Turski, a jazz prezentowany przez Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego nie przeszkadza im w zasypianiu.

Zabrakło tylko żydokomuny, a było blisko oraz casusu Arno Brekera, tylko ciekawe kto miałby odgrywać rolę Adolfa Zieglera? Tego jeszcze nie było. Różne brednie słyszałem na temat szkoły sopockiej, ale to co usłyszałem podczas wykładu doktora Historii Sztuki z Uniwersytetu Gdańskiego przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

„Malarze XIX – wiecznego Gdańska”, to tytuł niezmiernie ciekawej wystawy, prezentującej dokonania nadal mało znanych artystów, tego burzliwego dla Gdańska wieku. Na wystawie zobaczymy obrazy malarzy urodzonych nad Motławą, ale również i tych, którzy zauroczeni miastem, zostali już tu do końca swych dni. Prezentowane będąi również dzieła artystów pochodzących z okolicy, bardziej lub mniej związanych z Gdańskiem.

Postać Fritza Pfuhle, malarza, humanisty, gdańszczanina wymaga drugiego spojrzenia. Tego od strony niemieckiej, na które uważni czytelnicy poprzedniego artykułu o profesorze, zwrócili mi uwagę. Tym bardziej łatwiej będzie mi dalej odsłaniać jego życie i osobowość. Osobowość wielkiego artysty mieszkającego w Gdańsku, Wolnym Mieście Gdańsku ze swoją skomplikowaną państwowością i sytuacja polityczną. Nasuwa się zatem temat, przynależności artystów gdańskich do NSDAP. Do dziś kwestia ta wzbudza wiele emocji i kontrowersji - bez publikacji, choć ważna, wstydliwa, warta odsłony i znajomości. Wielu artystów gdańskich musiało się z tym problemem zmierzyć. Trudno być sędzią lub adwokatem w przypadku Fritza Pfuhle, ale jego mało znana postać dla historii gdańskiego malarstwa wydaje się być tak ważna, że warto ją poznać i o niej pisać.

Bywają jeszcze na świecie miejsca gdzie pejzażystów w rozumieniu starej szkoły Stanisławskiego nosi się na rękach. Wojciech Górecki jest chyba jedynym polskim malarzem , który otrzymał honorowe wyróżnienie przyznawane przez The Art Renewal Center w Stanach Zjednoczonych, organizację nagradzającą za przywracanie wysokich standardów sztuki malarskiej na świecie. Swój wielki kunszt potwierdza również w kraju, olbrzymim gronem wielbicieli tradycyjnego pejzażu. Wydaje się, że siłę czerpie właśnie dzięki, dziś może trochę archaicznej szkole krakowskiego malarstwa pejzażowego początku XX wieku. To klasyka naszego pejzażu , która mimo wszystko zachowuje jeszcze pewną świeżość w rozumieniu historii gatunku.

Droga artystyczna wyznaczona jego twórczością nie jest zapisem historii Gdańska, jest natomiast wyrazem niepowtarzalnego klimatu który unosił się nad tym miastem. Miejscem gdzie mieszkali różni ludzie ; dobrzy i źli, bogaci i biedni, Polacy i Niemcy, Żydzi i muzułmanie. Rozstrzygające inspiracje malarskie artysty nastąpiły na przełomie wieku XIX i XX , kiedy kończył swoją edukację. Trudno zatem sadzić że jego malarstwo poruszy, zrobi wrażenie , odkryje coś nowego. Jednak w jego artyzmie jest coś świeżego, czego wcześniej w gdańskim malarstwie nie było. Fritz Pfuhle (1878-1969) ma za sobą doświadczenia znakomitej szkoły kopenhaskiej.

Początek XX wieku przyniósł wielkie ożywienie w gdańskim malarstwie. Artyści zapragnęli opuścić zatęchłe mury miasta i wyjść na łono natury, odetchnąć świeżym powietrzem i spojrzeć z większej perspektywy na horyzont. Wyzwolenie nowego myślenia nadeszło z zachodu, pozwalało na impresyjny sposób widzenia przyrody.

Klimat i urodę Oliwy, wydaje się, że najpełniej oddają stare grafiki. Techniki graficzne, znane od połowy XV wieku, dość szybko zyskały popularność. Ich dużym walorem była stosunkowo wierna możliwość odtwarzania szczegółów architektonicznych. Do momentu powstania fotografii : miedzioryty, staloryty, drzeworyty, akwaforty, akwatinty, litografie dostarczyły nam wiele pięknych i wiernych widoków Oliwy. Duża część z nich do dziś zachowała się w gdańskich muzeach, spore kolekcje posiadają miłośnicy tematu.

Wojciech Kossak należy do najpopularniejszych, najbardziej rozpoznawalnych polskich malarzy. Często jednak, a w zasadzie w większości przypadków, kojarzony jest z krzywdzącym obrazem swojej osoby, chodzi o wizerunek ułana z koniem i wiejskiej dziewczyny, zazwyczaj stojącej przy studni. Niestety, do dzisiejszego obrazu Wojciecha Kossaka, w znacznej mierze przyczynił się jego syn Jerzy. Nawiasem mówiąc bardzo zdolny malarz.

August von Brandis w Gdańsku mieszkał zaledwie parę lat, od 1904 do 1910 roku. Do miasta przybył prawdopodobnie na zaproszenie Alberta Carstena, głównego projektanta Technische Hochschule (Politechnika Gdańska), jednocześnie pierwszego prorektora i kierownika Katedry Architektury. W dopiero co powstałej uczelni na Wydziale Architektury wykładał rysunek i malarstwo pejzażowe