Artykuły

Jubileusz 45-lecia działalności malarskiej, który obchodzisz w tym roku skłonił mnie do napisania tych paru słów. Wspinałeś się w najtrudniejszych górach świata, wchodziłeś na najwyższe szczyty. Czym wyżej, czym gorsze warunki, czym ciężej, tym większe emocje i większa satysfakcja. To zastanawiające, skąd w Twoim ciele, w tej drobinie człowieczej, o której kiedyś sam mówiłeś taki wielki duch. Góry były, są i zapewne zostaną do końca Twoim powołaniem.

”Dziękuję Sopocie”. Tak zakończył swoje przemówienie prof. Władysław Jackiewicz, najstarszy absolwent Państwowego Instytutu Sztuki przemianowanego później w PWSSP w Gdańsku z siedzibą w Sopocie. Podczas otwarcia wystawy „Szkoła Sopocka - między sztuką a polityką” w klubie „Sfinks 700”, profesor przypomniał najtrudniejszy, powojenny okres powstawania życia artystycznego na Wybrzeżu.

Już od poniedziałku w sopockim klubie „Sfinks 700”, będzie można zobaczyć olejny szkic Aleksandra Kobzdeja do obrazu „Podaj cegłę”, namalowany w 1949 r.. Sam obraz posiada w swoich zbiorach Muzeum Narodowe we Wrocławiu, ale szkic tego sztandarowego dzieła socrealizmu, prezentuje się równie dobrze, a może nawet lepiej, bowiem został namalowany jeszcze swobodniej.

Klimat i atmosferę sztuki w powojennym Sopocie będziemy mogli poczuć już niedługo bowiem przy współudziale Państwowej Galerii Sztuki i pomocy Muzeum Narodowego w Gdańsku - Urząd Miasta w Sopocie przygotowuje wydarzenie uświetniające okazję powołania przed 70-ciu laty Państwowego Instytutu Plastycznego. Już za parę dni, 12 czerwca w Willi Bergera odbędzie się pokaz multimedialny przywołujący przywołujący atmosferę tamtych lat pod tytułem „Love me or Leave me” przygotowany przez dr Katarzynę Swinarską, a 14 czerwca w klubie „Sfinks 700” będzie miał miejsce wernisaż wystawy „Szkoła Sopocka – między sztuką a polityką”.

Jesteś praktycznie jeden dzień na Wybrzeżu. Mamy na naszą rozmowę bardzo mało czasu. Zdaję sobie również sprawę, że wielu chętnych do przeprowadzenia z Tobą wywiadu musi pofatygować się do Nowego Jorku. Dzięki zatem za znalezienie wolnej chwili dla „Gazety Gdańskiej”. Szybko przedstawię Cię naszym czytelnikom, którzy jeszcze nie wiedzą kim jest Janusz Kapusta. Zacznę może od tego, że chyba nadal jesteś bardziej rozpoznawalny na świecie niż w Polsce ...

Trudno oprzeć się wrażeniu, że twórczość Carla Gustava Rodde (Roddenbury) należącego do czołowych malarzy wywodzących się z XIX – wiecznego Gdańska oparta jest na doświadczeniach i wiedzy jego profesora Johanna Carla Schultza, dyrektora Królewskiej Szkoły Sztuk Pięknych i Rzemiosła Artystycznego w Gdańsk (1834 – 1873). Szkoły, która powstała w 1803 roku i usytuowana była w Złotej Bramie (Brama Długouliczna).

„oinkos, intonacje Natury” to tytuł ostatniej wystawy otwartej wieczorową porą, w czwartek 5 marca 2015 roku w Sopockiej Państwowej Galerii Sztuki. Galerii, która od lat utrzymuje bardzo wysoki poziom wystawienniczy. Właśnie ostatnio tygodnik „Polityka” ogłosił tegoroczny ranking najlepszych polskich miejsc prezentacji sztuki. PGS w Sopocie tym razem uplasowała się na 4 miejscu za warszawskimi galeriami (Zachęta, CSW Zamek Ujazdowski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej).

Polska kolonia malarzy w Paryżu, na przełomie XIX i XX wieku, w poszukiwaniu słońca zapoczątkowała podróże artystyczne do Bretanii i Prowansji na Lazurowe Wybrzeże. Oba miejsca były bardzo ciekawe, nieco jednak odmienne. Bretania łączyła się z żywiołem oceanu, a Prowansja ze słońcem Morza Śródziemnego. Z oboma regionami przez wiele lat, związana była duża grupa polskich artystów i ich przyjaciół, przeważnie francuskich malarzy.

Malarstwo Elżbiety Makuły Hajdun zawsze wywołuje we mnie chęć dokonywania pewnych porównań. Podświadomie przychodzą mi wtedy myśli o jego pochodzeniu. Jednak istota jej malarstwa może nie jest wcale taka prosta, ale też jak się wydaje nie jest bardzo skomplikowana, przez to jest ciekawa i frapująca.

Marek Wróbel maluje już od ponad 30 lat. Jego sztuka cały czas wzbudza duże zainteresowanie, przyciąga swoim optymizmem, czystością, nasyceniem barw, ekspresją. Choć sam czasami uważa, że jego dynamiczny styl malowania nieco osłabł. Natomiast ja uważam, że jego malarstwo nabrało pewnej dostojności, nabrało szlachetnej patyny i jest coraz ciekawsze. Przypuszczam, że doświadczenia życiowe i artystyczne utwierdzają go o wyborze właściwej drogi, którą obrał przed laty.

Kariera malarska Juliusa Schönrocka (1835-1878), przebiegała podobnie jak wielu innych artystów urodzonych w Gdańsku. Mieście, które nie posiadało w XIX wieku Akademii Sztuk Pięknych. Jedyną półwyższą uczelnią była Królewska Szkoła Sztuk Pięknych i Rzemiosła Artystycznego, która nawiasem mówiąc wykształciła wielu znakomitych malarzy. Jednak aby zrobić karierę trzeba było skończyć jedną z renomowanych wówczas uczelni, do których przeważnie i tak absolwenci gdańskiej szkoły trafiali, mowa o Akademiach w Królewcu i Berlinie.

Artysta do swoich widzów przemawia językiem prostym, bez specjalnego zadęcia, ale ładnym, podobającym się, wzbudzającym zainteresowanie i otwierającym możliwość wszelkiej interpretacji. Jednak „Intymne pejzaże” Kroplewskiego, trochę balansują na cienkiej linie między profesjonalizmem podpartym dobrym rysunkiem, wyczuciem formy, bardzo ciekawą paletą kolorów i wielowątkową narracją znaczeniową, a świadomie wykorzystywaną sztuką naiwną.

Kiedy przed wielu laty po raz pierwszy zetknąłem się z twórczością Lovisa Corintha nie przypuszczałem, że spotkałem malarza o tak bogatej, a zarazem tak zmiennej osobowości artystycznej. Jego talent rozwijał się wraz z rozwojem sztuki przełomu XIX i XX wieku. Cały czas ewoluował. Miał to szczęście, że urodził się w tak ciekawych czasach. Pierwszym jego obrazem, który poznałem był „Cmentarz rybaków w Nidzie”. W Nidzie nad Zalewem Kurońskim, w której pod koniec XIX wieku powstała kolonia artystyczna malarzy, profesorów oraz studentów Akademii Sztuki w Królewcu, do których należał również Lovis Corinth.

W minionym roku mieliśmy na Wybrzeżu przynajmniej kilka wystaw, które urosły do rangi wydarzeń wystawienniczych dużego formatu. Jednym tchem mogę od razu wymienić wystawę malarstwa Iwana Konstantynowicza Ajwazowskiego, Teodora Axentowicza i Rajmunda Pietkiewicza. Jak się okazało również wystawa XIX-wiecznego malarstwa gdańskiego wywołała ogromne wrażenie i cieszyła się dużym zainteresowaniem.

Louis Frierich Rydolph Sy przeprowadził się do Gdańska dopiero w wieku 27 lat. Urodził się w Berlinie w 1818 roku i również tam ukończył Akademię Sztuk Pięknych. Jest malarzem bardzo mało znanym, choć był postacią wśród gdańskiej bohemy połowy XIX wieku dość znaczącą, bowiem przez wiele lat piastował funkcję sekretarza gdańskiego Kunstvereinu.

Dwunasta edycja organizowanego od 2003 roku cyklu wystaw „Ocalić od zapomnienia” zgromadziła w auli gdańskiej ASP niezliczony tłum gości. Tym razem projekt jest wspólnym dziełem Okręgu Gdańskiego ZPAP, Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i kartuskiej Galerii Refektarz. Bohaterem przedsięwzięcia jest zmarły 5 marca 2013 roku prof. Rajmund Pietkiewicz.

W historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej odbył się wernisaż wystawy Andrzeja Piwarskiego. To wstrząsający, a zarazem bardzo bolesny zapis poruszających chwil naszego narodu. Z zadumą oglądamy te tragiczne sceny pełne bólu, wiedząc, że to właśnie one otworzyły nadzieję na lepsze życie. Życie w innym świecie. To wystawa, którą my Polacy powinniśmy zobaczyć. To wystawa do której europejczycy powinni mieć stały dostęp. To wystawa, która powinna trwać.